Uniwersytet Medyczny w Białymstoku. Nauka przez działanie.
  • Ostatnia zmiana 28.07.2014 przez Medyk Białostocki

    Nauka przez działanie

    Nieraz zastanawiamy się, dlaczego dzieci składają kostkę Rubika w ciągu minuty, a my starsi potrzebujemy na to kwadransa, a niektórzy nie są w stanie w ogóle tego dokonać. Napisałem to celowo, aby przypomnieć, jak bardzo umysł dziecka jest chłonny, jak łatwo w mig przyswaja wszelkie nowości, które zapamiętuje na całe życie.  

    Dziecko, które wbrew marzeniom mamusi, poszło wcześniej do szkoły, wyprzedza w zdobywaniu wiedzy te dzieci, które poszły później, zapamiętuje poznawane fakty trwale, nie tylko na chwilę, ale na całe życie tym lepiej, im jest młodsze

     

    W przyszłości, gdy dorośnie i będzie piastować stanowisko wymagające podejmowania decyzji, będą to kroki wyważone, twórcze, a nie typu „tak mi się wydaje”, albo „słyszałem, że tak będzie lepiej” itd. Potwierdza to zapominany dziś fenomen, że młode umysły dla nauczania są najważniejsze i nie powinny być marnowane na siedzeniu przy mamusi, która powtarza jak mantrę „nie odbierajmy dzieciom dzieciństwa”. Takie postępowanie to umniejszanie przez rodziców szans dziecka na przyszłe sukcesy w życiu, bowiem te, które wcześniej poszły do szkoły z pewnością ich wyprzedzą.

    Być może niektórzy czytelnicy się zdziwią, że do czasopisma akademickiego piszę o dzieciach. Robię to celowo, bowiem wszyscy mamy dzieci, które wychowujemy i od nas zależy ich start w dorosłe życie. Piszę to też z myślą o młodych naukowcach, których powołaniem, oprócz pracy naukowej jest kształcenie młodzieży, która w przyszłości nas zastąpi; o logicznym rozumowaniu w oparciu o wiedzę, o czym jakby dziś zapomniano. A już Arystoteles, uczeń Platona uważał, że logika jest podstawą wszelkich nauk. Społeczeństwo, wśród nich decydenci nie znają starożytnego hasła logicznego myślenia post hoc ergo propter hoc.

    ****

     W świątyniach Mnemozyny przedszkolanka, w zabawie z lalkami, nazywa je pięknymi imionami, omawia kolory ich włosów i oczu, a chłopcom wyjaśnia szczegóły zabawek technicznych itd. W szkołach, czy na studiach, nauczyciel, czy asystent na wyższej uczelni ma do dyspozycji pomoce wizualne, oraz tablicę, na której może przedstawić równania z chemii, matematyki, czy zadanie z gramatyki ojczystego języka, tak bardzo potrzebnej. Wzywanie do tablicy ucznia i polecenie bezbłędnego napisania jakiś dwóch słów np. rządca żąda, lub dlaczego pisze się ulica Hoża, a nie Chorza. Albo dlaczego wodór ma bardzo silny związek z tlenem, jako woda. To jest właśnie początek nauki przez działanie. Musi się zaczynać od najprostszych działań, najlepiej przykładów, które będą zrozumiane tym lepiej, im osobnik jest młodszy, ucząc się logicznego myślenia.

    Dziecko, które wbrew marzeniom mamusi, poszło wcześniej do szkoły, wyprzedza w zdobywaniu wiedzy te dzieci, które poszły później, zapamiętuje poznawane fakty trwale, nie tylko na chwilę, ale na całe życie tym lepiej, im jest młodsze. Na nich, w ciągu całego życia będzie budować coraz trudniejsze związki myślowe, a w razie potrzeby znajdzie je momentalnie, bowiem przez działanie odpowiednich programów nauczania, zasłyszane fakty się utrwaliły, i tworzą to, co nazywa się dyspozycyjnością myślową.

