Fundacja Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy przekazała nowoczesną karetkę specjalistyczną dla Uniwersyteckiego Dziecięcego Szpitala Klinicznego w Białymstoku. Auto warte pół miliona złotych do Białegostoku przywiózł Jurek Owsiak.
O wartości auta decyduje w głównej mierze jego specjalistyczne wyposażenie (m.in. nowoczesny respirator transportowy), ale też roczne ubezpieczenie AC/OC, pakiet przeglądów serwisowych oraz komplet opon zimowych.
- To trochę taki nieplanowany zakup, bo wynikał z potrzeby chwili i pilnej potrzeby szpitala. To kolejny już w tym roku ambulans zakupiony za środki zebrane w finale WOŚP, za co kłaniamy się wszystkim tym, którzy są z nami, wspierają nas i co roku grają z Orkiestrą. Dzięki temu do dziś udało nam się w sumie zebrać prawie miliard złotych, a w polskich szpitalach pracuje 60 tysięcy urządzeń przekazanych przez WOŚP. Dziś do tej listy dopisujemy kolejną pozycję, czyli nowoczesny ambulans w Białymstoku - tłumaczył dziennikarzom Owsiak.
Szpital UDSK nie ma własnej karetki. Okazjonalnie korzystał z usług prywatnych przewoźników.
Dyrektor UDSK prof. Anna Wasilewska: - Dzieci, które trafiają do naszego szpitala, często wymagają przewiezienia do innych placówek czy transportu do domu w pozycji leżącej. Dzięki tej karetce rozwiązany będzie problem wożenia pacjentów, który był dla nas sporym wyzwaniem.
UDSK to największy dziecięcy szpital w regionie. W 16 klinikach i oddziałach hospitalizowanych jest rocznie prawie 20 tys. osób, a w 34 poradniach specjalistycznych leczy się niemal 140 tys. pacjentów. Szpital dysponuje ponad 330 łóżkami oraz 6 stanowiskami do dializoterapii. Fundacja WOŚP przekazała już na rzecz szpitala w sumie 301 urządzeń medycznych o łącznej wartości ok. 7 mln złotych. Urządzenia te znajdują się praktycznie we wszystkich szpitalnych oddziałach.
mt, bdc
Rozmowa z Jerzym Owsiakiem
Na podwórku -5 st. C. Dziennikarze na przekazanie karetki czekali około 20 minut. Potem rozpoczęła się cześć medialna wydarzenia: przekazanie kluczyków do auta i konferencja prasowa - 20 minut. Potem szybkie zdjęcia i krótkie wywiady - kwadrans. Nie ma co ukrywać, wszyscy mocno zmarzli.
Formalności, czyli podpisanie dokumentów potrzebnych do przekazania karetki na rzecz szpitala, odbyły się już w gabinecie dyrektor UDSK prof. Anny Wasilewskiej.
Wojciech Więcko: - Strasznie zimno. Może lepiej Orkiestrę robić latem?
Jerzy Owsiak, prezes WOŚP: - (śmiech) Na tym właśnie polega cały urok Orkiestry, że robimy ją zimą. Kiedy opowiadamy o niej na świecie, to od razu nas pytają, kto wpadł na ten szalony pomysł, żeby to robić zimą. Jednak przez to jest to coś innego, wyjątkowego. Nie jest sztuką zrobić karnawał w Rio de Janeiro w środku lata. A zimą? To by się mogło już nie udać. A na poważnie, od strony czysto technicznej i logistycznej, to zimą jest prościej. W zimę wszyscy są, a latem wszyscy się rozjeżdżają. Wakacje, urlopy, delegacje, konferencje. Ciężko wszystkich połapać. A zimą wszyscy są.
Czy po 27 latach grania coś jeszcze Pana potrafi zdziwić?
- Tak, zarówno na minus, jak i na plus. Na plus to, że ludzie ciągle chcą brać w tym udział i niesamowicie ich to kręci. Dziś rano wyjeżdżałem do was z Warszawy, a do nas do sztabu fundacji przyjechali ludzie z Bieszczad, żeby na miejscu wypełnić ankiety. To niesamowicie miłe, kiedy widzisz, ile ludzie mają energii do działania. Chce się im jechać pewnie całą noc do Warszawy, żeby chwilę być razem, by poczuć jeszcze bardziej tę energię. I tak się dzieje od 27 lat. I jak spojrzy się na ten czas, z jednej strony widzimy to, co zrobiliśmy, a z drugiej, ile w tym czasie rzeczy nam przepadło.
?
- A choćby związek „Solidarność”. Przecież to w oparciu o niego odbudowywała się Polska. Ile mieliśmy związanych z nim nadziei. A teraz to się rozrzedziło, nie jest jednolite. To nie jest już coś, co było na początku, co nas jednoczyło. To jest słabe.
Przez te wszystkie lata ludzie też bardzo się zmienili.
- Tak. A mino wszystko garną się dalej do Orkiestry. My nie pytamy nikogo o przekonania czy przynależności. Chcecie z nami grać? To fajnie, róbmy to.
W Orkiestrze batutę przejmuje już drugie pokolenie?
- Nie chcę skłamać, ale już chyba trzecie. Dzieci moich dzieci zaczynają grać. Moje wnuczki już biorą w tym udział.
To jak się czuje dziadek Jurek w Orkiestrze?
- Dobrze. Kiedyś myślałem, że jak w tym wieku będę miał siwą brodę do ziemi, będzie to znak, że trzeba się wycofać. A okazuje się, że nie. Co więcej, wydaje mi się, że to nawet dodaje mi swoistej energii, żeby to nadal robić. Nie muszę nikogo namawiać do Orkiestry i mówić kto co ma robić. Jest dobrze, jak jest. Kto chce, to uczestniczy. Jak będą kazać to robić, jak będą mówić w szkołach, że trzeba udzielać się w Orkiestrze, to będzie słabo. Często współpracujemy ze szkołami, ale nikt im tego nie karze robić. I na szczęście. Dzieciaki wiedzą same, co mają robić. To musi być oddolne. I to się świetnie sprawdza. Zresztą powtarzam często, jak z nami grasz - fantastycznie. Jak nie - nie przeszkadzaj. Orkiestra nie jest dla wszystkich, bo nie wszystkim musi się podobać. A jeżeli już to robisz, to daj z siebie wszystko.
Rozmawiał: Wojciech Więcko