11 marca odbyły się ostatnie stacjonarne zajęcia na wszystkich uczelniach w Polsce. Wtedy nikt nie zdawał sobie sprawy z tego, jak bardzo zmieni się nasza edukacja.
Do tej pory nierealne wydawało się kształcenie przyszłych medyków tylko i wyłącznie przez Internet, bez możliwości kontaktu z pacjentem. Teraz to nasza nowa rzeczywistość. Jak więc odnalazła się w niej nasza uczelnia? Zapytaliśmy o to samych studentów. Niektóre z wypowiedzi są anonimowe. Jeżeli chcesz zabrać głos w dyskusji napisz do nas maila lub wiadomość na FB.
Studentka I roku kierunku lekarskiego: - Jakość e-learningu na UMB zależy od zakładu. Cześć z nich bardziej przykłada się do prowadzenia zajęć i zapewnienia warunków jak najbardziej zbliżonych do normalnych, a cześć w ogóle nie robi nic w kierunku, żeby zapewnić studentowi najlepszą szansę nauczenia się i zdania przedmiotu. Kolokwia i wszystkie zaliczenia są przeprowadzane normalnie, lecz często muszą być robione w kilku podejściach, ponieważ platforma się zacina i źle funkcjonuje. Większość zakładów, przy ustalaniu warunków przeprowadzenia testu, bierze te problemy techniczne pod uwagę, ale niestety nie dotyczy to wszystkich zakładów. Mimo starań wykładowców nauka online jest dużo trudniejsza od nauki stacjonarnej.
Student IV roku kierunku lekarskiego: - Pojawienie się koronawirusa w Polsce wywróciło całe nauczanie do góry nogami. Nic dziwnego, nikt z nas nie był przygotowany na taką sytuację. Uczelnia starała się wykupić dostęp platform do nauczania zdalnego, ale czy to było równoznaczne z tym, że zajęcia się odbywały? Odpowiedź brzmi: „nie”. W większości przypadków dostaliśmy prezentacje seminariów i informacje, że w razie pytań należy się kontaktować z asystentem przez maila (nierzadko się zdarzało, że nikt na maila nie odpowiadał). Czy tak powinno wyglądać nauczanie zdalne? Inne kliniki postarały się trochę bardziej, były prowadzone zajęcia na komunikatorach typu Skype, Zoom, podczas których można było zadawać pytania (w sumie o wszystko). Czasami dostawaliśmy materiały do opracowania samemu i wysłania odpowiedzi do asystenta - to dało dużo pracy dla studentów i wymagało od nich dokładnego zapoznania się z materiałem. Mnie osobiście najbardziej spodobały się przypadki kliniczne - dostaliśmy opis pacjenta, badanie podmiotowe, przedmiotowe, badania dodatkowe. Niektóre z nich były bardzo wymagające i trzeba było nad nimi nieźle pogłówkować. Mimo wszystko to nie zastąpi kontaktu z pacjentem i doszkalania swoich umiejętności z przeprowadzania wywiadu i badania przedmiotowego.
W rozmowie z moimi znajomymi z innych uniwersytetów medycznych mogę powiedzieć, że u nich zajęcia były bardziej dopracowane. Zajęcia zaczynali internetowym seminarium (webinarium), po którym była rozmowa z asystentem i wyjaśnianie trudnych rzeczy, dyskusja na temat niektórych zagadnień, a na koniec rozwiązywanie przypadku klinicznego. Nie mam pojęcia, czemu niektórzy asystenci nie chcieli postarać się poprowadzić, chociażby w minimalnym stopniu, zajęć dla studentów (mimo że mają ogromną odpowiedzialność w kwestii wykształcenia ludzi, którzy w przyszłości będą ratować ludzkie życie. Nie mówiąc o tym, że dostawali normalne wynagrodzenie za pracę, której de facto nie wykonali). Na podsumowanie tej negatywnej, ale rzeczywistej, opinii są słowa Jana Zamoyskiego: „Takie będą Rzeczypospolite, jakie ich młodzieży chowanie…”
Guzek Schmorla - student kierunku lekarskiego: - Ten portal to świetna sprawa (gdy działa) - dużo przystępniejsza forma nauki niż klasyczne seminaria, plus zdarzają się śmieszne sytuacje, jak np. gdy prowadzącej przypadkiem wypadnie zestaw słuchawkowy z gniazdka i przez połowę webinarium nie słychać, co mówi, ale jest tak zaabsorbowana tematem, że zdaje się jej to nie przeszkadzać.
