Początek roku akademickiego to także start wielu konkursów, w których można ubiegać się o ekstraśrodki na badania naukowe. Co, gdzie, kiedy i jak załatwić - podpowiada nam dr hab. Karol Kamiński, prodziekan Wydziału Lekarskiego UMB.
Gdzie szukać informacji o konkursach? Najlepszym miejscem jest strona internetowa i profil na Facebooku Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego, gdzie prezentowane są informacje o większości konkursów (nauka.gov.pl), czy serwis naukowy Polskiej Agencji Prasowej (naukawpolsce.pap.pl). Warto zaglądać też na strony: Narodowego Centrum Nauki (ncn.gov.pl), czy Narodowego Centrum Badań i Rozwoju (ncbir.pl). Jest też sporo fundacji i organizacji pozarządowych, które chętnie wspierają naukowców.
Konkursów jest sporo, a na dodatek bardzo różnorodne. Znajdzie coś dla siebie student, młody naukowiec bez doświadczenia, ale też poważny zespół badawczy z wymagającym projektem. W zależności od zgłoszonego projektu i konkursu można starać się o kilka tysięcy złotych, ale też kilka milionów. Co ważne, aplikacje dotyczące jednego badania można złożyć do wielu instytucji (jednak ostateczne finansowanie odbywa się tylko z jednej).
Do jakich konkursów ogłoszono w ostatnim czasie nabory? Narodowe Centrum Nauki ogłosiło konkursy na finansowanie projektów badawczych: OPUS 6, PRELUDIUM 6 (dla młodych naukowców bez tytułu doktora), SONATA 6 (dla młodych naukowców z doktoratem). Rząd Szwajcarii oferuje stypendia dla młodych polskich naukowców na rok akademicki 2014/15. Fundacja na Rzecz Nauki Polskiej ogłosiła nabór (program START) na stypendia dla młodych uczonych.
Wojciech Więcko: Czy trudno jest uzyskać dofinansowanie do swoich badań? Na ile skomplikowane są procedury aplikacyjne?
Dr hab. Karol Kamiński, prodziekan Wydziału Lekarskiego UMB:- Nie da się tego uogólnić. Są konkursy, w których przygotowanie wniosku jest stosunkowo proste i intuicyjne. Są też takie, gdzie jest to bardzo zawiłe. Nie można liczyć, że zawsze się uda. Warto się nastawić, że zostanie przyjętych nie więcej niż 1/3 bardzo dobrych zgłoszeń. Czasami jest tak, że pięć pierwszych zgłoszeń jest odrzuconych, a potem trzy kolejne przyjęte. Dlatego tak ważna jest analiza popełnianych błędów, cierpliwość i ponowne składanie swoich aplikacji.
Sporo konkursów kierowanych jest do młodych naukowców. Kto to jest młody naukowiec?
- W tej chwili definicja jest metrykalna, czyli to osoba do 35 roku życia. Niekoniecznie z doktoratem, bo są konkursy zarówno dla młodych doktorów, jak i dla osób bez tytułu.
Na jakie badania warto szukać pieniędzy?
- W zasadzie na wszystko, na co potrzebujemy. Na całe projekty badawcze, na sprzęt… Bardzo ciekawe są teraz granty wyjazdowe. Coraz więcej instytucji je oferuje. Przykładowo NCN ma program „Fuga”, Fundacja na rzecz Nauki Polskiej ma kilka takich programów.
Często na etapie złożenia aplikacji wymaga się od kandydata dorobku naukowego. A jaki dorobek ma mieć młody naukowiec, który jest na początku swojej drogi?
