Chcemy rozprawić się z przesądami dotyczącymi aplikowania o granty i znaleźć wytłumaczenie, dlaczego tak mała liczba naukowców stara się je pozyskać.
Nagroda rektora dla etatowych naukowców, którzy pozyskują granty; stypendia dla doktorantów już nawet za próbę zdobycia grantu; dodatkowe wynagrodzenia albo stypendia zewnętrzne dla tych, którzy zdobywają najlepsze granty - a mimo wszystko osób, które poszukują zewnętrznych źródeł finansowania swoich badań jest stosunkowo niewiele.
Przeczytaj jeszcze: Najczęstsze błędy we wnioskach o granty
Ekspert NCN radzi: liczy się pomysł
Zapytaliśmy naszych naukowców, jakie mają obawy, co ich blokuje. O odpowiedzi poprosiliśmy inne osoby, które takie granty już zdobyły. Dzięki temu stworzyliśmy swoisty ranking naukowych mitów.
Mam za mały dorobek naukowy, żeby starać się o granty.
Mit. Są specjalne konkursy dla osób, które są na początku swojej naukowej ścieżki (np. „Miniatura”). W innych konkursach wartość doświadczenie naukowego stanowi jedynie ułamek końcowej oceny (np. w „Preludium” jest to max. 10 proc.), więc sukces można osiągnąć dzięki dobremu pomysłowi i właściwie opracowanemu wnioskowi.
Nawet zaczynając robić doktorat możemy wykazać się doświadczeniem. Jesteśmy po magisterium, pewnie za sobą mamy udział w studenckich konferencjach naukowych. Nikt nie wymaga od nas dorobku jak od profesora. Wystarczy wykazać się obyciem w danej dziedzinie naukowej. Pamiętajmy, że każdy kiedyś zaczynał od zera.
Białemustokowi nie dają grantów.
Mit. Naukowcy z Białegostoku otrzymują mniej grantów, bo mniejsza ich ilość - w stosunku do Warszawy, Krakowa lub Poznania - ubiega się o nie. Nie o kilka procent mniej, a kilkaset procent mniej składanych wniosków. Jako Podlasianie zmagamy się z ogromnym kompleksem, że jesteśmy gorsi od innych. To zjawisko można odnieść także do publikowania w prestiżowych czasopismach naukowych.
Dane statystyczne za 2016 r. dla wszystkich programów grantowych NCN w poszczególnych województwach: mazowieckie – 751 zakwalifikowanych wniosków, małopolskie – 459, wielkopolskie – 251, podlaskie – 28.
Zła recenzja wniosku to upokorzenie dla naukowca.
Mit. Choć złość naukowca może być wtedy ogromna, to oceniany jest tylko wniosek, a nie człowiek, który go stworzył. Nie oznacza to, że nasz pomysł na badania jest zły. Po prostu może trzeba lepiej uzasadnić to, co chcemy zrobić. Warto w kolejnym wniosku uwzględnić opinie recenzentów. Kiedy dostajemy kolejną negatywną odpowiedź, warto też zastanowić się nad modyfikacją naszych badań.
Trzeba przyznać, że czasami te oceny są niesprawiedliwe. Wnioski oceniają jednak ludzie, oceny są uznaniowe, a nie wychodzą spod linijki, czy komputera. To daje nadzieje na sukces każdemu, kto ma ciekawy pomysł, a nie tylko tym, którzy spełniają regulaminowe wytyczne.
Z grantów można sobie wypłacać pensję.
Prawda. Środki z pewnych typów grantów można przeznaczyć nie tylko na cele badawcze, ale też na wypłatę pensji. Pod warunkiem że uwzględnimy to w kosztorysie złożonym we wniosku. Ile można zarobić? Tyle, ile się samemu ustali, wpisując do wniosku. Jeżeli będzie to za dużo, taki kosztorys może zostać odrzucony. Jeżeli wpiszemy mało, no cóż…. sami na tyle wyceniliśmy swoją pracę. Przyjmuje się jednak, że wartość ta powinna się zmieścić w przedziale 20-30 proc. wartości grantu. Fundacja na rzecz Nauki Polskiej w jednym ze swoich programów przewiduje wynagrodzenie kierownika projektu na poziomie prawie 18 tys. zł miesięcznie.
Jak nie za pierwszym, to za drugim razem na pewno się uda.
Mit. Wcale nie ma gwarancji, że się uda. Jeśli jesteś wytrwały, to powinno się udać. Najwytrwalsi gorycz porażki przełykają cztery, a nawet pięć razy z rzędu. Nawet jak się uda za pierwszym razem, to nie musi się udać za drugim i trzecim. Ponad połowa z tych, którzy napisali aplikacje grantowe, po pierwszym czy drugim niepowodzeniu, więcej już nie próbuje. Szkoda.
Na początku swojej grantowej drogi warto szukać tylko małych konkursów.
