To był ostatni moment, by móc zajrzeć w każdy zakamarek nowo wznoszonego skrzydła Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego w Białymstoku. Jesienią będą już tu pacjenci. 30 maja był dzień otwarty.
USK ma ponad 50 lat. Przez te lata był wielokrotnie doraźnie przebudowywany i modernizowany. W efekcie zaburzony został zaprojektowany wcześniej jego układ komunikacyjny. Dziś to labirynt różnych korytarzy i tajemnych przejść, w którym poruszać się potrafią tylko osoby długo tu pracujące. Ponadto obiekt już dawno nie spełniał obecnych oczekiwań zarówno pacjentów, jak i personelu medycznego oraz osób kształcących się tutaj. Dlatego tak ważna stała się rozbudowa i modernizacja starej części.
- Budynek nowej części szpitala jest gotowy w 99 procentach. Ten dzień otwarty na budowie to dla mnie wielka gwarancja, że w tym roku będą już tutaj pacjenci. To sprawi, że inwestycja zakończy się w terminie, czyli na koniec 2016 r. - powiedział podczas wydarzenia prof. Jacek Nikliński, rektor Uniwersytetu Medycznego w Białymstoku.
Pozostały 1 proc. to wyposażenie. Choć wydaje się, że to mało, jednak będzie to bardzo trudny etap. Dlatego, że chodzi o procedury przetargowe na meble i wyposażenie. Część z konkursów została już rozstrzygnięta.
Po modernizacji i przebudowie USK będzie dwukrotnie większy. Nowa część ma ponad 30 tys. metrów kw. powierzchni, stara - ok. 25 tys. metrów kw. Co jednak znaczące, nie zwiększy się liczba łóżek. Pozostanie na poziomie ok. 850.
Wszystkie sale pacjentów będą jedno- i dwuosobowe, z sanitariatami. Zdecydowanie poprawią się nie tylko warunki leczenia, ale też dydaktyki i pracy naukowej. W nowej części znajdzie się większość klinik zabiegowych.
Na parterze będzie Szpitalny Oddział Ratunkowy z izbą przyjęć, będzie tam też wykonywana podstawowa diagnostyka RTG.
Na I piętrze znajdzie się Klinika Urologii i Klinika Chirurgii Klatki Piersiowej oraz nowoczesny dział obrazowania radiologicznego.
Na II piętrze będą I i II Kliniki Chirurgii Ogólnej, Zakład Medycyny Nuklearnej i Centralna Sterylizatornia.
Na III piętrze - umiejscowiono nowoczesny blok operacyjny składający się z 12 sal operacyjnych oraz 13-stanowiskowej sali wybudzeń. Całość będzie miała bezpośrednie połączenie z 30-łóżkowym Oddziałem Intensywnej Terapii. Ponadto we wszystkich salach operacyjnych będzie nowoczesny system transmisji do sal wykładowych.
Na trzecim piętrze znajdzie się także Klinika Chirurgii Naczyń i Transplantologii.
Na IV piętrze - będą kliniki: Alergologii, Endokrynologii i Diabetologii, Otolaryngologii oraz Centrum Badań Klinicznych.
Na V piętrze - jest już podgrzewane lądowisko dla helikopterów z odpowiednim zapleczem technicznym.
Z innych ciekawostek warto zauważyć, że Klinika Rehabilitacji powiększy się o pracownię krioterapii, Zakład Kinezyterapii (będzie trzy razy większy) i pracownie hiperbarii tlenowej (komora tlenowa do leczenia ofiar podtopień, poparzeń, do ratowania osób podtrutych tlenkiem węgla czy choroby kesonowej). Do tej pory najbliższa była w Gdańsku.
Kiedy zakończy się budowa nowej części (planuje się na jesień tego roku), budowlańcy zaczną modernizację starej części. Na ten czas część klinik będzie musiała się przeprowadzić do nowego obiektu. USK ani na chwilę nie przerwie swojej pracy.
Katarzyna Malinowska-Olczyk, bdc
UMB do kolejki w 2017 r.
O rozbudowie i modernizacji szpitala USK rozmawiamy z wiceministrem zdrowia Cezarym Rzemkiem. - Na razie dosyć. Kolejnych pieniędzy uczelnia od nas nie dostanie dopóki nie zakończy tej – powiedział wiceminster
Wojciech Więcko: Jak wrażenia z wycieczki po szpitalu? Budowa nowej części szpitala lada moment się skończy.
