Z początkiem listopada przedstawiciele Samorządu Doktorantów UMB przeprowadzili wybory uzupełniające spośród doktorantów I roku Szkoły Doktorskiej oraz wybory nowego przewodniczącego. Po dwóch rocznych kadencjach, ze stanowiska ustąpiła mgr Karolina Nowak (doktorantka z Zakładu Immunologii UMB). Nową przewodniczącą została mgr Małgorzata Grudzińska - doktorantka z Zakładu Patomorfologii Ogólnej UMB.
Samorząd Doktorantów UMB tworzą wszyscy doktoranci uczelni (niemal 300 osób). Organem uchwałodawczym samorządu jest sejmik - 12 przedstawicieli poszczególnych lat ze studiów doktoranckich i z szkoły doktorskiej, wybranych w powszechnym głosowaniu. Przewodniczący kieruje pracami sejmiku, podejmuje inicjatywy na rzecz doktorantów oraz reprezentuje społeczność na forum ogólnopolskim.
Mimo ciężkich warunków spowodowanych sytuacją epidemiczną, udało nam się porozmawiać z nowo wybraną przewodniczącą Samorządu Doktorantów mgr Małgorzatą Grudzińską oraz ustępującą przewodnicząca mgr Karoliną Nowak.
Wojciech Więcko: Po co doktorantom własny samorząd? Jesteście małą grupą, czy nie lepiej byłoby włączyć się w strukturę Samorządu Studentów UMB?
Małgorzata Grudzińska: - Doktoranci stanowią ważną część wspólnoty akademickiej. Należy jednak podkreślić, że znacznie różniącą się od studentów oczekiwaniami, problemami czy wyzwaniami. Zbyt długo funkcjonowało określenie doktoranta jako studenta na dalszych latach kształcenia. W myśl ustawy zostaliśmy określeni jako młodzi naukowcy, co doskonale oddaje charakter roli, którą pełnimy na uczelni. Zasadność istnienia samorządu doktorantów wynika więc także z tej okoliczności - ani nie jesteśmy studentami, ani nasz status oraz rola na uczelni nie są podobne do studentów. Istnienie jednego samorządu byłoby zatem bezcelowe, bo studenci i doktoranci odznaczają się zupełnie innymi cechami.
Nowa ustawa o szkolnictwie wyższym dała środowisku doktoranckiemu wiele nowych przywilejów. Czujecie się docenieni?
Karolina Nowak: - W ustawie znaleźć można kilka zapisów, które umożliwiają doktorantom, w większym stopniu niż dotychczas, decydować o kształceniu i uczelni. Nie mogę powiedzieć, że zostaliśmy docenieni, bo zmiany zaproponowane w reformie szkolnictwa odbieram jako postawienie doktorantów we właściwym miejscu: nie jesteśmy studentami, a współtworzymy grupę młodych naukowców. Kandydaci do Szkoły Doktorskiej nie rekrutują się, aby zrealizować z góry założony program (jak w przypadku studentów I i II stopnia), tylko w uzgodnieniu z promotorem, ustalają zasady według których chcą się naukowo realizować. Ponieważ biorą odpowiedzialność za realizację swojego planu badawczego, tym bardziej powinni mieć prawo do współtworzenia ogólnouczelnianych regulacji, które będą istotne dla ich codziennego funkcjonowania. Chociaż na naszej uczelni opiniowanie dokumentów o tematyce związanej z doktorantami było dobrą praktyką i nasi przedstawiciele zawsze mogli przedstawić „doktorancki punkt widzenia”, dziś zasięgnięcie opinii Samorządu Doktorantów w wielu przypadkach jest prawnym wymogiem.
Jak to wygląda w praktyce?
Karolina Nowak: - Jak wrócimy pamięcią do poprzedniego roku, to większość z nas, niezależnie od stopnia naukowego i funkcji, jaką pełni na uczelni, prawdopodobnie przypomni sobie, że reforma szkolnictwa była jedną wielką niewiadomą. Dla Samorządu Doktorantów było to ogromne wyzwanie, ponieważ miała powstać zupełnie nowa forma kształcenia doktorantów, jaką jest szkoła doktorska. My bardzo się zaangażowaliśmy w jej tworzenie, uczestniczyliśmy w spotkaniach grupy roboczej, bierzemy również czynny udział w pracach rady programowej. Były momenty, kiedy wizje władz uczelni i nasza różniły się, ale ponieważ mamy wspólny cel, tzn. zapewnienie jak najlepszych warunków do rozwoju naukowego, to zawsze udawało nam się wypracować kompromis. Często wprost dostajemy pytania: na czym zależy doktorantom, nad jakimi kwestiami warto popracować, gdzie można zrobić coś inaczej, żeby doktoranci mogli wynieść więcej korzyści z kształcenia. I nasze pomysły są przyjmowane z aprobatą.