Mit. Na początku zawsze trzeba oszacować, ile mogą kosztować nasze badania. Może się okazać, że w tzw. małych konkursach zwyczajnie nie uda się nam ich zrealizować. Choć prawdą jest, że im większe kwoty są możliwe do zdobycia w danym konkursie, tym proporcjonalnie rośnie konkurencja innych naukowców.
Lepiej dostać pewne środki z dotacji statutowej uczelni, niż szukać ich poza nią.
Mit. Za pieniądze z uczelni ciekawej nauki zrobić się nie da. Te środki to raczej wsparcie w działalności prowadzonej w oparciu o granty, np. zakup potrzebnych odczynników, sfinansowanie konferencji, czy przygotowania publikacji. Z dotacji statutowej zwykle można uzyskać kwotę rzędu 5 tys.-10 tys. zł. W najprostszym programie grantowym „Miniatura” - jest to 50 tys. zł.
Zdobywanie grantów to świetny sposób na… zdobywanie jeszcze lepszych grantów.
Prawda. Realizując własne pomysły badawcze, osiągając ciekawe wyniki, mamy szanse na wartościowe publikacje. To zaś przekłada się na nasze większe doświadczenie naukowe, ale też opinię w środowisku. Dzięki temu sami możemy ubiegać się o bardziej wartościowe granty, albo dostać zaproszenie do ciekawej współpracy naukowej.
Zdobywając granty dostaniesz ekstrastypendia/premie.
Prawda. Na UMB jest specjalny system nagradzający osoby pozyskujące granty. Doktoranci mogą liczyć na stypendia projakościowe (nawet za nieudaną próbę zdobycia granu, o ile wniosek zyskał pozytywną ocenę), pracownicy etatowi mogą liczyć na nagrodę rektora (od kilku do kilkunastu tysięcy złotych).
Poza tym dzięki osiągnięciom uzyskanym na podstawie grantów można się starać o stypendia w zewnętrznych jednostkach. To kwoty nawet do kilkudziesięciu tysięcy złotych w skali roku. Tu jednak kluczowy jest dorobek naukowy.
Doktorant aktywnie pozyskujący granty i stypendia może zarabiać więcej niż jego opiekun naukowy na etacie.
Prawda. Biedni są tylko ci, którzy się nie starają.
Nikt za ciebie nie napisze wniosku o grant naukowy.
Prawda. Jednak na UMB w dziale nauki, albo w dziale projektów pomocowych (w zależności od tego, czego potrzebujesz) podpowiedzą ci, co i jak zrobić, ewentualnie z kim się skonsultować.
Z napisaniem wniosku uwinę się w jeden wieczór.
Mit. To najczęstsza zmora starających się o granty – zbyt późne zabranie się za pisanie wniosku. Ile to jest wystarczająco? Niektórzy twierdzą, że nawet miesiąc. I to o ile mamy już pomysł na badania i wstępnie przejrzaną literaturę. Poza tym wnioski o granty to zupełnie inna skala trudności niż pisanie wniosków o dotacje statutowe. Wielu naukowców jeszcze się dziwi słysząc o tym.
Dlatego lepiej złożyć dobry wniosek jedną edycję konkursową później, niż byle jaki od razu.
Mam supernowatorski pomysł na badania. Na pewno dzięki niemu dostanę grant.
Mit. Może się to wydawać dziwne, ale zbyt innowacyjne badania mogą być przesłanką do tego, aby nasz wniosek przepadł. Eksperci (naukowcy z dużym doświadczeniem w poszczególnych dziedzinach) mogą uznać, że jest to nierealne do osiągniecia. Z drugiej strony na zbadane czegoś, co badał już ktoś wcześniej, też nie dostaniemy środków. Kluczem jest dobre uzasadnienie naszych planów badawczych i oparcie ich literaturze naukowej.
Warto szukać grantów w przedsiębiorstwach lub fundacjach.
Prawda. Wiele takich instytucji (np. Polpharma lub Fundacja na rzecz Polskiej Nauki) ma specjalne programy, w których wspiera rozwój nauki. Korzyść jest podwójna, bo często możemy pracować nad rozwiązaniem konkretnych problemów firmy. To rodzi dla nas szansę na dalsza współpracę, ewentualnie nowe miejsce pracy.
Świetny pomysł na badania odpadnie przez źle przygotowany wniosek.
Prawda. Jeżeli nie napiszemy konkretnie, co chcemy zbadać, czego poszukujemy, nikt się nie domyśli, o co nam chodzi. Kiepskie streszczenie projektu, złe opisy w języku angielskim, czy niestarannie przygotowany wniosek pod względem edytorskim - to wszystko będzie determinowało naszą porażkę. Zwyczajnie musimy pokazać ekspertowi, że wiemy, co chcemy zbadać, dlaczego i jaki to może mieć wpływ na otoczenie.
Wojciech Więcko