Uniwersytet Medyczny w Białymstoku. Historia nutami pisana. 65 lat Chóru UMB [VIDEO].
  • Ostatnia zmiana 31.07.2017 przez Medyk Białostocki

    Historia nutami pisana. 65 lat Chóru UMB [VIDEO]

    Setki chórzystów, miliony wspomnień i 65 lat historii – Chór Uniwersytetu Medycznego w Białymstoku w połowie czerwca obchodził swój jubileusz

    65 urodziny chóru świętowano dwa dni. Był czas na jubileuszową kolację, bal, ale też próbę dla dawnych chórzystów (pod okiem prof. Bożenny Sawickiej) oraz mszę świętą w intencji kolegów z zespołu.

    - Chór jest perłą w koronie naszego uniwersytetu medycznego. Sukces chóru jest sukcesem całego naszego uniwersytetu – powiedział podczas koncertu jubileuszowego rektor UMB prof. Adam Krętowski. Podziękował przy tym obecnym chórzystom, ale też ich poprzednikom, którzy wcześniej tworzyli ten zespół. Oddzielne gratulacje skierował w stronę dyrygent prof. Sawickiej, która po 31 latach z chórem UMB, przekazała zespół pod zwierzchnictwo swojej wychowanki dr hab. Anny Moniuszko. Decyzją Senatu UMB prof. Sawicka została wyróżniona „Medalem za Zasługi dla Uniwersytetu Medycznego w Białymstoku”.

    Chór UMB (początkowo Akademii Medycznej w Białymstoku) jest jednym z najstarszych chórów akademickich w Polsce. Został utworzony w roku 1951 z inicjatywy studentów, entuzjastów śpiewu. Zespół należy do kategorii chórów mieszanych, którego repertuar obejmuje utwory sakralne i świeckie od epoki renesansu, po prawykonania dzieł kompozytorów współczesnych. Chór wykonuje również dzieła oratoryjne i operowe, koncertując z zespołami symfonicznymi i kameralnymi zarówno z Polski jak i zagranicy.

    W swojej wieloletniej historii białostoccy medycy uczestniczyli w licznych, prestiżowych konkursach oraz festiwalach. Zdobyli szereg nagród i wyróżnień. Koncertowali w wielu krajach europejskich (w Watykanie dostąpili zaszczytu oprawy muzycznej mszy świętej w Bazylice św. Piotra; w 1998 r. jako jedyny chór z Polski brali też udział w obchodach 50. rocznicy powstania państwa Izrael). Od współpracy z Chórem UMB zaczynali swoje kariery uznani dzisiaj soliści: Agnieszka Zwierko, Małgorzata Walewska, Adam Zdunikowski i Robert Gierlach.

    W chórze może śpiewać każdy kto studiuje na UMB, jest jej absolwentem lub pracownikiem. Próby odbywają się przeważnie dwa razy w tygodniu w auli kolumnowej lub w Auli Magna (obecnie jest w remoncie).

    Wojciech Więcko (wszystkie zdjęcia Chór UMB)

     

    Rozmowa z prof. Bożenną Sawicką, dyrygentką Chóru UMB

    Jubileusz 65-lecia uczelnianego chóru był także oficjalnym pożegnaniem z zespołem jego dyrygenta, prof. Bożenny Sawickiej. Pracowała z zespołem przeszło 30 lat. Była 13. kierownikiem artystycznym w historii zespołu. Rozmowa została przeprowadzona w przerwie koncertu jubileuszowego.

    Wojciech Więcko: Przed chwilą odbierała Pani naręcza kwiatów od swoich obecnych i byłych chórzystów i choć uchodzi Pani za osobę bardzo surową w pracy, co nawet Pani sama potwierdza, to mimo to oni Panią kochają…

    Prof. Bożenna Sawicka, dziekan Wydziału Instrumentalno-Pedagogicznego Uniwersytetu Muzycznego Fryderyka Chopina w Białymstoku i dyrygent Chóru Uniwersytetu Medycznego: - Dla mnie to ogromne emocje. Myślę sobie, że to wszystko dzięki temu, iż moi chórzyści mają wielką satysfakcję z rezultatów, jakie osiągnęli. Widzą efekty i zdają sobie sprawę, że doszli do tego dzięki swojej ciężkiej pracy i wysiłkowi. To wymagało od nich dużo konsekwencji, cierpliwości i trudu, by w nieskończoność powtarzać ciągle te same frazy i te wszystkie drobne elementy, które decydują o tym, że osiąga się pożądany efekt. Nie można uzyskać tego inaczej niż wytrwałą pracą.

    Jak się pracuje z chórem złożonym z amatorów, nie muzyków, a na dodatek ludzi bardzo zajętych, bo medycyna wymaga przecież od studentów ogromu pracy?

