Dotarliśmy do nieznanej historii uczelni: ponad 50 lat temu wizytował ją dr Eduardo Ordaz, Kubańczyk, prawa ręka Fidela Castro. Co wojskowy robił na naszej uczelni?
Na jednym ze zdjęć Antoniego Zdrodowskiego, jakie kilka miesięcy temu trafiły do białostockiej „Gazety Wyborczej”, widać kubańskiego żołnierza z dorodną czarną brodą wizytującego Akademię Medyczną w Białymstoku. Początkowo pojawiła się sugestia, że to Raul Castro, brat Fidela Castro (tak też zdjęcie w „Gazecie” zostało podpisane). Kiedy spróbowaliśmy to ustalić, okazało się, że na żadnym ze zdjęć Raul Castro nie ma brody! A na tych z młodości widać ewidentnie, że ma wręcz słaby zarost. Więc to nie on. W takim razie kto? Z pomocą przyszedł nam prof. Henryk Nowak, były szef Zakładu Patomorfologii UMB. To on w domowym archiwum znalazł fotografię podpisaną: „Eduardo Ordaz, wizyta naczelnego lekarza armii kubańskiej”, i obok data: 27.09.1961. To ta sama postać, którą widzieliśmy na zdjęciach Zdrodowskiego. Rozpoczęliśmy poszukiwania w internecie.
Piekło Dantego
Eduardo Bernabé Ordaz Ducungé urodził się 13 października 1921 roku w Bauta na obrzeżach Hawany. Jako młody chłopak pracował, był pucybutem, gazeciarzem i posłańcem. W wieku 21 lat rozpoczął studia na Uniwersytecie Medycznym w Hawanie. Jako student działał aktywnie w podziemnym ruchu anty-Batisty i z tego powodu był 13-krotnie aresztowany. Studia ukończył dopiero w 1951 roku (w wieku 30 lat). Specjalizował się w anestezjologii. Potem dołączył do „Armii Rebeliantów” Castro, gdzie był medykiem i awansował do stopnia kapitana. Walczył z Che Guevarą w dżungli w górach Sierra Maestra.
Castro słysząc pochlebne opinie, zarówno o jego roli w walce, jak i w opiece nad rannymi, dzień po ucieczce Fulgencio Batisty (9 stycznia 1959 roku) mianował dr Ordaza komendantem i dyrektorem największego na Kubie szpitala psychiatrycznego, powszechnie nazywanego Mozzara (od nazwy osiedla Hawany, na którym została zbudowana). Dr Ordaz kierował nim przez kolejne 40 lat. Kiedy jednak szpital odwiedził po raz pierwszy (zaraz po mianowaniu na dyrektora) doznał szoku i określił je „piekłem Dantego”. W szpitalu, w którym było tylko dwa tysiące miejsc, przetrzymywano sześć i pół tysiąca chorych. Nikt z nich nie miał postawionej diagnozy i nie był leczona. Na zdjęciach z tamtych czasów widać, że warunki były okropne: pacjenci leżeli na podłogach w salach i korytarzach. Nie było tam ani prądu, ani wody. Część z nich była przywiązana linami i kajdankami do żelaznych łóżek bez materacy, wielu było zamkniętych za żelaznymi kratami. Umierali masowo z powodu biegunki, wyniszczenia i głodu. Wielu cierpiało na trąd. Większość miała na sobie jedynie strzępy odzieży, część leżała zupełnie naga. Oprócz 14 oddziałów dla kobiet i 15 dla mężczyzn w szpitalu funkcjonował specjalny oddział dla dzieci urodzonych w szpitalu (nikt nie panował nad prokreacją pacjentów).