    Posłużmy się metaforą wirtualnej matrycy pamięciowej w naszym mózgu, na podobieństwo komputerów, które rejestrują wszystko w najlepszych miejscach, logicznie wybranych, zapewniających szybką i dyspozycyjną trwałą pamięć. Przeładowany komputer startuje wolno, zawiesza się, mamy z nim rozmaite kłopoty i wreszcie wymieniamy go na nowszy. Podobnie w naszej pamięci, która z wiekiem się zapełnia, pozostają wolne i ciasne miejsca, jest już mniej kongenialnych stworzonych przez naturę połączeń neuronowych, skutkiem czego zapamiętywanie jest trudniejsze, mniej trwałe, dyspozycyjność naszej pamięci się pogarsza, a pamięć zawodzi. Niestety naszego umysłu wymienić się nie da. Ten wywód ma na celu uzmysłowienie, że im wcześniej zaczniemy uczyć dzieci, młodzież i przyszłych studentów, tym więcej zgromadzą wiedzy, opanują myślenie logiczne, tak bardzo w życiu potrzebne w każdych okolicznościach.

    Oto prosty, obrazowy przykład nauczania przez działanie. Wyjeżdżam na urlop, czy do sanatorium. W domu nie ma nikogo, a są kwiatki, które trzeba podlewać, bo nie wszystkie to sekulenty. Daję klucze sąsiadowi, który obiecał zająć się kwiatkami i spokojnie wypoczywam, podziwiając góry lub lasy, nie martwiąc się o dom. Gdy po jakimś czasie wracam, spotykam koło domu sąsiada, któremu chcę podziękować, ale mnie uprzedza, mówiąc, że nie udało mu się otworzyć drzwi. Próbował raz i drugi, ale bezskutecznie. Odrzucam wersję, że zapomniał. Podziękowałem za dobre chęci, odebrałem klucze, a w domu powitały mnie smutne zwiędnięte kwiatki. Gdybym pożegnał się z sąsiadem po zastosowaniu nauki przez działanie, z pewnością byłoby wszystko doskonale załatwione. Powiedziałbym, że furtka się zacina, i że otwierając drzwi wejściowe trzeba je mocno docisnąć, bo inaczej nie da się przekręcić klucza. Poprosiłbym go, aby się pofatygował ze mną do mego mieszkania i sam wypróbował otwieranie zamków w drzwiach wejściowych.

    ****

    Nasza oświata jest w zapaści. Za moich czasów studenckich dyplom był chlubą, i otwierał drzwi w wymarzonym kierunku. Dziś ten dokument niczego nie gwarantuje i niczego nie zapewnia.

    Poniższy przykład będzie bliższy temu, czym jest nauka przez działanie; w jakimś miejscu na świecie dzieci poszły wcześnie do szkoły, a po kilkunastu latach zdały z wyróżnieniem maturę i dostały się na studia do prestiżowych szkół wyższych. Zainteresowałem się tym, bo chciałem wiedzieć, gdzie jest ten eden i na czym sukcesy nauczania się opierają. Szukam w internecie i już wiem, że nie był to w skali świata jakiś wyjątek, że kraj należy do rozwiniętych, uczelnie mają wysokie notowania, jak się tam można dostać, itd. Dowiedziałem się też, że nauczyciele, wyłącznie z doboru pozytywnego, co podkreślam, mają wysokie kwalifikacje naukowe, dydaktyczne i psychologiczne, a nauczycielskie ego sprowadzone jest do zera. Podczas lekcji w klasie standardem jest cisza i skupienie, aby nic z wykładu nie uszło uwadze. Jest stały kontakt z nauczycielem, który często urządza sprawdziany oparte na przerobionym materiale, na faktografii, ćwiczeniach przy tablicy z chemii fizyki, matematyki, porównywanie trafnych i nietrafnych albo słusznych lub niesłusznych decyzji, opartych na takich i takich faktach, co uczeń po swojemu i dzięki nauce logicznego rozumowania musi udowodnić. Nie ma mowy ani o ściąganiu, ani podpowiadaniu. Zresztą nikt tego nie próbuje, bo każdy uczy się, aby się nauczyć i wiedzieć więcej niż inni.

    Nasza oświata jest w zapaści. Za moich czasów studenckich dyplom był chlubą, i otwierał drzwi w wymarzonym kierunku. Dziś ten dokument niczego nie gwarantuje i niczego nie zapewnia. Pomijam efemerydy, takie jak łazik marsjański, czy inne wyjątki, wynikające zawsze z rozkładu normalnego, co w skali kraju, jest daleko mniej, niż ułamek promila. Znaczna część młodzieży źle się uczy, bo jest źle uczona. Czyta, ale w przeczytanym tekście nie znajduje sensu, bo nie poznała nauki przez działanie.

