Określenia niezbędnej liczby pielęgniarek i położnych na poszczególnych oddziałach, a także wzrostu wynagrodzenia domagały się pielęgniarki, które 12 maja przeprowadziły akcję protestacyjną w Uniwersyteckim Dziecięcym Szpitalu Klinicznym w Białymstoku.
Termin akcji został wybrany nieprzypadkowo. Tego dnia obchodzony jest Międzynarodowy Dzień Pielęgniarki. Pielęgniarki z UDSK w samo południe odeszły od łóżek małych pacjentów, na oddziałach zostały tylko te, które były niezbędne. Ubrane w czarne podkoszulki, z transparentami i trąbkami (około 200 osób), zebrały się przed wejściem głównym do szpitala.
- To jest nasz krzyk rozpaczy. Nie miałyśmy podwyżek od 2009 roku, tak być nie może - mówiła Agnieszka Olchin, szefowa związku zawodowego pielęgniarek w UDSK. - Mimo ukończenia studiów, ogromnego stażu pracy, zarabiamy zbyt mało. Pielęgniarki nie mają oszczędności, muszą brać kredyty.
Podała też swój przykład. Kiedy zaczynała pracę w szpitalu, jej pensja wynosiła równowartość 10 czynszów za mieszkanie. Teraz tylko czterech.
Strajkujące trzymały transparenty: „Ciężka praca-godna płaca”, „Żądamy szacunku i godnej pensji” czy „Nie marzymy o Meksyku, tylko o Bałtyku”.
Manifestacja odbyła się tylko w UDSK, ponieważ tylko tam udało się na czas zakończyć przewidzianą przepisami stosowną procedurę. Odbyło się tam referendum, w którym ponad połowa pracowników opowiedziała się za strajkiem. Z kolei pielęgniarki z Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego w tym dniu normalnie pracowały, jedynie ubrane były na czarno.
Pielęgniarki już od wielu miesięcy domagają się określenia niezbędnej liczby sióstr i położnych na poszczególnych oddziałach przy kontraktowaniu świadczeń zdrowotnych z NFZ. Dzięki takiemu rozwiązaniu, ich zdaniem zarówno pacjenci będą mieli zapewnioną optymalną opiekę, ale i one będą mogły czuć się bezpiecznie, wiedząc, że nie stracą pracy. Pielęgniarki i położne domagają się także 20-procentowych podwyżek. Jeżeli ich żądania nie zostaną spełnione, możliwe, że jesienią dojdzie do strajku generalnego.
Niskie zarobki, to jeden z powodów, dla którego młodzi ludzie nie chcą się kształcić w tym kierunku, albo tuż po szkole wyjeżdżają za granicę. We wszystkich białostockich szpitalach brakuje personelu medycznego średniego szczebla. Co kilka dni w gazetach pojawiają się ogłoszenia o pracę. W samym USK od razu do pracy mogłoby zostać przyjętych około 25 osób. A będzie jeszcze gorzej.
- Pielęgniarek jest coraz mniej, a około 75 procent z nich jest już po czterdziestce. Gdy odejdą na emeryturę, nie będzie miał ich kto zastąpić - mówi „Gazecie Współczesnej” Cecylia Dolińska, przewodnicząca Okręgowej Izby Pielęgniarek i Położnych w Białymstoku.
Coraz mniej osób decyduje się na studia pielęgniarskie. Jak wynika z danych białostockiej OIPiP, w 2012 roku kierunek ten na Uniwersytecie Medycznym w Białymstoku ukończyło 89 osób, a w roku 2014 już tylko 56. Podobną sytuację obserwuje się w Wyższej Szkole Medycznej w Białymstoku, gdzie w roku 2012 było 37 absolwentów, a w roku 2014 jedynie 20. Część z niech nie odbiera w ogóle dokumentu poświadczającego prawo wykonywania zawodu.
- Coraz więcej osób bierze za to dokumenty potrzebne do uznania kwalifikacji zawodowych w Unii Europejskiej i wyjeżdża do pracy poza granice kraju. Zawód pielęgniarki w naszym kraju stał się mało atrakcyjny ze względu na niski prestiż społeczny, dużą odpowiedzialność, pracę zmianową oraz słabe wynagrodzenie - uważa Cecylia Dolińska.
Pielęgniarki np. w USK zarabiają od minimalnej krajowej w okresie próbnym do 3000 zł brutto z dodatkami na stałej umowie. Niskie zarobki to główny powód emigracji. OIPiP w Białymstoku w roku 2012 wydała 20 zaświadczeń potrzebnych do pracy poza granicami RP, w 2013 - 29, a w roku 2014 już 35.
Według zaleceń UE średni wskaźnik zatrudnionych pielęgniarek na 1000 osób powinien wynosić 9,8. W naszym regionie to zaledwie 5,1 i jest najniższy w całym kraju (5,4).
Za sprawy średniego personelu medycznego w Ministerstwie Zdrowia odpowiada pochodzący z Podlasia wiceminister Cezary Cieślukowski.
W połowie kwietnia spotkał się w Białymstoku z przedstawicielkami lokalnego środowiska. Obiecał im poprawę ich sytuacji przez wprowadzenie ich do systemu. To ma spowodować wyższą wycenę takich świadczeń, a co za tym idzie zainteresowanie placówek medycznych utrzymaniem lub pozyskaniem pielęgniarek. Te przepisy mają być gotowe do końca roku. Dodatkowo ma nastąpić zwiększenie środków na kształcenie, czy stypendia dla osób studiujących pielęgniarstwo.
Pielęgniarki są jak najbardziej za takimi rozwiązaniami. Sęk w tym, że obiecuje się je już od kilku lat.
km, bdc