Minął rok funkcjonowania nowej ustawy i Szkoły Doktorskiej. Czy waszym zdaniem te rozwiązania się sprawdziły?
Małgorzata Grudzińska: - Myślę, że na ocenę podjętych rozwiązań musimy poczekać. Nie minął jeszcze pełny, czteroletni cykl kształcenia w szkole doktorskiej. Oczywiście pierwsze rezultaty funkcjonowania szkoły doktorskiej poznamy wkrótce, bo w czasie oceny śródokresowej. W swoich założeniach szkoła doktorska zapewnia możliwość wdrożenia szeregu projakościowych rozwiązań, które mogą skutkować wysoką jakością kształcenia i prowadzonych badań. Odpowiedź na pytanie, czy właściwie poradziliśmy sobie z wdrożeniem nowego systemu, poznamy w trakcie ewaluacji, bo takowej szkoły doktorskie także będą podlegały.
A z waszej perspektywy, który system jest przychylniejszy dla doktoranta?
Małgorzata Grudzińska: - Trudno porównywać oba systemy kształcenia pod tym kątem. Miarą doktoranta są efekty jego pracy, publikacje i osiągnięcia, a nie system, w którym zdobywa wykształcenie. Jak już wspomniałam, rozwiązania wprowadzone w szkole doktorskiej mają na celu zapewnienie jak najwyższej jakości. System tam wprowadzony ma mobilizować, ale również sprawdzać postępy przyszłych doktorów. Pomimo wyraźnych różnic między studiami III stopnia a szkołą doktorską, powstanie dobrego, wartościowego doktoratu zależy od doktoranta oraz promotora, a nie od trybu uzyskania stopnia.
Czy ustępująca przewodnicząca zrobiła sobie bilans kadencji? Co się udało, co nie, jakie tematy trzeba dalej monitorować?
Karolina Nowak: - Jestem wdzięczna Krystynie Gromkowskiej-Kępce, która była przewodniczącą przede mną, za to że „oddała” mi bardzo dobrze działający samorząd. Myślę, że jestem zadowolona z tego, co udało nam się wypracować przez ostatnie 2 lata. Bardzo dobrze przebiega nasza współpraca z władzami uczelni, czego wynikiem było m.in. podwyższenie stawki oraz zmiana kryteriów przyznawania doktoranckiego stypendium podstawowego. Uchwaliliśmy nowy regulamin samorządu oraz wypracowaliśmy wewnętrzne standardy i procedury. Cieszę się, że jako UMB jesteśmy zauważalni na arenie krajowej; od kilku lat przedstawiciele naszej doktoranckiej społeczności są obecni na wszystkich ważniejszych wydarzeniach o tematyce poświęconej kształceniu doktorantów w Polsce. Ale co najważniejsze, udało nam się zorganizować kilka spotkań i wydarzeń dla naszych doktorantów takich jak: Dzień Doktoranta, spotkania networkingowe oraz zajęcia sportowe. Dostrzegam jednak punkty, które można było zrobić lepiej. Niestety, większość planów na 2 połowę roku akademickiego 2019/2020 nie mogła być zrealizowana z powodu sytuacji epidemicznej.
Skąd decyzja o kandydowaniu na przewodniczącą?
Małgorzata Grudzińska: - Jestem typem społecznika, w samorządzie działałam już wcześniej i zapewne dlatego doktoranci widzieli mnie jako następczynię Karoliny na stanowisku przewodniczącej. Wiadomo, że kiedy pracuje się zawodowo, robi doktorat i chce się mieć jeszcze czas na życie prywatne, to wygospodarowanie dodatkowego wolnego czasu bywa trudne. Jednak mimo wszystko bardzo to lubię. Mam również świadomość, że pełnienie tej funkcji to duże zobowiązanie. Moje poprzedniczki bardzo wysoko zawiesiły poprzeczkę samorządowej działalności - wyzwaniem będzie utrzymanie tego poziomu.
Jak widzisz swoją rolę jako przewodnicząca?
