W połowie lutego Uniwersytet Medyczny w Białymstoku odwiedził wiceminister Łukasz Szumowski z Ministerstwa Nauki. Przy okazji spotkania z władzami UMB, spotkał się też z dziennikarzami. To obszerne fragmenty dyskusji podczas konferencji prasowej.
Zaprezentowane projekty nowej Ustawy 2.0 wprowadzają wiele niepokoju na uczelniach wyższych. Na jakim etapie są prace nad nowym prawem?
Łukasz Szumowski, wiceminister nauki: - Jesteśmy w fazie konsultacji, które polegają na rozmowach ze społecznością akademicką. Żaden z projektów nie jest preferowany. Trzeba też powiedzieć, że żaden z nich nie może być zaimplementowany jako gotowa ustawa. Taką trzeba zwyczajnie napisać. Pewne pomysły i pewne rozwiązania już się rysują i wydaje się, że środowisko jest co do nich zgodne.
Dużo mówi się o podziale uczelni na trzy typy.
- Tak, o tym rozmawia się faktycznie dużo. Dużo też mówi się o tym, by wzmocnić władzę rektora na uczelni, by mógł nią lepiej zarządzać. Jednocześnie rysuje się także takie podejście, aby to uczelnie miały większą autonomię. By same decydowały np. o swojej strukturze, czy będą miały wydziały, czy coś innego. Oczywiście wszystko ma się odbywać w myśl zasady „ufaj i sprawdzaj”, więc to musi być ewaluowane i oceniane pod kątem jakości kształcenia i jakości badań.
Można odnieść wrażenie, że proponowany podział uczelni na trzy grupy, wyraźnie faworyzuje duże ośrodki naukowe. Dla przykładu UMB, choć ma świetne wyniki, to jest małą uczelnią, a więc w nowym podziale może nie uzyskać adekwatnej pozycji.
- Projekty nie faworyzują ani małych, ani dużych ośrodków naukowych. Faworyzowani mają być ci najlepsi. Jeżeli uczelnia jest dobra i ma dobrą jakość kształcenia i badań, to naprawdę będzie miała się dobrze w nowym systemie. Ta reforma ma na celu podniesienie właśnie jakości kształcenia oraz badań. Zwłaszcza sprawa badań jest ważna. Jest grupa uczelni wyższych w Polsce, która ich w ogóle nie prowadzi. Te szkoły skupiają się na kształceniu w stopniu licencjata. Gdzieś zagubiony został wątek badań naukowych i nakierowania energii ludzkiej na badania na dużych uniwersytetach. Uczelnie medyczne funkcjonują zupełnie inaczej, bo programy badawcze realizowane są tu bardzo mocno. UMB jest świetnym tego przykładem, ponieważ otrzymała właśnie grant z programu Horyzont 2020. To duża sprawa, gdyż to jeden z niewielu grantów w Polsce otrzymanych z tego programu. W Białymstoku badania podstawowe robi się doskonale, genetyka jest tu na najwyższym poziomie w kraju. Ja akurat o UMB to bym się w ogóle nie obawiał.
Czy znane są już kryteria na podstawie których będzie się odbywał podział na poszczególne typy uczelni?
- To jest jeszcze ustalane. Jeżeli pójdziemy drogą proponowanych zmian i dokona się podział uczelni na typy, to ich ewaluacja musi być zmieniona w stosunku do tej obecnej. Każda z tych kategoria musi mieć inny rodzaj oceny, bo przed każdą z tych szkół stawia się inne cele. Trzeba pamiętać, że nie wszystkie uczelnie chcą robić badania naukowe. Część z nich chce być tylko uczelniami dydaktycznymi. One pełnią bardzo ważną społeczną rolę w swoich regionach, ponieważ kształcą kadry dla rynku pracy. W tej dziedzinie też można osiągnąć doskonałość. Są przykłady z Francji, w której funkcjonują doskonale szkoły kształcące na rzecz administracji publicznej. Tam nie prowadzi się żadnych badań.
Ostatnio pojawił się też temat odpłatności za studia medyczne.
- To nie jest rozważane w jakiś wiążący sposób. Temat się pojawił, ponieważ istnieje problem migracji polskich lekarzy. To też problem wyjazdów informatyków, ale też specjalistów w innych zawodach, których brakuje w Polsce. Gdyby chcieć wprowadzać odpłatność za studia, to ona musiałaby być wprowadzana nie w wybranych dziedzinach, ale wszędzie. W przypadku migracji lekarzy trzeba też zwrócić uwagę na jeden aspekt - to jedna z niewielu grup zawodowych w Polsce, która ma obowiązek pracy (odbycia stażu) za stawki proponowane przez państwo. Te nie są wysokie. Lekarze nie mogą od razu wchodzić na rynek pracy i zarabiać tyle, ile chcą. Wcześniej ileś lat muszą odpracować [wiceminister jest lekarzem - red.].
Not. bdc