Obligacje o wartości 50 mln na realizację 5-letniego projektu rozwoju medycyny wysokiej jakości otrzymała UMB. To szansa na gigantyczny skok jakości naszej nauki. O tym, co to oznacza, rozmawiamy z prof. Marcinem Moniuszko, prorektorem ds. nauki i rozwoju UMB.
50-milionowy grant to efekt zeszłorocznego konkursu „Inicjatywa doskonałości - Uczelnia Badawcza” zorganizowanego przez Ministerstwo Nauki. Jego założeniem było wyłonienie dziesięciu uczelni, które mają wspinać się po drabinie światowej nauki. Każda z nich mogła liczyć na zwiększoną o 10 proc. subwencję.
UMB przeszedł przez sito eliminacji i zakwalifikował się do finałowej 20-tki najlepszych uczelni (w tym 4 medycznych) w kraju. Zaprezentowaliśmy wielopoziomowy plan realizacji ambitnych projektów naukowych oraz szeregu zmian projakościowych na uczelni, których wspólnym celem jest stworzenie podwalin pod rozwój tak zwanej „medycyny wysokiej jakości” (High-Definition Medicine). Chodzi o rozwój badań wielkoskalowych (m.in. genomiki) i tworzenie jak największych zbiorów danych w obszarze chorób cywilizacyjnych (nie tylko onkologicznych) dających szansę na stworzenie nowych narzędzi sztucznej inteligencji przydatnych w diagnostyce i terapii tych schorzeń.
UMB zajęła 11 miejsce. Pierwsze poza wybraną dziesiątką. Zabrakło nam tylko jednego punktu! Tym niemniej międzynarodowy panel ekspertów w specjalnym upublicznionym oświadczeniu rekomendował przyznanie celowanego wsparcia ze strony budżetu państwa dla tych ambitnych planów naszej uczelni. I po pół roku UMB otrzymał od Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego pakiet obligacji wart 50 mln zł przeznaczonych na realizację swojego projektu
Tylko raz w swojej historii nasz uniwersytet otrzymał taką wielką kwotę na wsparcie nauki. Było to w 2012 r., kiedy przyznano nam status Krajowego Naukowego Ośrodka Wiodącego (autorem tego projektu był ówczesny prorektor ds. nauki, a dziś rektor prof. Adam Krętowski). Pozwoliło to nam wdrapać się na szczyt najlepszych naukowych ośrodków w kraju i być na nim do tej pory.
Wojciech Więcko: Wielkość tego grantu robi wrażenie. To ogromne środki na rozwój nauki.
Prof. Marcin Moniuszko, prorektor ds. nauki i rozwoju UMB: - Tak, to ogromna radość i satysfakcja. Ale cóż, poprzedni prorektor ds. nauki zawiesił bardzo wysoko poprzeczkę na wysokości 50 mln PLN pozyskanych dla stworzenia KNOW na uczelni, kolejny więc nie miał wyjścia i nie mógł zejść poniżej tego pułapu (śmiech). A tak poważnie, to uzyskanie tego wsparcia kosztowało naprawdę ogrom pracy i zabrało sporo zdrowia. Chciałbym serdecznie podziękować za pomoc wszystkim tym, którzy mi wtedy pomagali. Panu Rektorowi - za burzliwe i twórcze dyskusje, naukowcom - za ich sugestie, oczywiście wyrazy podziękowania należą się również pracownikom administracji, a szczególnie Paniom z ówczesnego działu nauki, przede wszystkim Marii Szlachcie, Annie Bergiel, Annie Łabieniec-Matusiewicz i Małgorzacie Laudańskiej - za nieocenioną pomoc w dopracowaniu ostatecznej wersji wniosku.
Co Pan poczuł, kiedy informacja o przyznaniu środków stała się oficjalna? Wcześniej sporo się spekulowało, że jakieś środki na realizację projektu mogą być przyznane…
- Ta tak dobra informacja na swój sposób dozowana w czasie, więc z mojej strony nie było jednego wybuchu emocji. Wiedzieliśmy, że w ministerialnym konkursie będziemy startować jako najmniejsza uczelnia w gronie tych 20 najlepszych w Polsce. Jednak wcale tym się nie zrażaliśmy. W czasie bezpośredniego spotkania członkowie międzynarodowego panelu przyznali w kuluarach, że projekt UMB był w ich opinii najlepiej przygotowany, najbardziej spójny i najbardziej ambitny. Ponadto zebraliśmy bardzo dobre oceny w czasie przesłuchań w rozmowach z komisją konkursową. Mieliśmy więc podstawy do bycia optymistami.
