Spełniło się wielkie marzenie prof. Mariana Szamatowicza, prekursora metody in vitro w Polsce. Mógł przytulić 25-letnią Magdę, która jest pierwszym dzieckiem w Polsce urodzonym z zapłodnienia pozaustrojowego
Przeczytaj rozmowę z twórcą polskiego in vitro prof. Marianem Szamatowiczem
To oni stali za in vitro - zespół prof. Szamatowicza
Prof. Marian Szamatowicz kierował zespołem, który ćwierć wieku temu doprowadził do narodzin pierwszego w Polsce dziecka z zapłodnienia pozaustrojowego. Musiał pogodzić się z decyzją rodziny, która nie chciała się pokazywać medialnie, ani przyjeżdżać do Białegostoku. Jeszcze kilka dni temu w rozmowie z „Medykiem” mówił, że jego wielkim marzeniem jest, by móc podobnie jak prof. Robert Edwards („ojciec” pierwszego dziecka na świecie narodzonego z in vitro) zrobić zdjęcie z dziewczynką. I pewnie nie spodziewał się, że jego marzenie tak szybko się spełni. W piątek (16 listopada) podczas odbywającej się Operze Podlaskiej konferencji „Postępy w leczeniu niepłodności – 25 lat dziecka z In vitro” okazało się, że jest również obecna Magda.
- Dzisiejszy dzień jest ogromnym przełomem, Magda zrobiła bardzo ważny krok – mówił łamiącym się głosem przeszczęśliwy prof. Szamatowicz. – Odważnym głosem powiedziała, że tej metody nie można kwestionować. Jeśli ktoś będzie to czynił, będzie okrutnym człowiekiem.
25-letni Magda, która nie chce ujawniać nazwiska, mieszka w Olsztynie, studiuje resocjalizację na Uniwersytecie Warmińsko-Mazurskim. Sama też jest już mamą.
- Od kiedy pamiętam wiedziałam, że została poczęta z in vitro – opowiadała dziennikarzom. - Kiedy miałam około 14 lat dowiedziałam się, że byłam pierwsza w Polsce.
Kobieta powiedziała, że zdecydowała się pokazać po raz pierwszy publicznie, bo bardzo chciała poznać lekarzy, dzięki którym przyszła na świat.
- Wcześniej brakowało mi odwagi i nie mogłam się zebrać do odwiedzin – mówiła wyraźnie wzruszona. - Stwierdziłam jednak, że to najwyższy czas żeby przyjechać do Białegostoku. Co czuje teraz? Szczęście.
Opowiadała dziennikarzom, że tylko najbliżsi wiedzą jak znalazła się na świecie. Nie ma jednak wątpliwości, że taka metoda leczenia jest potrzebna.
- Jaka jest różnica, w jaki sposób przyjdzie na świat? Każde dziecko jest cudem – mówiła.
Na koniec obiecała profesorom: Szamatowiczowi i Wołczyńskiemu, że do Białegostoku wróci jeszcze z córeczką i ze swoją mamą. Na koniec wręczyła prof. Szamatowiczowi album z dedykacją: „Narodzić się jest zawsze trudno. Wie pan, że ptak z wysiłkiem musi dobywać się z jajka. Niechże się pan cofnie myślami i zada sobie pytanie: czy istotnie ta droga była tak trudna? Tylko trudna? Czy nie była także i piękna? Czy znalazłby pan inną, piękniejszą i łatwiejszą?” Herman Hesse
Katarzyna Malinowska-Olczyk