Średnia wieku studentów UMB wróciła już do normy, po tym jak dwie grupy żaków seniorów z Wydziału Nauk o Zdrowiu na przełomie maja i czerwca zakończyły swoją naukę. Dość powiedzieć, że najstarszy z nich, pan Edward, miał 94 lata.
Jako pierwszy - w maju - zakończył się projekt roboczo nazywany „podyplomówką dla seniorów”. Były to zajęcia realizowane przez WNoZ we współpracy z białostocką Klanzą, które finansował Urząd Miasta Białegostoku. Wykłady i warsztaty dotyczyły problemów psychicznych i psychiatrycznych, które dotykają osoby starsze. Studia w tej formie i z tymi partnerami potraktowano jako pilotaż, który niejako sprawdzał, czy jest zainteresowanie taką tematyką wśród seniorów. Obawy były bezpodstawne, bo zainteresowanie było ogromne i wszystkich chętnych nie udało się przyjąć.
W czerwcu zakończył się jeden z dwóch flagowych projektów WNoZ - Uniwersytet Zdrowego Seniora. Zdali wszyscy, ale to żadna niespodzianka.
- Jesteście studentami, o jakich marzą wykładowcy. Zaangażowani, chętni do nauki, wiedzący, po co przyszli na zajęcia. Te cechy nie zawsze są osiągalne u waszych młodszych kolegów studentów - mówił podczas uroczystości dziekan Sławomir Terlikowski.
Oba projekty w założeniu miały zaktywizować osoby starsze, które na emeryturach miałyby mieć za dużo wolnego czasu. Ich twórcom zależało, by pokazać, jak zadbać o zdrowie, kiedy ma się więcej lat, na jakie badania kontrolne zwrócić uwagę, czego wymagać od lekarza podczas wizyty kontrolnej, ale też pokazać profilaktykę prozdrowotną. Okazało się, że niejako przy okazji powstało z tego coś większego. Stereotypowo myśląc - babcie i dziadkowie powinni siedzieć w domu i pilnować wnuków. Tylko że teraz seniorzy wcale tak nie myślą. Chcą się uczyć nowych rzeczy, aktywnie rozwijać i pielęgnować nowe pasje. A po wykładach, czy ćwiczeniach zawsze mieć czas, by spotkać się z nowymi znajomymi, czy wyskoczyć na kawę.
- Rekrutacja na te studia trwała niecałe dwie godziny, podczas których stworzyliśmy listę główną i rezerwową. Chętnych jest tak dużo, że spokojnie moglibyśmy przyjąć co najmniej dwa razy więcej osób. Kłopotem jest tylko wielkość sal ćwiczeniowych, w których zwyczajnie nie da się zmieścić więcej osób - tłumaczy dr Mateusz Cybulski, opiekun obu grup studentów. Każda z nich liczyła po 50 osób.
Być może już niedługo to sami seniorzy będą prowadzić część zajęć dla swoich kolegów (pod nadzorem i przeszkoleniu przez wykładowców WNoZ), a kolejna grupa zajmie się wolontariatem. To też efekt seniorskich studiów.
bdc