Cezary Rzemek, wiceminister zdrowia: - Budowa może tak, ale dla mnie ta inwestycja wchodzi teraz w kluczowy etap, czyli wyposażania i instalacji sprzętu, a także modernizacji starej części szpitala. Jak to wszystko się skończy, to wtedy będzie koniec tego przedsięwzięcia. Ale rozumiem, o co pan pyta. Na budowie jestem już chyba czwarty raz i uczciwie powiem, że jestem zadowolony. Naprawdę powstało fajne miejsce do pracy. Będzie ono służyło mieszkańcom regionu długie lata. To przemyślany budynek.
Kiedy rozbudowa szpitala była jeszcze w fazie pomysłu, to wcale nie zapowiadało się, że uda się stworzyć coś tak okazałego.
- Tak. Trudno było od samego początku. Najpierw trzeba było przekonać decydentów, że w ogóle trzeba to zrobić. Potem trzeba było wprowadzić samą inwestycję do planów budżetu państwa w 2007 r. Szczegóły, jak będzie wyglądał projekt budynku, jak go wybudować, jakie oddziały tu będą, ile to będzie kosztować - to rektor prof. Jacek Nikliński musiał wziąć na siebie i on to ciągnął razem ze swoim zespołem.
Pamiętam to do tej pory. Był 2009 rok, koniec czerwca lub początek lipca, wtedy u mnie, w ministerstwie, trzeba było ostatecznie podjąć decyzję. Rektor powiedział, że weźmie to wszystko na siebie. To było słuszne. Dzięki temu mamy teraz ten piękny budynek.
Koszt inwestycji to pół miliarda złotych i wszystko z budżetu państwa. Ogromna kwota, a po drodze był jeszcze kryzys gospodarczy. Pewnie wielu korciło, żeby albo wstrzymać finansowanie, albo wdrożyć jakiś wariant bardziej oszczędnościowy?
- Trochę więcej, 509 mln zł. Ten szpital początkowy budżet miał mieć ok. 550 mln zł. Jednak nie byliśmy w stanie wtedy, jako Ministerstwo Zdrowia, zgodzić się na taką kwotę. Teraz widzę, że efekt tych wydatków jest rewelacyjny. Choć zastanawiam się, czy nie lepiej by było, żeby zwiedzać ten obiekt jako drugi w kolejności. Najpierw zajść do starej części, a dopiero potem tu.
To mogłoby być szokujące porównanie.
- Tak, ale dzięki temu zobaczylibyśmy od razu, skąd ludzie się przenoszą, i dokąd.
Czy w kraju, w tej skali, buduje się takie obiekty?
- Tak, większe i mniejsze. Niedawno skończyliśmy budowę szpitala w Gdańsku. Jest trochę większy, ale tam było prościej, bo nie było żadnej dobudowy, tylko powstał cały nowy obiekt. Szpital w Prokocimiu, jego budowa niedługo ruszy, bo wkrótce inwestorzy dostaną stosowne pozwolenia. W Bydgoszczy jest porównywalna inwestycja, w Lublinie trochę mniejsza, w Poznaniu chcą podobną budowę, ale czekamy aż zakończy się ta w Białymstoku, żeby finansować ją podobnie z budżetu.
Wydawało się, że budowa szła całkiem sprawnie, jednak ministerstwo dość często kontrolowało prowadzone prace.
- My zawsze kontrolujemy takie przedsięwzięcia, a problemy przy nich są zawsze. Tu też były. To, że tu wszystko przebiegało sprawnie, to zasługa dobrej współpracy. Już zawczasu uprzedzano nas o pewnych ruchach. Negocjowaliśmy różne rzeczy. Jednak uczelnia zawsze nas informowała z wyprzedzeniem. Przy innych naszych inwestycjach są różne problemy i zastoje, bo tam takiej komunikacji brakuje.
Czy jest szansa na kolejne pieniądze, nie licząc oczywiście szpitala w Dojlidach, który już dostał finansowanie na gruntowną modernizację (47 mln zł -red.)?
- Na razie dosyć. Kolejnych pieniędzy uczelnia od nas nie dostanie dopóki nie zakończy tej. Teoretycznie dopiero w 2017 r. można by zacząć rozmawiać o czymś nowym. Trzeba jednak pamiętać, że jest kolejka. Bo ta inwestycja blokuje finansowanie innych uczelni. Szpital w Dojlidach to inny temat. Tam wiedzieliśmy o przejęciu placówek od samorządu i pieniądze są z innej puli.
Rozmawiał Wojciech Więcko