Studentka I roku kierunku lekarskiego: - E-learning jest dla mnie na pewno czymś nowym, innowacyjnym. Nigdy wcześniej nie miałam możliwości korzystania z takiego źródła wiedzy. Czy nowe oznacza złe? Moim zdaniem w tym przypadku z pewnością nie! Proszę spojrzeć na aspekt „podawania wiedzy jak na tacy” - otrzymujemy ją zupełnie bez wychodzenia z domu, często możemy sięgać do otrzymanych materiałów o dowolnej porze dnia (i nocy?), a to wszystko przy filiżance ulubionej kawy i przy własnym biurku. Czego chcieć więcej? Gotowe materiały od wykładowców, późniejsza prezentacja otrzymanych zagadnień w formie zdalnej na zasadzie udostępnienia ekranu, przy jednoczesnej możliwości zadawania nurtujących nas pytań - to naprawdę coś! Ogromnym plusem działania platformy jest duża oszczędność czasu i pieniędzy. Sama nie mieszkam w Białymstoku, co skazuje mnie na codzienne dojazdy. Często musiałam dojeżdżać na uczelnię nawet dwa razy dziennie! Na przykład na 45-minutowy wykład o 8 rano i na ćwiczenia o 15. W tym momencie taki wykład otrzymuję na platformę, a jego zagadnienia może omówić dodatkowo prowadzący w ustalonym wcześniej terminie. Jestem bardzo na „tak” za takim rozwiązaniem. Chcąc być jednak szczerą, zaznaczę, że platforma nie działa tak jakbyśmy chcieli - chociażby nawet pod względem zacinania się, co nie jest fair w przypadku pisania zaliczeń oraz egzaminów. Zdarzały się również częste przypadki odcinania studentów od dostępu do platformy przy jej dużym obciążeniu. Rozumiem jednak, że jest to dla uczelni nowa sytuacja, jednocześnie uważam, że zakup nowej, lepiej działającej wersji, np. na przyszły rok, mógłby niemalże całkowicie zniwelować ten problem! Liczę, że pomysł użytkowania platformy nie zniknie w październiku, lecz zostanie on udoskonalony i wprowadzony (z jednoczesną realizacją najważniejszych ćwiczeń w formie tradycyjnej np. anatomia) w życie na stałe!
Student II roku farmacji: - Jednym z najlepszych elementów e-learningu są przygotowane przez nauczycieli akademickich wykłady na YouTubie. Taka forma materiałów okazuje się być dla nas bardzo dobrym rozwiązaniem w przygotowaniu do kolokwiów oraz egzaminów. Dzięki temu możemy spokojnie sporządzić kompleksowe notatki, gdyż mamy możliwość cofnięcia się do treści, które nam umknęły. Wykłady i seminaria online, przesyłane przez asystentów prezentacje oraz zadania do samodzielnego opracowania bardzo pomogły nam w wypracowaniu schematu systematycznej nauki do bieżących zajęć. Mimo tęsknoty za laboratorium i wykorzystaniem wiedzy w praktyce, uważamy, że w trakcie e-learningu zdołaliśmy opanować materiał na tyle dobrze, aby zdać egzaminy i nabyć niezbędne umiejętności, które wykorzystamy w naszym przyszłym zawodzie. Uważamy, że pewne elementy zdalnego nauczania, takie jak udostępnianie materiałów dydaktycznych studentom, mogłyby mieć swoją kontynuację, gdy wrócimy już na uczelnię. Byłoby to dobre rozwiązanie, aby wspomóc nas w nauce.
Studentka V roku kierunku lekarskiego: - Zdalna nauka to konieczność w dzisiejszym świecie pandemii. Czy jestem szczęśliwa z takiego obrotu sytuacji? Zdecydowanie nie. Uważam, że nic nie zastąpi kontaktu z pacjentem, pobytu w szpitalu, rozmowy z asystentem na żywo, zobaczenia, jak wygląda praca oddziału czy bloku operacyjnego. Jednak w sytuacji niemożliwości realizowania zajęć w sposób tradycyjny, e-learning spisywał się nie najgorzej. Opracowane materiały w formie elektronicznej, dostępne o każdej porze dnia i nocy, na wyciągnięcie ręki, to zdecydowany atut tej formy nauczania. Sposób realizacji zajęć jednak bywał różny. Zdarzały się kliniki, które przygotowywały się bardzo dobrze, dokładały wszelkich starań, by zapewnić nam jak najlepsze warunki nauki, sprawdzenia wiedzy i wyjaśnienia wątpliwości. Niestety niektóre kliniki nie miały pomysłu na zrealizowanie zajęć. Działały chaotycznie, nie przestrzegając czasu przeznaczonego w harmonogramie na ich przeprowadzenie i kontaktowały się ze studentami późno, informując z dnia na dzień o sposobie zaliczenia ćwiczeń. Kolejnym minusem e-learningu był brak ujednolicenia platformy do komunikacji - maile uczelniane, maile podane przy rekrutacji, programy Google, Skype, a w końcu uczelniana platforma. Przy takiej ilości źródeł łatwo było się pogubić lub coś przeoczyć. Jednak najważniejszy sprawdzian nauczania online - egzaminy w formule elektronicznej, jeszcze przede mną. Dlatego w tej chwili trudno jednoznacznie ocenić, czy e-learning się sprawdził. Na pewno mogło być lepiej.
