Nowy, czwarty patent Uniwersytetu Medycznego w Białymstoku powstał trochę z przypadku. Jego autorami są profesorowie Anna i Krzysztof Bielawscy wraz z kolegami z Uniwersytetu Medycznego w Lublinie.
Nowy patent obejmuje wytwarzanie i zastosowanie pochodnej 1,4-dipodstawionego tiosemikarbazydu. Osiągnięcie to efekt pracy dwóch zespołów
Prof. Krzysztof Bielawski: - Prawdę mówiąc można uznać, że odkrycie jego właściwości przeciwnowotworowych było trochę przypadkowe |
badawczych: naszego uczelnianego (prof. Anna Bielawska - kierownik Samodzielnej Pracowni Biotechnologii oraz prof. Krzysztof Bielawski - kierownik Zakładu Syntezy i Technologii Środków Leczniczych) oraz naukowców z Zakładu Chemii Organicznej Uniwersytetu Medycznego w Lublinie, którym kieruje prof. Monika Wujec.
To drugi w ciągu ostatniego czasu patent profesorów Bielawskich. Pierwszy - opisany w styczniowym „Medyku Białostockim” - dotyczył pochodnej oktahydropirazyno[2,1-a:5,4-a`]diizochinoliny, która ma właściwości przeciwnowotworowe. To osiągnięcie uzyskano we współpracy z Instytutem Chemii Organicznej Polskiej Akademii Nauk w Warszawie, z zespołem prof. Zbigniewa Kałuży.
Czytaj to: Pierwszy patent na raka
Związki białostockich farmaceutów z ośrodkiem lubelskim są już poniekąd historyczne. Kiedy nasz Wydział Farmacji nie miał jeszcze stosownych uprawnień np. do nadawania habilitacji, czy występowania o profesury, to właśnie w Lublinie nasi naukowcy otrzymywali swoje stopnie naukowe. Podobnie było także w przypadku profesorów Bielawskich.
- Tak więc już wtedy rozpoczęliśmy współdziałanie naukowe i do tej pory dobrze się nam razem pracuje - zauważa prof. Krzysztof Bielawski.
Szczęście naukowca
Opatentowany związek to zupełnie nowa grupa pochodnych stosowanych w terapiach przeciwnowotworowych i nigdy w nich nie stosowana.
- Prawdę mówiąc można uznać, że odkrycie jego właściwości przeciwnowotworowych było trochę przypadkowe - ocenia prof. Krzysztof Bielawski.
Zespół naukowców w Lublinie dokonał syntezy związku. Liczył, że będzie miał właściwości przeciwbakteryjne. Ale ich nie miał. Potem substancja trafiła do Białegostoku, by sprawdzić tu w badaniach przesiewowych, czy może ma jakieś inne właściwości. I okazało się, że doskonale radzi sobie z komórkami nowotworowymi.
- W tej sytuacji słabe właściwości przeciwbakteryjne to bardzo dobra wiadomość. Gdyby związek był aktywny w jednym i drugim przypadku, nie nadawałby się do zastosowania w leczeniu. A to dlatego, że likwidowane byłby jednocześnie komórki nowotworowe i bakterie, więc organizm człowieka nie byłby w stanie funkcjonować - tłumaczy prof. Anna Bielawska.
Nowy związek jest potencjalnie bazą do kolejnych odkryć. Nawet jeśli nie znajdzie zastosowania w lecznictwie, może być wykorzystywany przy poszukiwaniu miejsc aktywnych w enzymach. Albo - gdyby sprzęgnąć go ze związkiem fluorescencyjnym - mógłby być markerem wykorzystywanym w testach.
- Patent to tylko pomysł i takie zaproszenie do dalszej pracy. Zawsze warto go dalej rozwijać - podsumowuje prof. Krzysztof Bielawski.
To odkrycie jest zupełnym przeciwieństwem pracy nad związkiem, który opatentowano jako pierwszy (pochodną oktahydropirazyno[2,1-a:5,4-a`]diizochinoliny). W tym przypadku od samego początku do końca naukowcom zależało nad stworzeniem związku, który będzie miał aktywność przeciwnowotworową. Prof. Anna Bielawska wspomina, że jego synteza była bardzo czasochłonna i wymagała opracowania nowej metodyki syntezy tej klasy związków.
Media, wywiady, inwestorzy
Po tym, jak nasi naukowcy ogłosili, że uzyskali swój pierwszy patent, ich osiągnięciami zainteresowali się dziennikarze. Telewizja, radio, prasa informowały, że w Białymstoku odkryto nowy „lek na raka”.
W efekcie do naukowców zaczęły dzwonić i mailować osoby cierpiące na nowotwory, by wziąć udział w badaniach klinicznych nad nowym specyfikiem. A każdemu z nich trzeba było tłumaczyć, że nowy związek nie jest jeszcze gotowym preparatem, nie mówiąc już o tym, że do fazy testów na ludziach jest jeszcze bardzo daleka droga.
Medialny szum miał także pozytywne aspekty. Zgłosiły się dwie firmy, które zainteresowały się osiągnięciem od strony komercyjnej. Jedna polska, notowana na warszawskiej giełdzie, i druga - amerykański koncern farmaceutyczny. I właśnie ta była najbardziej zainteresowana osiągnięciami i to z nią toczą się obecnie negocjacje.
Przed naukowcami stoi teraz wiele ważnych pytań. Czy godzić się na sprzedaż wszystkich praw do patentu? A może rozmawiać o współpracy z firmą? Jeżeli sprzedać prawa do wyników badań, to za ile? Nikt w naszej uczelni nie przechodził procedury wyceny rynkowej wyników pracy badawczej. Tu pomocne może okazać się doświadczenie partnerów z Warszawy (Instytut Chemii Organicznej PAN), który dokonywał już podobnych operacji.
Współpraca kluczem do sukcesu
Profesorowie Anna i Krzysztof Bielawscy współpracują nie tylko z ośrodkami w Lublinie (ostatni patent), czy w Warszawie (patent wcześniejszy). Starają się współpracować z różnymi ośrodkami badawczymi w kraju.
- Czasami do badań przesiewowych w naszych pracowniach, w ramach naszych możliwości zarówno finansowych jak i kadrowych, przyjmujemy związki wytworzone w innych ośrodkach badawczych- mówi prof. Krzysztof Bielawski.
Ściślej niż do tej pory z profesorami Anną i Krzysztofem Bielawskimi współpracować będzie uczelniany Zakład Mikrobiologii, kierowany przez dr hab. Katarzynę Leszczyńską (naukowcy z tego zakładu jako pierwsi na świecie złożyli niedawno pełną sekwencję genomu bakterii Escherichia albertii). Tu mają być prowadzone testy na aktywność przeciwbakteryjną nowych substancji.
- Liczymy, że dzięki tej medialnej aktywności, uda się nam wyrobić w naszym środowisku przekonanie, że jeżeli chodzi o badania przesiewowe skierowane w stronę poszukiwania nowych leków przeciwnowotworowych, to warto je robić w Białymstoku - komentuje prof. Krzysztof Bielawski.
A plany na przyszłość?
- Dalsze rozwijanie związku, który był podstawą do pierwszego patentu. Prace już trwają w oparciu o grant przyznany przez Narodowe Centrum Nauki. A także oczekiwanie na kolejne patenty, ponieważ już jakiś czas temu złożyliśmy pięć zgłoszeń patentowych - kończy prof. Anna Bielawska.
Pierwsze dwa uczelniane patenty należą do prof. Marii Borawskiej, kierownika Zakładu Bromatologii.
Wojciech Więcko