Absolwentka akademii medycznej z rocznika 1988, dziś specjalista rehabilitacji. Od kilku lat pielęgnuje w sobie pisanie wierszy. Anna Brykalska-Naruszewicz wydała właśnie pierwszy autorski tomik poezji „Radość dni”.
Choć jest lekarzem, to kulturą i sztuką w różnej formie interesowała się od młodości. W szkole podstawowej i średniej tworzyła wiersze. Podczas studiów na medycynie zafascynowała się… pantomimą.
- To dość odległa forma twórczości od pisania wierszy? - pytam.
- Warsztatowo to faktycznie całkowicie coś odmiennego, jednak wspólne dla wierszy i pantomimy jest spojrzenie na kondycję człowieka, penetrowanie jego wnętrza. Obcowanie z kulturą pozwala spojrzeć, na naszą tutaj obecność, głębiej – odpowiada.
Bo właśnie być uważną, dostrzegać różnorodność świata i ludzi lubi najbardziej Anna Brykalska-Naruszewicz. I to nie musi być ten piękny świat ludzi, z zamierzenia wystylizowany. - Lubię obserwować osoby, które dużo bądź ciekawie doświadczyły. To są takie obserwacje równoległe do tego, co się dzieje wokół mnie - dodaje.
Jej utwory poetyckie nie przedstawiają rzeczy czy wydarzeń wprost, takimi jakimi się wydają. Zmuszają do zastanowienia, odnalezienia ukrytych znaczeń.
Zresztą sam proces powstawania wierszy nie jest prosty. Wiele z nich rodzi się w sposób nieoczekiwany. Pojawia się jakaś sytuacja, ktoś wypowiada jakieś słowo. Wtedy szybko długopisem na kartce zapisywany jest pomysł. To jest baza wiersza. Dopiero potem następuje praca nad nim. Już nie tradycyjnie na papierze, ale na komputerze.
- W pisaniu, czy kompozycji jest wiele zmagań. Wszystko ewoluuje. Wybierając wiersze do tomiku, decydując się na ich konkretną kolejność, czy brzmienie konkretnych tytułów autor dalej pracuje nad swoim pomysłem. Czytelnik dostaje gotowy zapis swoistej pracy i nie zawsze uświadamia sobie, jaki był proces tworzenia - dodaje Anna Brykalska-Naruszewicz.
Nie umie pisać na zamówienie. Część z jej wierszy jest „pogodna pomimo”, dotyka próby odnajdywania nadziei. Ostatnio zauważyła w swoim pisaniu tendencję do reportażu poetyckiego bądź poezji reporterskiej. Nie wie jeszcze czy taki kolaż jest możliwy, ale próbuje. Pisanie to dla niej odskocznia od pracy. Jak dodaje, pisze niedużo. Choć już widzi w zarysach swój kolejny tomik.
- Pisanie to tylko przyjemność, za to w najczystszej postaci - podkreśla. A przyjemność jest tym większa, że nowoczesne technologie spowodowały, że wydanie własnej książki, czy tomiku wierszy jest dziś stosunkowo łatwe. Wystarczy chcieć.
W tomiku są 33 wiersze na 36 stronach. To zapis różnych refleksji, albo swoistych obserwacji z procesu przyglądania się innym osobom, czy też naturze i jej urodzie. Okładka jest w dysonansie z treścią tomiku (na pierwszym planie jest na niej słodka babeczka i imbryk pewnie z herbatą - red.).
- Zrobiłam to świadomie i przekornie, bo treść tomiku nie jest łatwa do skonsumowania tak, jak łatwo zjeść babeczkę. Dopiero gdzieś na obrzeżu tego zdjęcia widać piszącą rękę - mówi.
Tomik „Radość dni” zawiera wyselekcjonowane wiersze z ostatnich pięciu lat.
Wojciech Więcko