Studentka I roku kierunku lekarskiego: - Pierwszy rok studiów - z zasady wszystko jest nowe i pierwsze. Nauczanie online na odległość́ nie jest jednak nowością̨ tylko dla studentów pierwszego roku. Początki były trudne, nie było wiadomo, kiedy wrócimy na uczelnię. Osobiście uważam, że kluczem do sukcesu było owo wzajemne zrozumienie i komunikacja. Największe różnice pomiędzy ćwiczeniami, które odbywały się przed pandemią i w trakcie jej trwania, dotyczą̨, z wiadomych przyczyn, anatomii. Jednak i tutaj asystenci robili, co mogli, aby ułatwić́ nam zrozumienie omawianych zagadnień́. Najszybsza reakcja na nauczanie w nowej formie nadeszła ze strony Zakładu Histologii. Przed nami sesja letnia, żywię̨ głęboką̨ nadzieję, że pierwsza i ostatnia w formie online. Przed tą sesją doszedł inny rodzaj stresu, nie tyle o zakres pytań́, jak o sam fakt, czy egzamin pojawi się na platformie, czy zdążymy go rozpocząć́ w czasie na to przeznaczonym oraz ile czasu upłynie między ładowaniem kolejnych pytań́.
Studentka IV roku kierunku lekarskiego: - Jak sprawuje się e-learning na naszej uczelni? Trudno jednoznacznie odpowiedzieć na to pytanie. W pierwszym miesiącu nauczania online było sporo zamieszania. Część klinik w ogóle nie podjęła się prowadzenia zajęć na czas, ponieważ wierzyli w nasz powrót i odrabianie zajęć w szpitalu, jeszcze w tym semestrze. Pozostali natomiast bardzo szybko przesłali nam materiały i zawsze mogliśmy liczyć na ich pomoc. Natomiast trzeba zauważyć, że uczelnia od początku starała się kontrolować sytuację. Za pośrednictwem starostów mogliśmy przekazać wszelkie uwagi co do e-learningu. Kiedy pierwszy etap, trochę niepewności i oczekiwania, minął - pojawiła się platforma. Od tego momentu zajęcia odbywały się zgodnie z harmonogramem. Kliniki, które wcześniej nie przeprowadziły zajęć - odrobiły je w ustalonym z nami terminie. I w zasadzie do przeprowadzania zajęć online nie mam zastrzeżeń. Wszystko odbywało się sprawnie, ćwiczenia były urozmaicone, a wszelkie materiały, wcześniej przesłane drogą mailową, pojawiły się też na platformie. Jest to naprawdę bardzo wygodne. Mam ogromną nadzieję, że po pandemii nie rozstaniemy się tak całkowicie z e-learningiem. Świetne jest to, że mogę uczestniczyć w wykładzie, nie wychodząc z domu. A jeszcze lepsze jest to, że mogę wrócić do prezentowanych materiałów w czasie odbywania danego bloku ćwiczeniowego czy też przed egzaminem. Przejdźmy zatem do trzeciego etapu edukacji online - egzaminów. Niestety próbne testy pokazały, że platforma zawiesza się, pytania jeszcze się nie wyświetlają, a mimo to czas na udzielenie odpowiedzi już ucieka. Głos studentów jest jednak ważny, bo ustaliliśmy z klinikami sposób na przeprowadzenie egzaminów, który nie jest dla nas krzywdzący. Można się dogadać? Można. Jak widać wiele leży w kwestii dialogu i dobrej relacji student-wykładowcy. I mam nadzieję, że pozostanie tak do końca."
Opr. Martyna Szczerbakow, Młody Medyk