Wiosna to dobry czas na zmiany, żeby zacząć jeść zdrowo i włączyć aktywność. Na dodatek teraz NFZ uruchomił portal z darmowymi dietami (diety.nfz.gov.pl).
Otyłość to epidemia XXI wieku. To choroba, która skraca życie - alarmują lekarze.
- Otyłość to olbrzymi, ogólnoświatowy, ale także polski problem - wyjaśnia prof. Adam Krętowski, kierownik Kliniki Endokrynologii, Diabetologii i Chorób Wewnętrznych w Uniwersyteckim Szpitalu Klinicznym w Białymstoku. - Polska należy do krajów o najwyższym odsetku otyłości czy nadwagi. Blisko 70 proc. mężczyzn ma nadwagę lub otyłość i ponad 50 proc. kobiet. To problem, który narasta. Otyłość stała się już schorzeniem cywilizacyjnym i niestety nie widać, aby coś miało zatrzymać ten trend.
Rozmowa: Co robić, żeby brzuch nie rósł?
Zdaniem prof. Krętowskiego geneza problemu tkwi w czynnikach środowiskowych.
- Nie mamy na co dzień aktywności, wykonujemy pracę siedzącą, mało mamy ruchu, a do tego poprawia się sytuacja ekonomiczna społeczeństwa - tłumaczy. - Więcej jemy, więcej spożywamy alkoholu i słodyczy, bo promocja przemysłu produkującego słodycze jest wszechobecna.
Wiadomo już, że otyłość skraca życie.
- U większości osób z otyłością rozwija się cukrzyca typu II - dodaje prof. Krętowski. - A to schorzenie wszystkich narządów: uszkadza serce, mózg, nerki, czasem kończy się amputacją kończyny. Podsumowując: nie ma otyłości bez konsekwencji.
Jednak daniem prof. Krętowskiego otyłość to choroba głowy.
- Zaczyna się w naszej głowie, w poczuciu zwiększonego łaknienia - wyjaśnia. - Chce nam się jeść, pochłaniamy zbyt dużo kalorii, ograniczamy aktywność fizyczną i problem zaczyna się wzmagać. Po pierwsze istotne jest uświadomienie społeczeństwu, że otyłość to choroba. Oczywiście będzie pewna grupa osób, która właściwie zareaguje, zmieni dietę czy pójdzie na siłownię. Ale to jest mniejszość. My widzimy pacjentów z cukrzycą typu II, są otyli, wiedzą, że muszą schudnąć, nawet bardzo się starają. Ale im się to nie udaje. Dla takich osób potrzeba jest wsparcia systemowego, opieki dietetyków, włączenia aktywności fizycznej pod okiem trenerów personalnych.
Prof. Krętowski przyznaje, że istnieje coś takiego jak gen predysponujący do otyłości. Po prostu nie każdy człowiek jednakowo metabolizuje jedzenie.
Dla takich osób niekiedy jedynym ratunkiem jest operacja bariatryczna. W USK takie zabiegi wykonywane są od 14 lat.
- W Polsce jest około 2 mln osób, które kwalifikowałby się do takich operacji. To osoby ze wskaźnikiem BMI powyżej 35 i z chorobami dodatkowymi lub z BMI powyżej 40, czyli ze skrajną otyłością 3 stopnia - mówi prof. Jacek Dadan, kierownik I Kliniki Chirurgii Ogólnej i Endokrynologicznej. - A w Polsce rocznie wykonuje się od 2 do 3 tys. zabiegów. To często ostatnia deska ratunku dla osób, które przeszły już inne formy leczenia zachowawczego.
Podczas operacji chirurdzy usuwają fragment żołądka, ale również usuwany jest hormon głodu - grelina.
- Hormon ten powoduje, że ludzie otyli przyjmują więcej pokarmu niż potrzebują - tłumaczy prof. Dadan. - Po operacji pacjenci mają ograniczoną możliwość przyjmowania pokarmu i mają mniejszy apetyt. Wyraźnie tracą kilogramy. Wystarczy rok lub nieco więcej, by waga się znormalizowała.
Teraz zdrowych nawyków żywieniowych chce również uczyć Narodowy Fundusz Zdrowia. Kilka tygodni temu uruchomił portal z darmowymi dietami diety.nfz.gov.pl. Wystarczy się zalogować, uzupełnić dane: płeć, wagę, wzrost, wiek oraz aktywność fizyczną: od opcji „pacjent leżący” po „osobę wyczynowo uprawiającą sport”. Po przeanalizowaniu danych system przygotowuje wynik. Uzyskujemy informację o naszym BMI, czyli indeksie masy ciała - czy jest prawidłowy, czy może mamy niedowagę/nadwagę/otyłość. Potem wyświetla się najmniejsza liczba kalorii, którą musimy dostarczyć organizmowi w ciągu dnia, a następnie - liczba kalorii, która jest niezbędna do funkcjonowania przy wybranym trybie życia. Do wyboru pozostaje już tylko rodzaj diety.
Katarzyna Malinowska-Olczyk