Matki wcześniaków są na tyle zdeterminowane i mogą odciagać pokarm nawet przez 12 miesięcy, dzień w dzien osiem razy na dobę – o problemach laktacyjnych rozmawiamy z pielęgniarką dr Barbarą Bebko, która właśnie na ten temat napisała swoją rozprawę.
Katarzyna Malinowska-Olczyk: Od wielu lat pracuje Pani w Klinice Neonatologii i Intensywnej Terapii Noworodka. Czy była jakaś tematyka, która od zawsze Panią wyjątkowo interesowała?
Dr Barbara Bebko*: Od bardzo dawna takim zagadnieniem było karmienie naturalne. Zauważyłam, że pacjentki, które przebywają w naszej klinice, wprost chłoną wiadomości na ten temat. Chcą wiedzieć dosłownie wszystko na temat prawidłowego karmienia piersią, ale również na temat tego, jak prawidłowo postępować podczas laktacji. Zauważyłam też, że szczególnie matki wcześniaków mają duży problem z uzyskaniem informacji na temat postępowania z pokarmem kobiecym. Dlatego też zaczęłam się uczyć i w 2008 roku zdobyłam tytuł Certyfikowanego Doradcy Laktacyjnego, a w 2015 zdałam pozytywnie recertyfikację. W tym samym czasie opracowaliśmy również w klinice procedury dotyczące postępowania z pokarmem kobiecym, jego transportem oraz odciąganiem pokarmu w warunkach domowych. Naturalną konsekwencją tego wszystkiego była praca doktorska na temat „Analiza sposobu żywienia w pierwszym roku życia dzieci urodzonych przedwcześnie z masą ciała <2000 g hospitalizowanych w Klinice Neonatologii i Intensywnej Terapii Noworodka UM w Białymstoku w latach 2011-2012”.
Co Pani badała?
- Chciałam zobaczyć, czy wprowadzone w klinice procedury dotyczące karmienia pokarmem matki spełniają swoją rolę. Interesowało mnie również, jaki odsetek dzieci karmionych pokarmem matki w klinice jest dalej karmionych naturalnie - również po wypisie do domu - przez pierwszy rok życia. Badałam też, czy karmienie pokarmem matki miało wpływ na zachorowania wcześniaków. Takie dzieci są szczególnie podatne na infekcje, na zakażenia oraz wiele chorób układowych. I właśnie pokarm od własnej matki poprawia odporność małego pacjenta w szerokim tego słowa znaczeniu. Chciałam również zbadać, czy przekazywana informacja dotycząca odciągania pokarmu oraz postępowania z tym pokarmem wpływa na ilość odciąganego pokarmu oraz długość karmienia.
Badaniem objęłam 332 noworodki hospitalizowane w Klinice Neonatologii i Intensywnej Terapii Noworodka Uniwersytetu Medycznego w Białymstoku latach 2011-2012. W grupie tej było 166 noworodków urodzonych przedwcześnie oraz 166 noworodków donoszonych, urodzonych o czasie. Badaniem również dla porównania objęłam grupę 154 noworodków urodzonych przedwcześnie w latach 2005-2006 - czyli przed przeprowadzeniem zmian procedurowych w klinice.
Czy coś Panią zaskoczyło w tych badaniach?
- Niektóre wyniki mojej pracy były dla mnie zaskoczeniem. Nie sądziłam na przykład, że matki wcześniaków są na tyle zdeterminowane i mogą odciagać pokarm nawet przez 12 miesięcy, dzień w dzien osiem razy na dobę! Okazuje się też, że niektóre wcześniaki karmione były piersią po wypisaniu z kliniki. Moje badania potwierdziły też, że dzieci, które były karmione pokarmem matki, mniej chorowały, były rzadziej hospitalizowane.
Badania ukazały również pewien problem. Karmienie pokarmem matki wiązało się z koniecznością poniesienia przez matkę konkretnych kosztów. Zakup profesjonalnego laktatora to wydatek około 400 zł. A niestety NFZ nie przewiduje refundacji takiego zakupu. A wielka szkoda, bo byłaby to inwestycja w zdrowie tych przedwcześnie urodzonych dzieci. Uważam też, że za mało osób zajmuje się poradnictwem laktacyjnym. Bo choć dużo się mówi na temat tego, jak ważne jest karmienie piersią, to niestety choćby w mojej klinice nie ma osób, które chciałyby się tym zajmować. I w sumie im się nie dziwię. Mój zakład pracy nie pomógł mi w opłaceniu kursu, który ukończyłam, a po obronie doktoratu nic w tej kwestii się nie zmieniło. Myślę, że dlatego tak mało jest położnych czy pielegniarek, które chciałyby się zajmować poradnictwem laktacyjnym. Trzeba mieć „bzika” w tym względzie i być fanką karmienia naturalnego.
A mogła Pani liczyć chociaż na wsparcie merytoryczne w klinice?
- Tak. W napisaniu doktoratu pomogły mi tak naprawdę dwie osoby - promotor pracy prof. Marek Szczepański oraz dr Monika Kanionowska. Pomagały mi od samego początku pod względem merytorycznym, były też dużym oparciem. Problemem były również zwrotne informacje, po roku czasu od wypisania się ze szpitala, od matek wcześniaków, które przysyłały mi ankiety o tym, w jaki sposób karmią, i o stanie zdrowia ich dzieci.
Mogłam również liczyć na wsparcie męża oraz moich córek Oli i Madzi - wszyscy byli wyrozumiali i nie przeszkadzali mi, gdy godzinami ślęczałam przy komputerze czytając i pisząc doktorat.
Rozmawiała Katarzyna Malinowska-Olczyk
Dr Barbara Bebko w 1995 roku rozpoczęła pracę w Klinice Neonatologii w AMB w Białymstoku na stanowisku położnej odcinkowej. W 2003 roku ukończyła studia wyższe na Wydziale Pedagogiki i Psychologii (kierunek pedagogika) Uniwersytetu w Białymstoku, zaś w 2009 roku studia magisterskie na Wydziale Pielęgniarstwa i Ochrony Zdrowia UMB (kierunek położnictwo). W marcu 2016 roku otrzymała stopień doktora nauk o zdrowiu. Wcześniej, w 2008 roku, na własny koszt ukończyła kurs Certyfikowanego Doradcy Laktacyjnego w Warszawie. Od 2008 roku jest zastępcą oddziałowej w Klinice Neonatologii i Intensywnej Terapii Noworodka. Od pięciu lat (druga kadencja) jest wiceprzewodniczącą Okręgowej Izby Pielęgniarek i Położnych w Białymstoku. Dr Bebko była też delegatem na Krajowy Zjazd Pielęgniarek i Położnych VI, VII kadencji. Od 2015 roku jest opiekunem Koła Neonatologicznego Położnych. Wspólnie ze studentkami zorganizowała Dzień Wcześniaka oraz Mikołajki w Klinice Neonatologii. Ostatnio zaangażowała w się w akcję „ośmiorniczka dla wcześniaka”. Prywatnie jest żoną i matką dwóch córek. Uwielbia teatr i taniec, od pewnego czasu na nowo odkrywa polskie góry.