Wyprawa do Europy
Ordaz, zanim zabrał się za reformowanie szpitala, już na początku lat 60. wybrał się do Europy, by poznać, jak tu funkcjonują szpitale psychiatryczne. Odwiedził m.in. szpitale we Włoszech i Francji (i jak można również przypuszczać podczas tej wizyty zawitał do Białegostoku). Najbardziej interesowały go sposoby rehabilitacji osób chorych psychicznie. Po powrocie na Kubę to, co zobaczył w Europie, zaczął wprowadzać w swojej placówce. Po pierwsze dał pacjentom pracę w szpitalu. Stworzył 115-osobową orkiestrę złożoną m.in. z pacjentów szpitala, specjalizującą się w muzyce Wagnera i Beethovena. Zorganizował zajęcia z kosmetyki, stworzył klasę baletu. Wewnątrz szpitala powstało też muzeum, w którym eksponowane były fotografie, pokazujące przerażające warunki panujące w lecznicy podczas dyktatury Batisty. W późniejszych latach Castro często stawiał szpital za symbol swojej „oświeconej” polityki zdrowotnej.
Dr Ordaz był lubiany przez pacjentów. Za czasów jego dyrektorowania warunki poprawiły się znacząco, a średnia życia chorych wzrosła do 77 lat. Wśród pacjentów Mozzary był m.in. Diego Maradona, który leczył się tam z uzależnienia od kokainy.
Przymykał oko na tortury?
Pierwsza rysa na wizerunku szpitala i jego dyrektora pojawiła się w 1991 roku, kiedy to w Ameryce ukazała się książka, w której opisano wiele przypadków torturowania politycznych dysydentów właśnie w tej placówce. Ostatecznie udało się udowodnić 30 takich przypadków. Jednym z nich był Beliks Ferro. Miał 15 lat, kiedy trafił do szpitala jako zbuntowany nastolatek za odmowę uczestnictwa w partyjnych, komunistycznych grupach młodzieżowych. Zeznał, że podczas pobytu w szpitalu, poddawany był wstrząsom elektrycznym (ECT) oraz „strzałom” z insuliny.
W odpowiedzi na to dr Ordaz przyznał publicznie, że krytycy reżimu byli przetrzymywani w rozległym szpitalnym kompleksie, tłumaczył jednak, że wstrząsy elektryczne „stosowano wyłącznie w koniecznych i uzasadnionych przypadkach”. I choć nigdy nie udowodniono, że dysydenci umierali w szpitalu czy, że dr Ordaz był bezpośrednio zaangażowany w ich maltretowanie, organizacje praw człowieka potępiały go za to, że „przymykał oko” na to, co w jego szpitalu robili agenci wywiadu Castro.
Jednak mimo tych wszystkich kontrowersji, osoba dr Ordaza i jego zasługi dla szpitala były doceniane także przez międzynarodowe gremia. Przykładem tego była wręczona mu w 1997 roku nagroda Pan American Health Organization, agendę WHO, za „pionierskiedziałania w procesie tworzenia programów rehabilitacyjnych i humanizacji opieki szpitalnej dla osób cierpiących na przewlekłe choroby psychiczne”.
Ekscentryczny szaleniec
Dr Ordaz był bardzo znaną postacią na Kubie, także ze swojej działalności politycznej (był m.in. przez 27 lat deputowanym w Kubańskiej Radzie Narodowej - kubańskim parlamencie). Do końca życia miał gęstą brodę i słynął też z noszenia sombrero z szerokim rondem. Z powodu swoich dziwactw i ekscentryzmu zyskał przydomek „El loco” (szaleniec). Do pracy jeździł wojskowym jeepem rosyjskiej produkcji. Jego biurko było zawsze zawalone papierami, a na ścianie w gabinecie wisiał różaniec.
Dr Bernabé Ordaz zmarł 21 maja 2006 roku z powodu choroby nerek. Został z wojskowymi honorami pochowany na zabytkowym cmentarzu w Hawanie, w miejscu dla najbardziej zasłużonych.
Obecnie szpital psychiatryczny (który istnieje nieprzerwanie od 1857 roku) mieści się w 36 budynkach (szpital, budynki do terapii zajęciowej, nauki, administracja), a także parki oraz tereny sportowe i rekreacyjne. W sumie jest tam 2,5 tys. łóżek. Szpital nosi imię Eduardo Ordaza.
Strona szpitala http://www.psiquiatricohph.sld.cu/
Katarzyna Malinowska-Olczyk