Narodowe Centrum Nauki Procedury aplikacyjne są standardowe i dobrze opisane na stronie internetowej instytucji (ncn.gov.pl). Są jednak mało intuicyjne, więc wypełniając formularze za pierwszym razem można spodziewać się pewnych problemów (prorektorat ds. nauki UMB ma spore doświadczenie w przygotowaniu takich wniosków). Do NCN warto zgłaszać się z konserwatywnymi projektami, takimi z których może wyniknąć jakieś konkretne rozwiązanie. Z doświadczenie osób składających wnioski wynika, że warto orientować się, jakie typy projektów w danej dziedzinie i w danym czasie są „modne”. Zmieszczenie się w trendzie, zwiększa szanse na sukces. |
- Młody naukowiec może mieć nawet dziesięć lat doświadczenia. On lub ona powinni mieć coś do zaprezentowania. Teraz już studenci publikują w uznanych czasopismach. W zeszłym roku w Diamentowym Grancie [program ministerstwa nauki dla studentów - red.] w naukach biomedycznych nie było przyznanego grantu bez publikacji. Albo inny przykład. Ostatnio, kiedy ocenialiśmy wnioski w programie Juventus Plus w naukach biomedycznych, Impact Factor [miara jakości publikacji naukowych - red.] kandydatów, których wnioski zatwierdzono, wynosił niemal 8, a w poprzedniej edycji konkursu około 5.
To pytanie praktyczne. Jestem, załóżmy, młodym naukowcem. Mam - wydaje mi się - ciekawy pomysł na badania. Doświadczenia w pozyskiwaniu środków zewnętrznych nie mam. Co mam robić, gdzie iść?
- Warto znaleźć sobie opiekuna naukowego. To największa wartość każdego młodego człowieka. On pozwoli przejść przez te wszystkie formalności. Przede wszystkim spojrzy na nasz pomysł z punktu widzenia oceniającego wniosek recenzenta. Recenzentami są przecież naukowcy ze średniego pokolenia lub starszego. Taka osoba wie, co jest najważniejsze przy ocenie tego typu projektów.
Na co jeszcze zwracać uwagę?
- Ważne jest umiejętne prezentowanie dotychczasowego dorobku naukowego. Dobrze jest, kiedy nowy pomysł wynika z dotychczasowej pracy, bo to pokazuje, jak się rozwijamy. Co istotne, nasz projekt nie musi być konserwatywny. Często granty przyznawane są bardzo innowacyjnym i nowatorskim pomysłom. Wręcz ryzykownym.
A co jeśli z badań nic nie wyjdzie?
- Tak bywa. Najważniejsze, żeby badania przeprowadzono dobrze programowo i metodycznie. Z moich doświadczeń wynika, że z dziesięciu badań, tylko w trzech, może pięciu przypadkach, otrzymujemy wyniki, które da się opublikować.
Czyli mój pomysł nie musi być od razu na miarę nagrody Nobla?
- Wiele nagród Nobla wyniknęło przypadkowo z badań na zupełnie inny temat. Rozmawiałem kiedyś z prof. Erwinem Neherem, który dostał Nobla z medycyny i za sposób badania kanałów jonowych (opracowanie metody patch clamping). On jest chemikiem i badał strukturę błon półprzepuszczalnych. Dopiero później jego kolega biolog Bert Sakman, powiedział, że badane przez niego błony są podobne do błon komórkowych. Zaproponował przebadanie ich sprzętem prof. Nehera. I przy okazji zrobili badania, za które obaj dostali nagrodę Nobla (rok 1991). Nie nastawiali się na to. Ważna jest otwartość umysłu, ciekawość świata i umiejętność wykorzystania metod badawczych w sposób nieschematyczny. Trzeba umieć wykorzystać to, co wydaje się, że jest mało ciekawe, albo może nie dać efektu. Czasami trzeba spojrzeć na coś z innej perspektywy, albo połączyć kwalifikacje osób i różne ich doświadczenia. To daje największe efekty. Współpraca - teraz to się promuje.
Gdzie na uczelni postawić pierwszy krok?
- Jeżeli chodzi o sferę administracyjną przy składaniu wniosków warto odwiedzić Dział Nauki. Pracujące tam osoby mają spore doświadczenie w takich sprawach.
A gdzie znaleźć naukowego anioła, który nas wesprze?
Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego Przygotowanie aplikacji jest tu chyba najprostsze. Kłopotem jest jednak stosunkowo krótki czas na jej złożenie. W zeszłym roku w konkursie Juventus Plus od ogłoszenia konkursu do końca terminu składania wniosków było osiem tygodni. Nie ma kłopotu, jeśli ma się w miarę opracowany pomysł badań. Jednak kiedy projekt ma się tylko w głowie, to czasu jest raczej mało. Ministerstwo chętnie udziela wsparcia na badania niestandardowe i innowacyjne. Do tego ma specjalne programy dla młodych naukowców nawet bez doświadczenia i tytułów naukowych, czy nawet studentów. |
- Trzeba po prostu szukać osoby, która nas będzie motywowała i kierunkowała, ale też ograniczała. Która nie pozwoli się nam rozdrabiać i robić wszystkiego. Na uczelni jest sporo takich osób. Trzeba też sprawdzić, czy taki mentor nam pasuje, tak po ludzku, czy łatwo się z nim dogadamy. Istotne jest także, jaki dorobek naukowy ma nasz mentor. We wszystkich wnioskach istnieje opis dorobku naukowego opiekuna i on też wlicza się do oceny. To opiekun w pewien sposób firmuje sobą wykonanie prezentowanych badań. Kluczem jest jednak odkrycie - najlepiej już podczas studiów - tego, co sprawia nam frajdę. Drugi krok - to nie chować wyników naszych badań do szuflady. Naukowcy na etatach rozliczani są z tego, co publikują, więc tu nie ma kłopotu. Jednak wielu studentów, kończąc naukę, chowa swoje odkrycia w szufladach. Wiem o wielu ciekawych wynikach badań, ale one są właśnie tam schowane. Krok trzeci - trzeba dbać o swój dorobek naukowy. Nie o ilość publikacji, w której jest się piątym czy dziesiątym autorem. Ważna jest informacja, co konkretnie wniosło się do publikacji, na ile jest to istotne, odkrywcze. Warto też budować swoje cv w oparciu o wyjazdy naukowe. To pozwala podpatrzeć coś nowego, daje też dystans do swojej pracy.
Ile, wygrywając takie konkursy, naukowiec może zarobić?
- To zależy od grantu. W Diamentowym Grancie czy Juventus Plus są podane nawet minimalne kwoty wynagrodzenia dla głównego badacza. Wynoszą one ok. 2-2,5 tys. zł. Jeżeli mamy jeszcze stypendium na uczelni, to robi się już przyzwoita kwota.
Czyli o wysokości dochodów naukowca decydować teraz będą granty, a nie etat na uczelni?
- Tak już jest na świecie i będzie u nas. Można powiedzieć, że sytuacja u nas na uczelni, kiedy naukowiec ma etat, jest w porównaniu do tego, co dzieje się na świecie, trochę „nienormalna”. W Harvardzie łącznie z profesorami prawie wszyscy naukowcy są zatrudnieni w grantach. Jeżeli nie masz grantu, to nawet jako profesor nie masz pensji. Tam dzień składania wniosków o granty jest najważniejszym dniem w całym roku. Dlatego tak ważne jest, by młodzi ludzie nauczyli się szukać źródeł finansowania swoich badań, bo za kilka, kilkanaście lat będzie to ich chleb powszedni. To jest trudne i dodatkowo mało komfortowe. Grant jest na trzy lata, a w czwartym roku, co będzie? Nie wiemy. Ale jeżeli ktoś pracuje na akord, albo zarabia tylko tyle, ile napisze, to naukowiec też tak może pracować.
Niedługo będzie pewnie tak, że młody naukowiec pisząc doktorat, wcześniej będzie pisał wniosek konkursowy do NCN czy Fundacji na rzecz Nauki Polskiej. Jeśli dostanie pieniądze, będzie mógł zrobić swoje badania.
Rozmawiał Wojciech Więcko