To najlepszy zjazd ze wszystkich, jakie były do tej pory - podkreślali zgodnie członkowie Stowarzyszenia Absolwentów i Przyjaciół AMB/UMB mieszkających w Ameryce Północnej, którzy tym razem zjechali do Białegostoku.
To tu w dniach 7-10 października odbył się piąty już zjazd Stowarzyszenia. Po raz pierwszy w Polsce. Poprzednie spotkania miały miejsce kolejno: w Waszyngtonie, Chicago, Nowym Jorku i Miami. Teraz na cztery październikowe dni absolwenci mogli wrócić wspomnieniami do czasów swoich studiów, zobaczyć, jak teraz wygląda ich Alma Mater, a także jak zmienił się Białystok i okolice. Wielu z nich przyjechało już kilka dni przed tym zlotem i jeszcze kilka dni po nim zostali tu. Parę osób przyjechało z bliskimi, by pokazać im uczelnię, na której studiowali.
- To był niezwykle wzruszający pobyt - oceniła Irena Sarosiek, która wraz z mężem uczestniczyła w zjeździe. - Była niesamowita gama doznań: połączenie widoków, ludzi, słońca… Mamy co zapamiętać na długie lata, do czasu aż w Białymstoku zobaczymy się ponownie.
Zjazd faktycznie miał bardzo bogaty, wręcz napięty program (pojawiły się nawet delikatne zarzuty, że „nie było czasu przebrać się na kolejne wizyty”, „było tyle chodzenia, a my nie jesteśmy przyzwyczajeni, żeby tyle chodzić, bo my w Ameryce wszędzie jeździmy samochodem”).
Światowy poziom
Pierwszego dnia absolwenci spotkali się z władzami uczelni - prof. Jackiem Niklińskim, rektorem UMB, prof. Iriną Kowalską, dziekan wydziału lekarskiego UMB.
- Chciałbym wam bardzo serdecznie podziękować za przyjazd, bo wiem, że dla wielu to było ponad 10 tys. km do przebycia, nawet ponad 10 godzin lotu i zmiana strefy czasowej. Organizując to spotkanie zastanawialiśmy się, czy nie zrobić tego w bardziej dogodnej lokalizacji, gdzieś w USA. Uznaliśmy jednak, że jubileusz 65-lecia naszej uczelni, to czas wyjątkowy i pomimo tych wszystkich trudności, warto świętować razem, tu w naszym mieście - mówił do zebranych prof. Jacek Nikliński, rektor UMB.
- Pamiętajcie, że jesteście ambasadorami naszej uczelni - dodał.
Później absolwenci, oprowadzani przez dr Magdalenę Grassmann, zwiedzili Pałac Branickich i Muzeum Historii Medycyny i Farmacji, a następnie Wydział Farmacji. Kolejnym punktem programu była wizyta w Uniwersyteckim Szpitalu Klinicznym.
- O, to zupełnie co innego, niż my pamiętamy - stwierdził jeden gości. Przyznał jednocześnie, że jest po wrażeniem wielkości nowego szpitala, gdyż w USA tak wielkich obiektów szpitalnych się nie buduje.
- Gdyby trafił tu amerykański pacjent, na pewno nie miałby żadnych zastrzeżeń co do warunków - stwierdził prof. Jerzy Sarosiek z El Paso w Teksasie. - Poziom światowy.
Na koniec absolwenci zwiedzili Centrum Badań Klinicznych.
Ze szpitala udali się do Pałacyku Gościnnego, gdzie przywitał ich Tadeusz Truskolaski, prezydent miasta. Podczas lunchu był czas na rozmowy o tym, jak miasto szybko się zmienia i rozwija.
- Jesteście naszymi ambasadorami, to, co tu zobaczycie, co przeżyjecie, zabierzecie dalej, tam gdzie mieszkacie i tam będziecie o nas opowiadać. Dlatego tak bardzo zależy mi, byście tu spędzili wspaniale czas. Wiedzcie, że zawsze będziecie dla nas najważniejszymi gośćmi, bo choć pewnie od wielu lat mieszkacie poza Białymstokiem, to nie da się tego miasta wyrzucić z serca - przemawiał do absolwentów prezydent Truskolaski.
