Jesteśmy dwiema studentkami piątego roku medycyny w Białymstoku i w końcu postanowiłyśmy zrobić razem coś innego niż wspólna nauka do egzaminów. W te wakacje planujemy wyjechać na wolontariat misyjny do szpitala w Tanzanii - mówią Adriana Rawa i Iwona Lubińska.
Pomysł wolontariatu w Afryce ma już w sumie kilka lat. Tylko że zawsze wydawał się całkowicie nierealny. Z wielu różnych powodów.
Dziewczyny poznały się na studiach. Od słowa do słowa, okazało się, że obie ciągnie do Afryki. - Pomyślałyśmy, że razem może nam się udać. Od początku uznałyśmy, że nie chcemy wyjeżdżać na Czarny Ląd czysto turystycznie, ale z konkretną misją - opowiadają.
W internecie znalazły informację o projekcie AfricaMed, który zakłada pomoc finansową dla placówek medycznych w Kenii i Tanzanii oraz pomaga w organizacji wyjazdów na wolontariat misyjny. Szybki kontakt z jego przedstawicielami i rozpoczęła się praca nad wyprawą do Tanzanii.
- Co miesiąc uczestniczymy w sobotach misyjnych organizowanych przez siostry misjonarki NMP Królowej Afryki, gdzie przygotowujemy się do wyjazdu pod względem merytorycznym, duchowym i kulturowym. Organizujemy też zbiórki na rzecz AfricaMed - dodają.
Afryka to piękny i jednocześnie przerażający kontynent. Z jednej strony otwarci ludzie, cieszący się życiem, do tego egzotyczne zwierzęta i bujna roślinność. Z drugiej wszechobecna bieda, głód, choroby, które w naszym kraju wymagają tylko kilkudniowego podania leków lub małego zabiegu, a tam są wyrokiem śmierci.
- Co będziemy robić w Tanzanii? Naszym zadaniem będzie przewiezienie sprzętu medycznego do szpitala misyjnego w miejscowości Bukoba, a także pomoc tamtejszym lekarzom w badaniu i diagnozowaniu pacjentów - opisują swoją rolę.
Szpital posiada 250 łóżek, a pracuje tam zaledwie siedmiu lekarzy, którzy w dodatku często wyjeżdżają w teren lub na kursy doszkalające. To oznacza, że na jednego lekarza na tym terenie przypada ponad 55 700 pacjentów! To wszystko powoduje, że pacjenci często umierają, zanim jeszcze zostaną zbadani. W szpitalu brakuje przede wszystkim sprzętu diagnostycznego, leków i personelu medycznego. Z tego też powodu zatrudnia się tam osoby z trzyletnim przygotowaniem.
Dziewczyny na miejscu mają zagwarantowane zakwaterowanie. Jednak bilety lotnicze, szczepienia, leki przeciwmalaryczne, środki ochronne niezbędne do pracy w szpitalu, ubezpieczenie muszą zapewnić sobie we własnym zakresie. Dlatego postanowiły szukać wsparcia dla swego projektu „Białe fartuchy na Czarnym Lądzie” na portalu polakpotrafi.pl. To internetowa platforma społecznościowa, na której można zbierać środki na różne kreatywne działania. Im więcej osób zainteresuje się akcją, tym większa szansa na zebranie potrzebnych środków.
Za cel postawiły uzbierać 7 tys. zł (tydzień przed końcem akcji, miały 9 tys. zł; gdyby nie uzbierały minimalnej kwoty, wpłaty wróciłyby do ofiarodawców).
- Tak naprawdę wydatki są dużo większe. Bilety lotnicze na 1 osobę to 4 tys. zł, szczepienia 500 zł, leki przeciwmalaryczne i inne ok. 800 zł, środki ostrożności (rękawice, okulary ochronne, fartuchy, maseczki, płyny dezynfekcyjne), ciśnieniomierz, moskitiera: ok. 800 zł, inne wydatki na miejscu: ok. 1000 zł - wyliczają.
Z Polski studentki wylatują 25 lipca, wracają 30 sierpnia.
Jeżeli ktoś będzie chciał wesprzeć Adrianę Rawę i Iwonę Lubińską może się z nimi skontaktować za pośrednictwem facebooka (https://www.facebook.com/bialefartuchy) lub wpłacić środki na konto: Fundacja Księdza Orione „Czyńmy Dobro”, ul. Lindleya 12, 02-005 Warszawa, Bank Pekao SA IV Oddział w Warszawie, ul. Grójecka 1/3, numer rachunku: 62 1240 1053 1111 0010 6346 2343 (z dopiskiem „Africamed-białe fartuchy”).
Wojciech Więcko