Specjaliści z Kliniki Chirurgii Szczękowo-Twarzowej i Plastycznej Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego w Białymstoku zrekonstruowali kość żuchwy przy użyciu tytanowego implantu, który powstał w drukarce 3D.
Operacja miała miejsce prawie rok temu. Jednak dopiero teraz lekarze zdecydowali się o niej powiedzieć, kiedy wiadomo, że wszystko się udało. Indywidualny wszczep został zastosowany u 78-letniego mężczyzny, któremu z powodu nowotworu usunięto kilka lat temu znaczną część żuchwy.
Indywidualny wszczep
Zazwyczaj podczas takich operacji lekarze z kliniki starają się zrekonstruować ubytek - odtworzyć go własnym wolnym przeszczepem kości (np. kości strzałkowej) na zespoleniach mikrochirurgicznych. U tego chorego takie rozwiązanie było niemożliwe z uwagi na jego stan zdrowia i wiek. W miejscu usuniętej kości wszczepiono więc tytanową płytę rekonstrukcyjną.
- Płyta nie odtwarzała jednak estetyki. Pacjent bardzo przeżywał to, że ma zdeformowaną twarz - tłumaczy prof. Zyta Grabowska, kierownik kliniki. - Ponadto po kilku miesiącach użytkowania płyta pękła.
Wtedy pojawił się pomysł zastosowania innowacyjnego rozwiązania, polegającego na stworzeniu indywidualnego implantu dla tego chorego. Tu z pomocą przyszła firma ChM z Lewickich. Posiada ona specjalne urządzenie do selektywnego topienia laserowego, w tym przypadku stopu tytanu. Firma ta zajmuje się produkcją tytanowych implantów dla ortopedii. Od kilku lat współpracuje również z prof. Marcinem Kozakiewiczem z Uniwersytetu Medycznego w Łodzi, który specjalizuje się we wszczepianiu indywidualnych implantów w zniszczone struktury dna oczodołu.
Szansa na normalny wygląd
Tutaj jednak była konieczność odtworzenia kości żuchwy. Najpierw wykonano tomografię komputerową. Na podstawie zdjęć pracownicy ChM, po odpowiedniej komputerowej obróbce, stworzyli prototyp implantu.
- Niestety okazał się on za ciężki - tłumaczy prof. Zyta Grabowska, szefowa kliniki. - Drugi, z którego „zdjęto” kilka warstw tytanu, był już tym właściwym i to ten wszczepiliśmy pacjentowi.
Prace trwały około dwóch tygodni. Wszczepienie trwało około trzech godzin (operacja rekonstrukcji własnymi tkankami trwa przeciętnie 10-12 godzin) i zakończyło się pełnym sukcesem. Po ponad roku, jaki upłynął od operacji, zarówno pacjent, jak i lekarze są zadowoleni z efektów leczenia. Mężczyźnie przywrócono rozwarcie szczęk (co pozwala mu normalnie jeść) i niemal całkowicie estetyczny wygląd twarzy.
Lekarze z Kliniki Chirurgii Szczękowo-Twarzowej i Plastycznej USK widzą możliwość stosowania tej innowacyjnej metody u innych pacjentów przede wszystkim onkologicznych (w przypadku urazowych przynajmniej na razie problemem jest czas potrzebny na przygotowanie takiego wszczepu).
Nadzieja w implantach
Implanty tytanowe są nadzieją dla tych, u których przeprowadzenie rekonstrukcji kości według obowiązujących standardów nie może być brane pod uwagę ze względu na towarzyszące choroby oraz wiek lub też trudności w modelowaniu struktur np. oczodołu. Takim pacjentem jest 56-letni mężczyzna, który właśnie jest przygotowywany do kolejnej operacji. Półtora roku temu w USK w Białymstoku miał operację resekcji szczęki z powodu nowotworu. Następnie przeszedł radioterapię. I choć choroba onkologiczna została pokonana pacjent ma oszpeconą twarz, a także problemy z jedzeniem, piciem czy mówieniem. Tu implant musi być znacznie większy, niż przy pierwszej operacji. Musi mieć odpowiednią strukturę, by można było przymocować do niego mięśnie (planowane są przeszczepy tkanek), a także możliwość zamocowania do istniejących struktur kostnych, tak by cała konstrukcja była stabilna.
- Zdecydowaliśmy się na zastosowaniu metody indywidualnego wszczepu po to, by odtworzyć mu idealnie wcześniej wycięte tkanki - tłumaczy dr Dorota Dziemiańczyk-Pakieła. - Wykonana została już tomografia komputerowa. Najpierw powstanie prototyp z polimeru, nad którym będziemy pracować wspólnie z pracownikami firmy, i go udoskonalać. Na koniec powstanie tytanowy implant, który zostanie wszczepiony pacjentowi. Ponadto podczas tej samej operacji będziemy przeszczepiać tkanki miękkie z uda, którymi uzupełnimy ubytki tkanek miękkich powstałe po pierwszej operacji. Wszystko po to, by chory mógł przełykać, czyli jeść i pić, oddychać, po to, aby odtworzyć estetyczny wygląd twarzy i jej prawidłowy kontur.
Chirurdzy nie mają wątpliwości, że takie zabiegi będą już stale wykonywane w białostockiej klinice.
- Twarz to wizytówka każdego człowieka - mówi dr Jan Borys. - Pacjent nawet po okaleczającym zabiegu powinien wrócić do swojego środowiska z jak najmniej zdeformowaną twarzą, by móc kontynuować życie zawodowe, społeczne i osobiste, mieć również możliwość utrzymania dobrych i normalnych relacji międzyludzkich bez poczucia mniejszej wartości. A dzięki tym operacjom będzie mógł iść ulicą i nikt nie zauważy, że czymś się różni od innych.
Katarzyna Malinowska-Olczyk