    Ten prosty, a niesłychanie skuteczny system nauczania, rozpowszechniony jest w krajach rozwiniętych, nie tylko w programach nauczania. W biznesie inwestor zleca firmie swoje plany rozwojowe podając zamierzony cel, posiadany kapitał, miejsce, rodzaj inwestycji itd., i oczekuje odpowiedzi. Może być zgodna z planami inwestora albo wymagająca pewnych zmian i uzupełnień, albo - jak wynika z analiz specjalistów - rezygnacji z tego zamiaru, który nie rokuje rozwoju, tylko stratę zainwestowanych pieniędzy i bezcennego czasu. Podobnie szkoły w rozwiniętym świecie mają stałe programy, opracowywane przez lata, niepodlegające czemuś tak karygodnemu jak zmienianie programu nauczania, z chwilą mianowania nowego szefa resortu nauki, który co roku zatwierdza nowe podręczniki, niekorygowane merytorycznie, o dyskusyjnej wartości dla nauki, a kosztującej miliony, które zarabiają wydawcy, nie bacząc na ich wartość. Tak samo w lecznictwie, gdzie pojawiają się niezliczone ustawy, które ciągle są zmieniane, bo nie były uprzednio w praktyce sprawdzone. W takich sytuacjach pracować jest bardzo trudno. Przypomnę niedawną głośną sprawę z receptami, a podobnych jest wiele.

    ****

    Jako dziecko przeżyłem okupację niemiecką i pamiętam, jak ojciec mi powiedział, że nie mogę chodzić do gimnazjum, bo jestem Polakiem. Zapamiętywałem wszystko, co mówił, ale wobec okupacyjnego horroru i młodego wieku, nie zwróciłem wówczas na to większej uwagi. Okupant bał się wykształconej inteligencji. Dla Polaków granicą nauczania była zawodówka, (Berufschule), gdzie ojciec mnie zapisał mówiąc: „to, czego się nauczysz nikt ci nigdy nie zabierze, zdobytej wiedzy nie grożą kryzysy, rabunki, procentuje natomiast nieustannie”.

    Pedagog nie może ograniczać się do suchego wykładu, który zamiast wywoływać ożywienie pamięci, pobudzanie myślenia, może uśpić monotonnością, sprowokować do rozmów w ostatnich ławkach, lub co najgorsze, do opuszczania wykładów, bo… wszystko jest w internecie. W konsekwencji dostajemy studentów, którzy nie tylko nie znają podstaw, ale brak im logicznego myślenia, tej wspaniałej gimnastyki pamięci, dowodzącej aktywnego udziału w wykładzie, a nie patrzenia w okno lub w telefon. Przy egzaminowaniu studentów nigdy nie mówiłem „przypomnij sobie”, tylko „pomyśl”. Dla zdającego bywało to często radosnym odkryciem.

    Nauka jest inwestycją trwałą. Nie mogę pojąć, jak można było szkolnictwo przekazać samorządowcom, którzy o nauce niewiele wiedzą. Nie rozumieją, bo nie mogą zrozumieć, kolosalnej wartości dla kraju wykształconego społeczeństwa, nie mają poczucia, jak wielka wartością dla kraju jest nauka. Nie znają się na nauczaniu, nie czują potrzeby nauki, jako priorytetu dla obywatela i państwa na przyszłe lata. Nie wiedzą, jak olbrzymie znaczenie ma dobrze wykształcona młodzież, która w przyszłości obejmie najważniejsze stanowiska w kraju. Widzą tylko budżet i wątpliwe, ale jakże groźne dla państwa, oszczędności kosztem nauki, zgodnie ze starożytnym, a u nas niestety rozpowszechnionym carpe diem.    

    ****

    Nauka to nie tylko organizacja szkół. Sto razy ważniejsza jest treść i sposób, w jaki wiedzę przekazuje młodzieży doświadczony nauczyciel. Zwalnianie nauczycieli, także tych najlepszych z największym doświadczeniem dydaktycznym, pod populistycznym hasłem robienia oszczędności, zamiast utrzymania ich za wszelką cenę, jako skarbnicy wiedzy, jest błędem o długotrwałych pejoratywnych skutkach. Szkoły pozbawiane nauczycieli, zagęszczają klasy, gdzie zamiast dziesięciu, piętnastu uczniów, czy kilku studentów, jako optimum korzystania z nauki, jest ich znacznie więcej. W takiej sytuacji trudno o śledzenie wykładu, czy lekcji z obustronnym kontaktem twórczym. W mniej licznych klasach, korzyści młodzieży są znacznie większe. Nauczycielowi łatwiej jest przekazać program wykładu czy wyjaśnić ćwiczenie, gdy ma małą grupę, a uczniowie mają czas na zadawanie pytań.