Ostatecznie okazało się, że byliśmy tuż poza dziesiątką. To prawda, przez chwilę czuliśmy pewien niedosyt. Jednocześnie jednak ocena naszego projektu była tak wysoka, że zostaliśmy wyróżnieni otrzymaniem specjalnej rekomendacji zalecającej wsparcie finansowe dla projektu UMB. Owszem, to było bardzo miłe, ale jeszcze nie wiązało się z niczym konkretnym. Przecież konkurs został rozstrzygnięty, wybrano laureatów, procedury się zakończyły. Tym niemniej, kierownictwo Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego, choć już nie musiało, to jednak przychyliło się do tej tak przychylnej dla naszego projektu rekomendacji. Zaufano naszej koncepcji rozwoju.
Co dalej?
- To pozwala nam stworzyć pulę specjalnych projektów naukowych wewnątrz uczelni, które będą się opierać o wykorzystanie innowacyjnych metod badawczych stosowanych dla zbadania podłoża najważniejszych chorób cywilizacyjnych. I będziemy je zamawiać u swoich naukowców. Środki, które otrzymaliśmy, nie zostały przeznaczone na dorzucenie do tak zwanej ogólnej puli środków na naukę na UMB. Mają być wykorzystane przede wszystkim w celu takiego przeorganizowania pracy uczelni, by szczególnie przy współudziale młodych naukowców, powstawały badania tworzące unikalne zbiory danych. Będziemy wykonywać pełne badania genomowe, poznamy pełne profile białkowe i metaboliczne, wykonamy poszerzone badania radiologiczne. To z tych danych powstanie nasz skarb, czyli kompleksowe bazy danych tworzące podstawy do rozwoju wspomnianej wcześniej medycyny wysokiej jakości, do tworzenia nowych rozwiązań diagnostycznych i terapeutycznych
Białystok od jakiegoś czasu jest już nieformalnym liderem tworzenia takich baz w Polsce. Przecieramy ścieżkę, którą idzie niewiele ośrodków w Europie. To inni często uważnie przypatrują się temu, co robimy.
Co oznacza, że grant jest wypłacony w obligacjach?
- Obligacje w odpowiednim i najbardziej korzystnym pod względem finansowym momencie będzie można spieniężyć. Nie mamy jednak w planach trzymania ich w sejfie przez kolejne lata. Wcześniej środki w obligacjach otrzymywaliśmy na cele inwestycyjne uczelni. Na cele naukowe dostaliśmy je po raz pierwszy. Przy czym przypomnę jeszcze raz, to nie są pieniądze „do przejedzenia”. Te środki mają konkretne przeznaczenie i z tego zostaniemy rozliczeni. Zresztą decydenci liczą na nas i wierzą, że uda się nam dzięki wdrożeniu założonych działań poznać istotę najważniejszych chorób cywilizacyjnych. Dodatkowo ten grant ma pobudzić nasz potencjał naukowy. Liczę na to, że grant da impuls do jeszcze bardziej aktywnych działań kolejnych grup naukowców, zwłaszcza młodych. Chcemy tu dla nich stworzyć jak najlepsze, jak najbardziej konkurencyjne warunki rozwoju.
O co chodzi w pojęciu „dogłębne badanie istoty chorób”?
- Uważamy, że dotychczasowy poziom wiedzy o wskaźnikach, które opisują stopień odpowiedzi pacjenta na leczenie i jego przyszłe losy jest wciąż niewystarczający. I dlatego wykorzystując nowoczesne technologie genomiczne, proteomiczne, metabolomiczne i radiomiczne, chcemy zidentyfikować jak najwięcej nowych, bardziej precyzyjnych markerów określających te zależności. Ale, by tego dokonać, musimy i chcemy wejść jak najgłębiej, na przykład do poziomu genomu. Przy czym nie szukamy tylko tego, co należałoby się na podstawie obecnej wiedzy spodziewać, jesteśmy bardzo otwarci na nowe, nawet nieoczekiwane wyniki. Takiej ilości uzyskanych danych nie udźwignie jednak pojedynczy, nawet najlepszy badacz. Do tego będzie potrzebny zespół bioinformatyków, biostatystyków pracujących ramię w ramię z medykami.
A czy pandemia koronawirusa nie przedefiniuje nam teraz całej nauki? Nie będzie trzeba wyznaczać nowych celów?
