Good Laboratory Practice (GLP) to certyfikat o światowej randze. Przyznaje się go tym laboratoriom, które gwarantują najwyższą jakość badań. Centrum Medycyny Doświadczalnej Uniwersytetu Medycznego w Białymstoku jest jedynym ośrodkiem akademickim w Polsce, który posiada takie wyróżnienie.
W Centrum Medycyny Doświadczalnej prowadzone są badania przyszłych leków, ich właściwości fizykochemicznych, toksycznych i farmakokinetycznych, a także hodowane są zwierzęta laboratoryjne (myszy i szczury).
Tłumacząc z języka angielskiego – GLP - oznacza „Dobra Praktyka Laboratoryjna”. To zestaw szczegółowych wymagań i procedur laboratoryjnych, które trzeba spełnić, by badania miały status najbardziej wiarygodnych i powtarzalnych. Rygory są najwyższe, bo przy testowaniu substancji chemicznych, które potem mogą być lekami, nie można pozwolić sobie na żadne niedociągnięcia.
W zamian, za spełnienie wysokich kryteriów, wyniki badań z takiego laboratorium są niepodważalne i uznaje się je praktycznie na całym świecie. Przykładowo, gdyby firma farmaceutyczna chciała wprowadzić lek na rynek amerykański, to badania In Vitro lub In Vivo swojej substancji (obowiązkowe przed badaniami klinicznymi na ludziach) mogłaby wykonać np. w certyfikowanym laboratorium w USA albo w Białymstoku. A wynik z Centrum byłby uznany nawet przez niezwykle restrykcyjną amerykańską Agencję ds. Żywności i Leków (FDA), która zezwala na wprowadzanie m.in. leków na rynek w USA.
- Już w trakcie budowy Centrum wiedzieliśmy, że będziemy się ubiegać o akredytację GLP - mówi rektor UMB i jednocześnie szef Centrum Medycyny Doświadczalnej prof. Jacek Nikliński. -Jeździliśmy do Hiszpanii i Włoch. Podpatrywaliśmy, jak oni tam stworzyli swoje laboratoria. Eksperci stamtąd przyjeżdżali do nas, mówili nam, co i jak mamy robić.
Starania o akredytację zajęły prawie cztery lata, z czego dwa ostatnie były to już kontrole komisji akredytacyjnej, działającej przy Ministerstwie Zdrowia oraz liczne konsultacje z pracownikami Biura ds. Substancji Chemicznych. Sprawdzane były najdrobniejsze detale. Oprócz zachowania procedur, równie ważne było to, że CBK wyposażone jest w bardzo nowoczesny sprzęt, a także zatrudnia świetnie wykształconych ludzi.
W Centrum nie dzieję się nic „przypadkiem”. Wszelkie możliwe parametry działalności laboratorium są rejestrowane. Klatki dla zwierząt mają indywidualną klimatyzację (temp. wynosi zawsze 22 st. C +/- 2 st. C, a wilgotność 50 proc.), myszy bawią się specjalnie atestowanymi zabawkami, sprowadzanymi – podobnie jak wyściółka i pokarm - z zagranicy. W Polsce nie ma dostawcy, który zapewniałby odpowiednie parametry tych produktów.
Bardzo ważna jest też ciągłość pracy Centrum. Dlatego większość urządzeń jest zdublowana. Jeżeli jedno przestaje działać, to drugie włącza się automatycznie. Co więcej obsługa i jednocześnie serwis urządzania dostają od razu sygnał, co i gdzie się popsuło. Gdyby zabrakło prądu, laboratorium ma kilkustopniowe zasilanie rezerwowe. Jednak sercem obiektu jest nowoczesny system kontroli powietrza. To zespół potężnych urządzeń zajmujących się utrzymaniem stałej temperatury w budynku, wilgotności, czystości, a także odpowiedniego ciśnienia. Zamontowane filtry absolutne, odpowiadają za dostarczanie nawiewu sterylnego powietrza do pomieszczeń laboratoryjnych oraz sal operacyjnych. Dzięki systemowi kamer zainstalowanych w każdym pomieszczeniu możliwa jest całodobowa kontrola zwierząt. W strefach zamkniętych, w pomieszczeniach sztucznie utrzymuje się nadciśnienie, żeby powietrze z innych stref nie docierało w niewłaściwe miejsca.
Prof. Nikliński nie ukrywa, że prócz wymiaru prestiżowego, akredytacja GLP ma także wymiar biznesowy.
- Już sam fakt ubiegania się o GLP, spowodował, że zaczęło zgłaszać się do nas wiele firm, które chciały u nas robić badania. Przypuszczam, że teraz kolejka może być większa - dodaje prof. Nikliński.