    Zwolnieni z pracy wysoko wykształceni, z wielkim doświadczeniem pedagodzy, zostają bezrobotnymi. Szuka się im jakiejś zastępczej pracy, niemającej wiele wspólnego z ich wykształceniem. Poszukuje się dla nich zatrudnienia, uzasadniając równocześnie, że zwolniono ich z powodu koniecznych oszczędności. Lecz ten argument jest najgorszy z możliwych, a zwalnianie pedagogów musi być kategorycznie natychmiast zaniechane. Trudno bowiem zgodzić się z tym, że wykwalifikowani nauczyciele sprzedają prasę w przysłowiowym kiosku, lub przechodzą przedwcześnie na emeryturę.

    Nikt się nie martwi tym, kto będzie dzieci uczył w przyszłości, bo nasi dzisiejsi decydenci nie wiedzą, że nauka i oświata to najlepsze inwestycje. To właśnie dzięki nim społeczeństwo w przyszłych latach będzie tworzyć nowe miejsca pracy, eliminować bezwłady, przekazywać swoją wiedzę i doświadczanie następnym pokoleniom, a kraj będzie się rozwijał. Tak jak już jest od dawna w krajach rozwiniętych. Dlatego napisałem, że nauka jest inwestycją trwałą. Nauka generuje wiedzę. Ale sama wiedza dziś już nie wystarcza, trzeba bowiem umieć ją wykorzystać w praktyce. Nie możemy dopuścić do tego, aby przyszłe kadry narodu były pokroju tych samorządowców, którzy zwalniają wykwalifikowanych nauczycieli. Larum powinna podnieść przede wszystkim kadra asystencka wyższych uczelni we współpracy z resortem oświaty. Musimy koniecznie uruchomić wszelkie możliwe mechanizmy i nie dopuścić do grożącego upadku szkolnictwa.

    Wiedza w naszym kraju ma niskie notowania. Wypowiedzi w wielonakładowych czasopismach, że dzisiejsze szkoły pruskiego systemu powinny być zastąpione nauką indywidualną, to dorzucanie mokrego drwa do gasnącego ognia. Gdyby myśleli widząc przyszłość, dorzucaliby raczej suchego drwa, a płomień wiedzy by się rozpalał. Jako wzór do naśladowania mistrz Penderecki w jednym z wywiadów przypomniał trzy cechy amerykańskiej osiemnastowiecznej recepty na sukces, które stosuje: „wstaję rano i pracuję, wstaję rano i pracuję, i trzecia rzecz: wstaję rano i pracuję”, by świadoma stała się praca w szkołach i na studiach i to jest to, czego nam najbardziej brak.

    Dla nas, dla naszej młodej kadry lekarskiej bardzo ważne jest, aby nabyte podczas studiów wiadomości, miały zastosowanie przy łóżku chorego, w izbie przyjęć czy w karetce. Będą skuteczniejsze, gdy zostały przyswojone nauką przez praktyczne uprawianie. Dlatego również bardzo niepokojące są ograniczenia stażowe i rezydenckie. Same wiadomości przeczytane „na sucho” z książki, czy w internecie, nigdy nie zapewnią tego, co praktyczne działanie, i ćwiczenia, które są właśnie od tego, bowiem w naszym zawodzie o życiu decydują nie przysłowiowe, lecz rzeczywiste minuty. Lekarz musi wiedzieć, co w krytycznej sytuacji ma natychmiast zrobić, a nie zastanawiać się: „co by tu zrobić”. Czy program ćwiczeń gdziekolwiek u nas to obejmuje?

    Powyższe przykłady są schematami logiki, wyzwalającej takie właśnie myślenie, zaprzeczenie bezmyślności. Jest podstawą kształcenia niezbędnego w naszym zawodzie, gdzie przez całe życie, codziennie musimy angażować logiczne myślenie w dochodzeniu do diagnozy, która pozwala na optymalne leczenie.  Pomyślmy o tym, i walczmy o to, aby nasza dydaktyka z każdym dniem była doskonalsza. Owoce zbiorą nasze dzieci i wnuki, będą to owoce radości i zdrowia. Jest jednak za wcześnie, aby uspakajać się niedawnym raportem Pearsona, o wysokiej pozycji polskiej nauki.

    Jan Pietruski

     

     

  • 70 LAT UMB            Logotyp Młody Medyk.