- Pandemia COVID-19 nie usunęła z naszego krajobrazu żadnej z istniejących dotychczas chorób, choć takie można czasem odnieść wrażenie przypatrując się przekazom medialnym. W związku z tym pracujemy tak jak wcześniej, tylko w o wiele trudniejszych warunkach.
Co ważne, środowisko naukowe UMB bardzo szybko zareagowało na pojawienie się pandemii. Rola diagnostów genetycznych UMB w prowadzeniu diagnostyki wirusologicznej w regionie jest nie do przecenienia. Najpierw uruchomiliśmy wspólnie z sanepidem laboratorium do badania pacjentów podejrzewanych o zakażenie, a wkrótce potem uruchomiliśmy drugie własne laboratorium na UMB, o jeszcze większej mocy przerobowej. To były dwa pierwsze w regionie tego typu ośrodki. Przed ich powstaniem próbki można było wozić do przebadania jedynie do Warszawy. To między innymi tak realizujemy naszą służebną funkcję wobec społeczeństwa.
Poza tym, na UMB realizowanych jest kilka naprawdę ambitnych projektów naukowych związanych z COVID-19.
Agencja Badań Medycznych przyznała UMB grant na opracowanie szybkiego testu diagnostycznego, który ma identyfikować osoby z wysokim ryzykiem ciężkiego przebiegu COVID-19. Czy można poprosić o więcej szczegółów dotyczących tego projektu?
- Tak, to projekt, w którym jesteśmy liderem. Chcemy zbadać wszystkie geny u pacjentów z COVID-19, by znaleźć genetyczne markery ryzyka ciężkiego przebiegu choroby. Mamy przekonanie, że obecnie znane czynniki ryzyka ciężkiego przebiegu choroby nie są zbyt precyzyjne. Szukamy więc tła genetycznego. To trudny projekt, który realizujemy wspólnie z kilkunastoma ośrodkami z całej Polski.
Czy jako naukowcy czujecie presję społeczną? Są ogromne oczekiwania, że teraz, zaraz, powinna być już dostępna szczepionka, a najlepiej lek na koronawirusa.
- Rzeczywiście widać, że opinia publiczna, ale też część środowiska naukowego, nie zawsze tę presję wytrzymuje. Wszyscy szukają jakiegokolwiek światełka w tunelu. Rzucamy się często bezkrytycznie na strzępy informacji, który dają choć trochę nadziei. A to często stoi to w sprzeczności z podstawowymi zasadami prowadzenia badań. Uzyskanie solidnych wyników wymaga czasu i krytycznej weryfikacji. A żaden z tych elementów nie jest spełniony, kiedy mówimy o badaniach trwających kilka, może kilkanaście tygodni. Spotykamy się niekiedy z próbami szybkiego ogłaszania sukcesu, a niektórzy wykorzystują to w celach biznesowych, inni jeszcze w czysto wizerunkowych. Można się z tym nie zgadzać, ale trudno dziwić, bo emocje związane z pandemią są wciąż ogromne.
To zadam pytanie jak na ulicy: kiedy będzie szczepionka na Covid-19?
- Szczepionka to zupełnie inny temat. Nie sposób stworzyć jej tak szybko. Ocena jej bezpieczeństwa i efektów immunologicznych - to można oceniać tylko po odpowiednio długim czasie. Poza tym, pierwsze pozytywne wyniki nie muszą się jeszcze przekładać na skuteczność kliniczną w dłuższym okresie. Moim zdaniem takie obserwacje powinny trwać minimum kilka-kilkanaście miesięcy.
Jak wygląda praca naukowca w czasach pandemii, kiedy wszystko jest pozamykane?
- Ale nauki na szczęście nie trzeba było zamykać, co najwyżej przeorganizować. Nasze jednostki pracowały i należy raz jeszcze gorąco podziękować wszystkim naszym pracownikom za ich postawę w tych dniach.
Czy to dobry okres dla naukowca, żeby się przebranżowić i zainteresować grantami związanymi z koronawirusem? Na ten cel pojawia się teraz mnóstwo środków.
- Jeśli ktoś czuje ten temat, ma potrzebę, pomysły, a intuicja mu podpowiada, że warto pójść tą drogą, to tak - warto się przestawić. Jeżeli ma to być jednak tylko chęć pójścia w „modnym kierunku”, to się raczej nie uda. Myślę, że nasi naukowcy sami czują, co im najpiękniej w duszy gra.
Rozmawiał Wojciech Więcko