Potem przyszedł czas na konferencję naukową. O historii miasta i regionu w barwny sposób opowiadał prof. Adam Dobroński, zaś o przyrodzie Podlasia dobrze znany absolwentom prof. Marek Konarzewski, biolog (który jako radca ds. kontaktów naukowych w Ambasadzie RP w Waszyngtonie był jednym z inicjatorów zawiązania stowarzyszenia). W imieniu stowarzyszenia absolwentów głos zabrał dr Waldemar Nikliński (który jest członkiem zarządu stowarzyszenia). Wystąpił z inicjatywą, by w Białymstoku stworzyć pierwszy w Polsce Związek Absolwentów UMB, którego amerykańskie stowarzyszenie byłoby oddziałem. Miałoby ono na celu skupiać absolwentów porozrzucanych po całym świecie (całe wystąpienie dr Niklińskiego - na stronie obok).
Intensywny dzień zakończyła kolacja w Arsenale, której uczestnicy mogli m.in. posłuchać koncertów na akordeon oraz na akordeon i skrzypce.
- To jest miód na nasze dusze - podkreślała Teresa Żyglewska, neurolog, absolwentka uczelni mieszkająca w Nashville. - Nawet nie wiecie, jak to spotkanie, ta piękna muzyka, to wszystko jest dla nas ważne.
Opera i ogórek
Drugi dzień rozpoczął się od wizyty w Operze na inauguracji roku akademickiego.
- Wspaniała, doniosła uroczystość - chwalił Waldemar Nikliński z Chicago. - Nie wiem, czy dałoby się ją zorganizować jeszcze bardziej uroczyście. Miała niesamowitą oprawę.
Stamtąd zabytkowym autobusem tzw. „ogórkiem” absolwenci pojechali do Supraśla. Na początek zwiedzili muzeum ikon, potem wysłuchali koncertu dzwonów w Ławrze Supraskiej, a na koniec w cerkwi Zwiastowania Najświętszej Bogurodzicy wysłuchali niezwykłego koncertu Męskiego Chóru Kameralnego im. Bogdana Onisimowicza.
- Ten chór, ta muzyka zapadła nam głęboko w serca - mówiła dr Irena Sarosiek. - To było niezwykłe przeżycie.
Po obiedzie absolwentów czekała jeszcze jedna atrakcja - spektakl Teatru Wierszalin „Bóg Niżyński”. W tym przypadku zdania były podzielone: od zachwytu, do uwag, że sztuka była zbyt trudna i z nadmierną eksponowaną „golizną”. Jedno jest pewne, przedstawienie stało się głównym tematem rozmów podczas wieczornej kolacji w Akademii Supraskiej.
Ostatni dzień zjazdu zaczął się od ekumenicznej mszy w Dziecięcym Szpitalu Klinicznym. Potem absolwenci pojechali do Białowieży. Tam „zaliczyli” obowiązkowe punkty programu: muzeum, rezerwat pokazowy żubrów i spacer po rezerwacie ścisłym. Wieczorem, po powrocie do Białegostoku, w klubie „CoNieCo” mogli się przekonać, że nasi studenci dobrzy są i „do tańca i do różańca”. Były utwory Jacka Kaczmarskiego, czytanie pięknej poezji; popis umiejętności dał również kabaret „Schodki”. Wizyta w klubie przeciągnęła się do późnej nocy i skończyła wspólnym śpiewem.
Z piątego zjazdu pozostały tysiące zdjęć. I podziękowania jednego z uczestników skierowane do prof. Lecha Chyczewskiego, które najlepiej zjazd podsumowują:
„Dziękuję za gościnę i niezapomniane wspaniałe chwile, które mogłem przeżyć podczas tegorocznego V Zjazdu Absolwentów i Przyjaciół UMB. Wielkie dzięki za dopiętą na ostatni guzik organizację wszystkich spotkań, atrakcji i cały trud włożony w ich przygotowanie. Przeżyłem chwile radości i wzruszeń, chwile ku pokrzepieniu duszy, ale i ciała. Mam nadzieję, że spotkamy się na Ziemi Amerykańskiej w 2016 roku. Z poważaniem Jacek Sakowski”.
Kolejny VI już zjazd absolwenci zaplanowali w Chicago.
Katarzyna Malinowska-Olczyk