Małgorzata Grudzińska: - Funkcja przewodniczącej wiąże się z pojawieniem wielu nowych obowiązków. Już pierwszego dnia sprawowanie kadencji poczułam, co to znaczy. Pojawiły się telefony i maile z prośbami o pomoc. Sprawy poruszane przez doktorantów dotyczą głównie wsparcia w interpretacji regulaminów, czy wskazania kontaktu do kogoś, kto może pomóc w danej sprawie. Wątpliwości są związane głównie z faktem, że obecnie doktoraty robimy w kilku trybach. Na uczelni mamy doktorantów „nowych”, czyli tych ze szkoły doktorskiej, i „starych”, czyli tych kontynuujących kształcenie na studiach III stopnia. Co więcej, ci drudzy również nie stanowią jednolitej grupy - mogą uzyskać stopień doktora na podstawie starej procedury lub bronić się według nowych zasad. Skutkuje to pojawieniem się różnych problemów, a samorząd musi służyć pomocą w rozwiązaniu każdego. I tak właśnie postrzegam rolę przewodniczącej - reprezentowanie i wspieranie środowiska doktorantów UMB.
Karolina Nowak: - Doktorantowi łatwiej odezwać się do przewodniczącego samorządu, lub członka sejmiku, który jest jego kolegą/koleżanką, niż od razu zgłaszać się do kogoś z władz wydziału czy uczelni.
Małgorzata Grudzińska: - Liczę też na to, że nasz samorząd będzie się stale rozwijał. Na krajowych zjazdach doktorantów pojawia się obawa o przyszłość samorządności. Szkoły doktorskie często ograniczają liczbę miejsc w stosunku do poprzednich lat na studiach doktoranckich, a wymagania naukowe wobec doktorantów są większe. Jest obawa, że w małych szkołach doktorskich niewielu będzie chciało aktywnie działać w samorządzie. My patrzymy jednak w przyszłość z optymizmem.
Karolina Nowak: - U nas, na szczęście, zgłasza się coraz więcej osób do pracy. Podczas tegorocznych wyborów do sejmiku mieliśmy więcej chętnych, niż wakatów. To bardzo cieszy, ponieważ praca w samorządzie jest rodzajem wolontariatu, na rzecz społeczności doktorantów naszej uczelni, a mimo to są chętne osoby, aby się angażować.
Małgorzata Grudzińska: - Myślę, że to efekt tego, że samorząd ma realny wpływ na funkcjonowanie uczelni, a głos jego przedstawicieli jest słyszalny. Poprzez opiniowanie projektów, zgłaszanie uwag, kreujemy środowisko, w którym chcemy się rozwijać. Zwieńczeniem naszych wysiłków byłaby obecność przedstawiciela młodych naukowców w radzie uczelni - to by było coś!
Jaką siłę ma samorząd UMB na poziomie kraju?
Małgorzata Grudzińska: - Obie z Karoliną w różnym czasie byłyśmy wiceprzewodniczącymi Doktoranckiego Forum Uczelni Medycznych. To było bardzo pomocne zwłaszcza na etapie tworzenia szkół doktorskich, bo można było mówić o swoich problemach, a inni pokazywali, jak je rozwiązali u siebie na uczelniach. Myślę, że jesteśmy docenianym i zauważalnym ośrodkiem. Powiem więcej: nawet stawianym jako wzór, bo w zeszłym roku otrzymaliśmy nagrodę dla najaktywniejszego samorządu doktoranckiego w konkursie PRODOK organizowanym przez Krajową Reprezentację Doktorantów. To jest właśnie ta wysoko zawieszona poprzeczka, o której wspominałam.
Plany na nową kadencję?
Małgorzata Grudzińska: - W skrócie - wspieranie rozwoju naukowego i pozanaukowego doktorantów. Na pewno postaram się kontynuować działania, które w ocenie doktorantów dotychczas przynosiły dobre efekty. Myślę, że należy bacznie obserwować trendy i dobre praktyki w innych uczelniach. Do tego będzie potrzebny dalszy udział przedstawicieli naszego samorządu w gremiach ogólnopolskich. Niezbędne jest także monitorowanie rozwoju szkoły doktorskiej z punktu widzenia młodych naukowców. Doktorantów II roku za chwilę czeka pierwsza ocena śródokresowa, doktoranci I roku lada moment będą składali swoje indywidualne plany badawcze, mówi się także o kolejnej nowelizacji przepisów ustawy o szkolnictwie wyższym. Wygląda więc na to, że będzie co robić!
Rozmawiał: Wojciech Więcko