Jest taki zwrot, który zrobił w naszym kraju w ciągu ostatnich lat oszałamiającą karierę. Zaczęło się niewinnie. Ot, kolejny pomysł PR-owców partii prawej i sprawiedliwej, którzy postanowili umieścić w jednym skrócie myślowym całą sentencję oczekiwanych zdarzeń. Wymyślili sobie bowiem, że jak się ludowi (tak, temu ludowi) będzie powtarzało od rana do wieczora „państwo nie działa”, to w końcu zrozumie, że państwo nie działa tak strasznie, że trzeba je w całości wymienić na takie, które działa.
Taka wymiana to rewolucja, to nowe kadry, to start od nowa. Nowa Rzeczpospolita (która to już?) i nowy premier (wiadomo kto). Coś, co było pomyślane jako prosta sztuczka propagandowa szybko wyewoluowało w stronę dwusłownego opisu całej naszej rzeczywistości. Podchwycili to autorzy niepokorni. Dla niewtajemniczonych - to na ogół ci, którzy w latach 2005-2007 obsiedli media publiczne i teraz niepokornie przebierają nóżkami w oczekiwaniu na powrót na ciepłe posadki. Od tej pory w naszym kraju skończyły się przypadkowe katastrofy naturalne, wypadki kolejowe, samobójstwa, czy błędy lotnych inaczej działaczy PZPN-u. Od tej pory „państwo nie działa”. A ściślej „to państwo nie działa”, zawsze podane ze specyficzną, niepodrabialną miną. Warto się przyjrzeć, to naprawdę interesujące, jak to miałkie intelektualnie stwierdzenie potrafi zmienić oblicze osoby je wypowiadającej. Nie ma już winy osobistej. Ba! Nie ma nawet winy całych instytucji. Nie prokurator wziął w łapę, nie prokuratura sobie nie radzi z nadzorem. Nie. „To państwo nie działa” i wszystko jasne. Katastrofa kolejowa pod Szczekocinami? To nie dyżurny ruchu się pomylił, to „państwo nie działa”. W sprawie Amber Gold prokuratura i konkretni prokuratorzy zawiedli i zasługują na rozliczenie? Nie, to „państwo nie działa”. Dach nad Stadionem Narodowym jest, ale ktoś (konkretny ktoś, spomiędzy trójkąta - NCS -PZPN - delegat FIFA) nie podjął w porę decyzji o jego otwarciu? To państwo nie działa. Ogłupione do reszty media tzw. meinstreamowe podjęły tę terminologię i teraz już jak premier dwa lata temu przybił piątkę na stadionie ukochanej Lechii nie temu, co trzeba, to „państwo nie działa”.
Ubocznym efektem tego pójścia na łatwiznę jest całkowite odejście od wyjaśniania osobistej odpowiedzialności za popełniane błędy. Zarówno media, jak opinia publiczna powtarzają jak mantrę, że państwo nie działa i nie patrzą już na ręce prokuraturze i sądom, czy rzeczywiście ten, konkretny człowiek, który zawalił jakąś sprawę poniósł odpowiedzialność. Cała sytuacja najbardziej cieszy właśnie osoby, które się tych błędów dopuściły. Przy stadnym rozliczaniu za każdy błąd bliżej niedookreślonego „państwa” ginie odpowiedzialność jednostkowa.
W warstwie politycznej dostaje za to oczywiście Donald Tusk, ale tak naprawdę największe straty poniesie właśnie to „państwo”. W dłuższej perspektywie takie rozmycie odpowiedzialności zawsze będzie deprawujące i demoralizujące. Skoro zbiorowo dajemy się nabrać na odpowiedzialność de facto nas wszystkich za jednostkową głupotę, za brak profesjonalizmu, wreszcie zaś za popełniane przestępstwa, to nie możemy się dziwić, że szacunku do tego państwa nie uświadczymy ani u siebie, ani za granicą. Jeśli po każdej, zawalonej sprawie nie pozostaną wnioski, nie będzie egzekwowana odpowiedzialność, nie będzie konsekwencji personalnych, bo całą robotę wykona za nas ktoś, kto wygra następne wybory i sprawi, że „to państwo zadziała”, to lepiej od razu pogódźmy się ze stopniową degrengoladą naszego życia na wszystkich płaszczyznach. Czy po zamachu Brevika Norwedzy krzyczeli, że „państwo nie zadziałało” i nie wyciągali konsekwencji? Nie, sporządzili raport, usunęli błędy w systemie i teraz na pewno są lepiej przygotowani na takie nieszczęście. Czy Amerykanie załamywali ręce nad państwem, kiedy Bernard Madoff zorganizował piramidę finansową, przy której nasz Amber Gold wygląda jak kurhan Kajka i Kokosza przy piramidzie Cheopsa? Nie, skazali go ekspresowo i pokazowo. Sytuacje, które się u nas zdarzają, zdarzają się w każdym innym kraju, ale tylko u nas „państwo nie działa”. Powiedzcie to Somalijczykom.
A jeśli komuś się ten wywód nie podoba, to nie moja wina. To państwo nie działa.
Adam Hermanowicz