    - To prawda, że większość chórzystów raczej nie miała wcześniej związku z muzyką. Choć muszę zaznaczyć, że są wyjątki i mamy absolwentów szkół muzycznych. Liczy się praca. Nasz chór nie jest formacją, która spotyka się tylko przy ognisku i śpiewa sobie dla przyjemności. Owszem takie momenty też są. Jeżeli mamy się gdzieś zaprezentować na konkursie lub przed publicznością na koncercie, to jest to nasz obowiązek, żeby się do tego przygotować w najlepszy możliwy sposób. Te występy czy wyjazdy na festiwale są bardzo ważne, ponieważ same próby nie dają takiej satysfakcji, czy efektów. Ta euforia przychodzi dopiero w momencie, kiedy widzimy zwieńczenie całej pracy w postaci finalnego wykonania.

    To na ile ten chór to jest zabawa, a na ile na serio?

    - Jeżeli mamy występ, czy przygotowujemy się do niego, to wszystko jest na serio i nie ma miejsca na zabawę. Samo przygotowanie utworu, nauczenie się go, to jest proces. Najpierw jest zapoznanie się z tekstem, potem formułowanie fraz muzycznych, a następnie wydobycie z tego dzieła emocji, wyrazu artystycznego i przekazu tekstu.

    Z moich 30-letnich obserwacji wynika, ale potwierdzają to też badania naukowe, że występowanie w chórze to dla młodych ludzi świetny sposób na spędzanie wolnego czasu, ale i sposób na ich rozwój intelektualny. Taka osoba dowiaduje się bardzo dużo o różnych stylach muzycznych, kompozycjach, o przekazie tekstowym, czy takich elementach, które powodują, że zrozumienie dzieła muzycznego staje się pełniejsze i lepsze. Dla studentów medycyny szczególnie ważne może być też to, że dzięki muzyce mogą stać się wrażliwsi. Każdy kto śpiewa w chórze ma wysoką wrażliwość emocjonalną. To mu potem zwyczajnie zostaje w duszy.

    Poza tym chór uczy pracy zespołowej. Jak ktoś przychodzi na próbę i nie chce pracować, to wpływa na rozwój innych osób. Opóźnia ich proces doskonalenia. To podstawa wzajemnego szacunku.

    30 lat pracy w chórze to szmat czasu…

    - W chórze jestem od 31 lat, ale jako jego kierownik artystyczny od 26.

    Jak zmieniał się przez te lata zespół, praca z nim?

    - Świat się zmienia, to i chórzyści się zmieniają. To naturalne. Obecnie mamy większą rotację w zespole. Kiedyś chórzyści śpiewali nawet mimo ukończenia studiów. Bywało i tak, że te proporcje absolwenci - studenci były pół na pół. Obecnie studenci w zespole to zdecydowana większość. Teraz ludzie po studiach często wyjeżdżają z Białegostoku i muszą zawiesić swoje pasje. Nie zmienia się jednak fakt, że chór jest świetnym miejscem, który łączy ze sobą młodych ludzi. Tak więc śluby chórzystów są czymś naturalnym. W tym roku też mamy takie uroczystości.

    Jakie były Pani początki?  

    - Był to okres, kiedy w Białymstoku niewiele osób miało wykształcenie muzyczne na poziomie akademickim. Czasy, gdy w tym mieście kształtowały się instytucje muzyczne, kulturalne, ale też inne. Wtedy zjechało tu wiele osób ze środowisk literackich, artystycznych, plastyków, muzyków, aktorów, dziennikarzy itp. Z całej Polski. W słynnym „domu aktora” (budynek na rogu ulicy Waszyngtona i Skłodowskiej, obok Hortexu) były nasze pierwsze mieszkania służbowe. Te osoby były pionierami tworzącymi środowisko artystyczne Białegostoku. To był mój początek.

    Zaproponowano mi wtedy współpracę z chórem i ja się na to zgodziłam. Miałam odpowiednie wykształcenie, które predysponowało mnie do takiej pracy. Propozycję złożył mi prof. Andrzej Banasiewicz, którego znałam ze studiów, a który wtedy był dyrygentem chóru. On dojeżdżał do Białegostoku z Warszawy. Najpierw była to tylko współpraca. Asystowałam mu przy próbach, czy prowadziłam ich wycinki. Z czasem ten zakres obowiązków się zwiększał, aż w końcu, w 1991 roku, zostałam dyrygentem chóru. Nigdy nie przypuszczałam, że Białystok stanie się moimi miejscem do życia.

    Pamięta Pani momenty szczególne w pracy z naszym chórem?

    - Było ich wiele. Mój koncert życia to był udział w Światowym Zlocie Chórów w Jerozolimie w 1998 r. W wydarzeniu tym uczestniczyło ok. dwa tysiące chórzystów z całego świata, a my reprezentowaliśmy Polskę. Występowaliśmy wtedy na sali, w której były dwa tysiące miejsc dla publiczności. Piękne chwile.

    Rozmawiał Wojciech Więcko

  • 70 LAT UMB            Logotyp Młody Medyk.