„Pacjent inny wyzwaniem opieki medycznej” to nowa książka napisana przez naukowców z Wydziału Nauk o Zdrowiu UMB. To rozszerzona wersja wydanej przed rokiem pozycji o pacjentach różnych kulturowo.
Promocja odbyła się w połowie grudnia podczas konferencji naukowej traktującej o „inności” w medycynie.
Autorzy publikacji wkładają kij w mrowisko. Stawiają bardzo kontrowersyjną tezę, że medycyna i służba zdrowia pod przykrywką wprowadzania różnych procedur, schematów postępowania, systemów ISO i całej profesjonalizacji, powoli zaczynają zapominać o człowieku.
- Coraz częściej o chorym nie mówi się pacjent, a raczej klient odwiedzający szpital. Pod maską tego profesjonalizmu zapominamy, że to jest potrzebujący człowiek. Dlatego tytuł książki jest prowokujący, bo w medycynie nie powinno być „innego pacjenta”. Wszyscy jesteśmy ludźmi, nie pacjentami, każdy z nas jest człowiekiem - tłumaczy dr Andrzej Guzowski, współautor wydawnictwa.
Pierwsza publikacja „Pacjent inny kulturowo” zespołu autorów zebranych pod kierunkiem prof. Elżbiety Krajewskiej-Kułak, oprócz bardzo dobrych recenzji, wywołała też ogromną falę nienawiści w internecie. Pewnie dlatego, że była wydana akurat w momencie, kiedy Europę zalewały kolejne fale przybyszów z Afryki i Azji. Już wtedy okazało się, jak ważny to temat.
Dlatego kolejna książka jest jej bardzo rozszerzoną wersją. Rozbudowano wątki dotyczące samego sposobu porozumiewania się z pacjentem z innego kręgu kulturowego, czy też możliwe problemy dotyczące zapewnienia mu np. odpowiedniego pożywienia. W kategorii „inny” znalazły się też osoby niepełnosprawne oraz osoby w stanach terminalnych, z którymi wielu lekarzy też nie potrafi rozmawiać. Kwestie relacji z pacjentem umierającym i sposób traktowania go omówiono w kontekście różnych wyznań.
- My nie chcemy zmieniać systemu służby zdrowia, my chcemy wrócić do tego, co już było kiedyś - dodaje dr Guzowski. - Wydaje się nam teraz, że jak będzie bardziej bezosobowo, to będzie bardziej profesjonalnie. Że dziś bardziej liczy się procedura, liczba punktów przyznanych przez NFZ za schorzenie i to, czy wszystko zostało rozliczone. Zapomnieliśmy, dla kogo to wszystko robimy. Na początku powinno przecież być tak, że lekarz bierze cię za rękę i mówi: nie bój się, ja ci pomogę.
bdc