Hymn Uniwersytetu Medycznego w Białymstoku ma być skomponowany przez zawodowych twórców. To nie tyle kaprys władz uczelni, ile wymogi rzeczywistości. Już niejeden utwór został pogrążony przez jego niejasną prawną własność.
Pomysł na hymn uniwersytetu narodził się w USA, podczas październikowego zjazdu absolwentów naszej uczelni. Pierwowzorem była pieśń XIX-wiecznego Uniwersytetu Notre Dame, który działa niedaleko Chicago. W założeniu hymn ma być elementem scalającym środowisko akademickie uczelni oraz jego absolwentów. Miałby być także przejawem uczelnianego patriotyzmu (swój hymn ma też m.in. Warszawski Uniwersytet Medyczny).
Przeczytaj: Jak powstała idea stworzenia hymnu UMB
Propozycja słów hymnu - list do redakcji
Pierwsza przymiarka do słów hymnu
Od pomysłu na stworzenie dedykowanej uczelni pieśni, do jego realizacji, władze UMB nie czekały długo. Od razu ogłoszono otwarty dla wszystkich konkurs na stworzenie słów hymnu. Muzyka miała być skomponowana później. Została powołana kapituła konkursowa (składa się z władz uczelni - rektor prof. Jacek Nikliński, szef fundacji UMB prof. Sławomir Wołczyński, rzecznik UMB prof. Lech Chyczewski, dziekani: prof. Irina Kowalska, prof. Elżbieta Skrzydlewska, prof. Sławomir J. Terlikowski, studentów, muzycznych ekspertów: Bożeny Sawickiej - dziekana w Uniwersytecie Muzycznym Fryderyka Chopina w Białymstoku i jednocześnie dyrygenta uczelnianego chóru oraz Roberto Skolmowskiego - dyrektora Filharmonii Podlaskiej, a także przedstawiciela władz Białegostoku – Włodzimierza Kusaka, przewodniczącego Rady Miasta).
I już na pierwszym posiedzeniu kapituły - 26 listopada - zapadły bardzo ważne ustalenia. Z wielu powodów konkurs na hymn nie może mieć charakteru otwartego. Przede wszystkim chodzi o kwestie prawne, ale nie tylko. Dyrektor Skolmowski podał prosty przykład: los piosenki „Koko, koko, Euro spoko”, nieformalnego hymnu piłkarskiego Euro 2012.
- Piosenka, abstrahując od jej słów, była hitem. Te dziewięć pań, które ją śpiewały, mogły zostać gwiazdami. Okazało się jednak, że niejasne były sprawy związane z prawami autorskimi utworu. Po trzech tygodniach nigdzie już nie grano tego utworu, a teraz śpiewają go tylko przedszkolaki - tłumaczył zebranym dyrektor.
Bożena Sawicka zwraca też uwagę na ryzyko ewentualnego plagiatu: - To bardzo poważna sprawa i nie można o tym zapomnieć.
Wystarczy sobie wyobrazić sytuację, kiedy ktoś „adaptuje” czyjś wiersz lub utwór na potrzeby hymnu. Oprócz wielkiej wizerunkowej wpadki uczelni, nieuniknione byłyby procesy sądowe i konieczność wypłaty odszkodowań.
Pozostaje też kwestia, co zrobić w sytuacji, gdy na konkurs przysłanych zostanie sto, a może więcej propozycji? Wątpliwości budził też fakt, czy do otwartego konkursu staną poważni twórcy (słowa hymnu warszawskiego uniwersytetu medycznego napisał Jacek Cygan).
Dlatego - choć niejednogłośnie - zapadła decyzja, aby stworzenie dedykowanej uczelni pieśni zlecić zawodowym twórcom. Przy czym od razu będzie określone, jakiegotypu będzie to utwór i jaki wydźwięk mają mieć słowa hymnu.
Wiadomo też, że przed zatwierdzeniem hymnu przez Senat uczelni, odbędą się bardzo szerokie konsultacje.
- Tworzenie czegoś na siłę, bez akceptacji środowiska akademickiego, nie ma sensu. To musi byś śpiewane z przyjemnością - stwierdza rektor prof. Jacek Nikliński.
Odrzucono też pomysł, by powstało kilka wersji hymnu, np. jedna wersja oficjalna, a kolejna na zawody sportowe. Sam zaś utwór ma być raczej krótki, np. jedna zwrotka i refren.
- Hymn to musi być hit - dodawał dyrektor Skolmowski. - Choćby wspomniane „Koko, koko”, nie patrzmy na słowa, sama melodia od razu chwyta. Takie to powinno być. Same zaś słowa hymnu mogłyby na przykład wychodzić z przysięgi Hipokratesa.
- Jakie hymny państwowe wpadają w ucho? Amerykański, rosyjski, Wielkiej Brytanii, czy nasz polski Mazurek Dąbrowskiego. Jest jeszcze Marsylianka. Wszystkie one to są marsze i to w nich porywa - zauważył rektor prof. Jacek Nikliński.
Nie zmienił się za to termin premiery hymnu. Na razie aktualna jest wersja, że rozpocznie inaugurację nowego roku akademickiego.