17 listopada obchodzimy Światowy Dzień Wcześniaka. W szpitalu USK rocznie rodzi się ok. 200 takich dzieciaczków. Te najmniejsze z nich ważą dużo mniej niż paczka cukru.
W tegorocznym świętowaniu - już po raz piąty - wzięło udział ponad 60 dzieci urodzonych w Uniwersyteckim Szpitalu Klinicznym w Białymstoku (wraz z rodzicami). Miejsce spotkania: Fikoland.
Co roku na świat w USK w Białymstoku przychodzi około 200 wcześniaków, czyli dzieci urodzonych pomiędzy 22. a 37. tygodniem ciąży. Obchodzone 17 listopada ich święto ma zwracać uwagę na szereg problemów, z którymi muszą się zmierzyć same dzieci, ale też ich rodzice. Symbolem obchodów jest kolor fioletowy i od pięciu lat szpital USK w tym dniu jest podświetlany na fioletowo. Poza tym maluchy uczestniczą w imprezie z tortem i mnóstwem atrakcji.
- Nasze wcześniaki przebywają w Klinice Neonatologii bardzo długo, czasem wiele tygodni - mówiła podczas konferencji prasowej dr Barbara Bebko, pielęgniarka naczelna szpitala, a jednocześnie wieloletnia położna Kliniki Neonatologii, pomysłodawczyni tych spotkań. - Najdłużej leczony wcześniak spędził w szpitalu aż pół roku. Zżywamy się z dziećmi, z rodzicami. Dzień wcześniaka to dobra okazja, by spotkać się z naszymi małymi pacjentami, zobaczyć jak się miewają, podzielić się doświadczeniami, posłuchać, jakie mają problemy i o tym, jakie sukcesy każdego dnia udaje się im osiągnąć.
Od lat w USK rodzi się podobna liczba wcześniaków - około 200 dzieci.
- Można te dzieci podzielić na kilka podgrup. Dzieci z ekstremalnie niską urodzeniową masa ciała, czyli takie, które ważą poniżej kilograma mamy około 30. w ciągu roku. Tych najmniejszych, które ważą poniżej 500 gramów, mamy niewiele. W tym roku urodziło się jedno dziecko, jedno również w ubiegłym roku. Ale już takich o wadze między 500 a 750 gramów - jest około 8-9 rocznie. Najmniejsze dzieci, jakie udało nam się uratować to dwie dziewczynki urodzone w 2013 i 2014 roku. Jedna ważyła 390 gram, a druga 370 gram. Obie dobrze się rozwijają, chodzą do przedszkola, zaraz pójdą do szkoły - mówi dr Elżbieta Ewa Kulikowska, lekarz kierująca Kliniką Neonatologii i Intensywnej Terapii Noworodka w USK.
Dr Kulikowska przyznaje, że z roku na rok wzrasta liczba przypadków tzw. późnego wcześniactwa, czyli dzieci urodzonych w 33-34 tygodniu. Są to dzieci z niską wagą urodzeniową poniżej 2,5 kilograma. A wszystkie dzieci, które się rodzą z wagą poniżej 2,5 kilograma, wymagają wsparcia medycznego. Oczywiście im mniejsze dziecko, to tych problemów więcej.
- Są to problemy wszystkie, jakie można sobie wyobrazić: od niedojrzałości układu oddechowego, przez problemy kardiologiczne, problemy żywieniowe, infekcje, problemy rehabilitacyjne, oczne, słuchowe - wylicza dr Kulikowska. - Granica przeżycia to 22 tydzień. Jeśli chodzi o dzieci urodzone w 23 tygodniu to pojedynczy procent przeżyć. Każdy kolejny tydzień daje większe szanse.
W Klinice Neonatologii obowiązują pewne standardy „pozamedyczne”, które mają wspierać dzieci. W salach, gdzie leczone są wcześniaki, wyciszone są dźwięki, inkubatory są zaciemnione, dzieciom czytane są bajki, i zarówno mamy, jak i tatusiowie, zachęcani są do kangurowania (jest to metoda wczesnej opieki nad noworodkiem, zapewniająca bezpośredni kontakt ciała noworodka z ciałem matki, tzw. kontakt „skóra do skóry”). Mamy są również zachęcane do ściągania pokarmu, a potem dzieci są tym pokarmem karmione.
km