Białostoccy radni nie zdecydowali się na to, by w przyszłym roku wesprzeć finansowo pary starające się o potomka metodą in vitro.
Pomysł do dyskusji przedstawili radni z Sojuszu Lewicy Demokratycznej, którzy opierali się na pomyśle z Częstochowy. To tam jako pierwsza w kraju zapadała decyzja, by miasto wspierało bezpłodne pary w staraniach o potomka. Od strony merytorycznej SLD wspierał prof. Sławomir Wołczyński, szef Kliniki Rozrodczości szpitala USK w Białymstoku.
Przeczytaj jeszcze: 25 lat temu w Białymstoku urodziło się pierwsze polskie dziecko z in vitro
SLD chciało, żeby miasto w przyszłym roku przeznaczyło na program 300 tys. zł. Dzięki tym pieniądzom starająca się o potomka para (małżeństwo – założenie programu) mogła by dostać do 3 tys. zł wsparcia. Warto dodać, że cała procedura - z badaniami - kosztuje ok. 10 tys. zł.
Białostoccy radni w poniedziałek (10.12) odrzucili jednak pomysł lewicy. Radny PiS Kazimierz Dudziński stwierdził, że in vitro narusza aspekty etyczne i religijne. Dla Adama Musiuka z Forum Mniejszości Podlasia działania SLD to nic innego jak poszukiwanie poklasku. Stefan Nikuciuk, przewodniczący komisji spraw społecznych i zdrowia, przypomniał, że dofinansowaniem in vitro ma się zająć wkrótce NFZ. Podobne zdanie ma prezydent Białegostoku Tadeusz Truskolaski.
Może to dziwne, ale sprawa in vitro w polskim prawie nie jest w żaden sposób uregulowana od momentu jego powstania. W połowie października premier Donald Tusk i minister zdrowia Bartosz Arłukowicz zapowiedzieli, że w lipcu 2013 r. uruchomiony zostanie specjalny ministerialny program wsparcia finansowego dla osób korzystających z metody in vitro (większość krajów europejskich już dofinansowuje tę metodę leczenia niepłodniości). Dodatkowo mają być wznowione prace nad przyjęciem konwencji bioetycznej z Oviedo, która jest podstawowym dokumentem unijnym dotyczącym m.in. spraw in vitro.
bdc