W pierwszym zdaniu kolejnego felietonu donoszę, że żyję i mam się dobrze (tak sądzę). Szczęśliwym trafem losu nie byłem ostatnimi czasy w szpitalu, choć tu i ówdzie zakłuje, nie startowałem w wyborach, choć namawiali. Przeżyłem prawie całkiem spokojnie kolejną wojnę polsko-polską i naprawdę się cieszę, że mamy jeszcze jedną noblistkę.
Trzeba się teraz szykować na zimę i na kolejną kampanię wyborczą, a z dwojga złego wolę jednak mrozy. Na tyle silne, by podlaskie kleszcze wyginęły, co nie wątpię, że ucieszyłoby bardzo również pana prof. Sławomira Pancewicza (pozdrawiam, na badanie kontrolne się wkrótce zgłoszę).
Powitajmy listopad
Nadciąga listopad z rocznicami (już nie okrągłymi), niespodziankami pogodowymi i bogatą galą świętych niebiańskich. Dzień Niepodległości to i rogaliki św. Marcina oraz bardzo wiele ludowych przepowiedni. Warto zachować wtedy czujność meteorologiczną, bo jaki dzień na świętego Marcina, taka będzie cała zima. Święty Stanisław Kostka, z białą linią, może natomiast sprawić, że na Ofiarowanie (21 XI) przydadzą się sanie, zaś od św. Salomei (17 XI) zima jest w nadziei. Już zresztą 19 listopada bywa, że zjawia się święta Elżbieta - śniegiem pokryta. Istny Armagedon może spowodować 25 października święta Katarzyna, patronka kolejarzy, która jak się głosi [objawia], tak się Nowy Rok nosi. Popularne powiedzenie radziło: Na Katarzynę schowaj się pod pierzynę, ale w tym pakiecie jest i refleksja postpierzynowa: Gdyby nie Kaśka, nie byłoby Jaśka. Listopad - jak wszyscy wiemy - zamyka św. Andrzej, pocieszyciel panien czekających na szybkie zamęście i kawalerów czekających na księżniczkę z bajki. Są jeszcze tacy wśród ziemian?
Wszystkich Świętych
1 listopada chrześcijanie winni pokłonić się Wszystkimi Świętym. To wbrew odczuciom utrwalonym w Polsce jest dzień pogodny, choć spędzamy go na cmentarzach. Pamiętam, jak stałem niegdyś w tłumie żałobników przy otwartym grobie. Ogarniał nas wszystkich czarny smętek i nagle padły słowa pastora: Bracia i siostry, dlaczego się smucicie? Wasza siostra żyła długo i godnie, chwaliła Pana Boga i pomagała ludziom, miała dobre serce i czyste myśli... Teraz odbiera u Pana zasłużoną nagrodę, cieszy się, a wy się smucicie. Dlaczego jesteście małej wiary?! No comments.
Kościół katolicki też naucza, że uroczystość Wszystkich Świętych ma służyć okazaniu czci dla tych, co osiągnęli stan zbawienia i są w niebie. Jest to zatem dzień szczególny - wyznania wiary w obcowanie świętych, a do kalendarza liturgicznego trafił już w IV wieku w intencji upamiętnienia męczenników. Co robić, gdy dusza zmarłego nie trafiła do nieba? Żyjący winni jej pomagać w oczyszczaniu się z grzechów, modlić się za nią, świadczyć dobre uczynki. Tak zapamiętałem, ale chyba lepiej zrobię, jak spytam o wykładnię w tej kwestii rodzinnego ks. Aleksandra. A mnie Moi Drodzy pozwólcie się jednak 1 listopada, choć przez moment, posmucić. Zacznę tego dnia kolejny rok życia i to niestety z dwoma cyframi z „górnej półki”.
Zaduszki
2 listopada i zupełnie odmienna intencja modlitewna, bo to Święto Zmarłych. Wszystkich Zmarłych, a szczególnie tych, których dusze są jeszcze w czyśćcu, o czym była już mowa. Czcili swoich przodków poganie, od 1311 roku święto takie znalazło się w kanonach katolickich (rzymskich, łacińskich). Na ziemiach wschodnich Rzeczypospolitej utrzymywały się pradawne obrzędy cmentarne („dziady”, palenie ognisk), a ja pamiętam siedzących lub klęczących przed kaplicą cmentarną jałmużników z przewagą babć okutanych w kraciaste chusty. Przechodzący obok kładli monety na ich wyciągniętych dłoniach i nachylając się szeptali imiona zmarłych proszących o modlitwę. Jałmużnicy natychmiast zaczynali zdrowaśkę, lecz mało którą kończyli, bo kolejny przechodzień składał im swoje zamówienie. Przez wieki w ten dzień przychodziło się na groby z jedzeniem. Ten zwyczaj dłużej przetrwał w parafiach prawosławnych, ale Radaunicę bracia w wierze obchodzili tydzień po swej Wielkanocy.
Naturalnym pradawnym zwyczajem było zostawianie na noc z 1 na 2 listopada otwartych drzwi domów, by dusze zmarłych mogły zajrzeć do swych „kątów”. Bywało, że w ten wieczór wywoływano imiona zmarłych w intencji zaproszenia ich do siebie. Obecnie upowszechniają się zaduszki środowiskowe, co pochwalam.
Adam Czesław Dobroński
PS. Przeczytałem, przepraszam dodam przynajmniej łyk angielskiego (czarnego) humoru. Przychodził do peerelowskiego Empiku obywatel całkiem przyzwoity i kupował egzemplarz moskiewskiej „Prawdy”. Rzucał okiem na tytułową stronę, po czym wrzucał gazetę do kosza. Któregoś dnia obywatelka sprzedawczyni nie wytrzymała i zalęknionym głosem zapytała: A właściwie po co pan kupuje tę gazetę? Szukam nekrologu - pada odpowiedź. No tak, ale nekrologi są na ostatniej stronie… Myli się pani, ten będzie na pierwszej.