Wyjątkowe studia doktoranckie stworzył Uniwersytet Medyczny w Białymstoku. Chce wykształcić specjalistów potrafiących połączyć wiedzę na temat wielkoskalowych technologii biomedycznych z zaawansowanymi umiejętnościami biostatystycznymi
Prawdopodobnie będą to najtrudniejsze zajęcia, jakie posiada w swojej ofercie Uniwersytet Medyczny w Białymstoku. Wszystko z powodu ich ogromnej interdyscyplinarności. Chodzi o swoistą mieszankę najnowszych osiągnięć z dziedziny medycyny, biologii i chemii z naukami matematycznymi, fizyką i informatyką. Promotorami rozpraw doktorskich będą najlepsi europejscy naukowcy. UMB swój projekt realizuje wspólnie z Uniwersytetem Hasselt (Belgia) i Uniwersytetem San Pablo (Hiszpania). Belgowie to europejski szczyt, jeżeli chodzi o nauki statystyczne, Hiszpanie są jednymi ze światowych liderów w dziedzinie metabolomiki. Plan studiów obejmuje cztery lata, a część z tego okresu słuchacze spędzą u zagranicznych partnerów UMB. Dlatego też całość zajęć prowadzona będzie w języku angielskim.
W rezultacie ma się narodzić naukowiec nowej generacji. Specjalista z zakresu biomedycyny lub biostatystyki (w zależności od wybranej specjalizacji), nie zamknięty na swojej dziedzinie nauki, ale potrafiący odważnie czerpać inspiracje z otaczającego go świata.
- To są studia marzeń, których ukończenie otwiera międzynarodową karierę naukową - mówi wprost prof. Jacek Nikliński, rektor UMB.
Kluczem jest motywacja
Stworzenie studiów jest jednym z efektów przyznania uczelni statusu Krajowego Naukowego Ośrodka Wiodącego. Częściowo także z tej puli będą one finansowane.
Studia mają charakter raczej kameralny. Miejsc zaplanowano mało, bo 26. Większość (20) przeznaczono dla grupy biomedycznej (czyli kandydatów po kierunkach medycznych i biologicznych). Dla grupy metodycznej (czyli specjalistów z zakresu nauk ścisłych) - sześć. Jednak komisja rekrutacyjna wcale nie miała za zadanie wypełnić tych limitów.
- Chcieliśmy wybrać najlepszych z najlepszych, a dodatkowo osoby, które mają w sobie pasję i ogromną motywację do działania. Poprzeczkę ustawiliśmy bardzo wysoko, bo zależało nam na jakości kandydatów - tłumaczy dr hab. Marcin Moniuszko, kierownik studiów.
A przyszli studenci do Białegostoku przyjechali z różnych zakątków Europy (Niemcy, Finlandia, Litwa, Białoruś), jeden z Bliskiego Wschodu (Iran), wielu z różnych zakątków Polski. I nie byli to ludzie przypadkowi. Każdy prezentował wysoki poziom naukowy. Dla wielu największym magnesem był nadany uczelni tytuł KNOW. Sporo zapytań o możliwość podjęcia nauki pochodziło też od osób, które posiadały już tytuł doktora lub wyższy. Jednak każda z nich otrzymywała odmowną odpowiedź.
Rekrutacja była dwustopniowa. Pierwszy etap to ocena dorobku naukowego, drugi - rozmowa. I właśnie ten drugi etap okazywał się z reguły kluczowy w podjęciu decyzji o przyjęciu na studia.
- Dorobek naukowy kandydatów często bywał porównywalny, stąd też niekiedy dopiero podczas bezpośredniego spotkania w czasie rozmowy kwalifikacyjnej dało się wyróżnić tych najlepszych, cechujących się największym zaangażowaniem i pomysłem na własną naukową karierę - zauważa dr Moniuszko.
Były też sytuacje odwrotne. Jedna z kandydatek miała ogromny żal do komisji, że się nie dostała, choć przygotowywała się przez ponad miesiąc do rozmowy, zgłębiając w tym czasie kilkadziesiąt pozycji książkowych z zakresu genetyki.
- Już wcześniej myślałem o zrobieniu doktoratu - opowiada Przemysław Szałaj, informatyk z Zachodniopomorskiego i przyszły słuchacz studiów doktoranckich. - Zastanawiałem się wcześniej nad matematyką albo informatyką. Jednak te studia są bardziej interesujące. Ich największym atutem jest interdyscyplinarność. Ciekawi mnie też możliwość poznania tej całej sfery eksperymentów medycznych. Nie ukrywam, że ważna jest też możliwość współpracy międzynarodowej i możliwość wyjazdów do zagranicznych ośrodków naukowych.
Praca i nauka od samego początku
Dlaczego komisja tak bardzo zwracała uwagę na motywację kandydatów? Po pierwsze, każdy z nich musi praktycznie z marszu zmienić swoje życie. Przerwać lub zawiesić dotychczasowe zajęcia. Po drugie, na co najmniej cztery lata przeprowadzić do Białegostoku i dodatkowo liczyć się z częstymi podróżami. Grupa biomedyczna będzie wielokrotnie wyjeżdżała na parę dni do Hiszpanii i innych czołowych ośrodków naukowych, zaś biostatystycy spędzą ogółem prawie dwa lata w Belgii.
Po trzecie - stypendium doktoranckie to niewiele ponad 1,2 tys. zł na rękę. Uczelnia, co prawda, będzie się starała o dodatkowe wsparcie dla kandydatów, ale średniej krajowej nikt tu raczej nie dostanie.
- Doktorantów będziemy gorąco zachęcać, by pozostałą cześć dochodów czerpali z grantów badawczych i różnego rodzaju stypendiów. Liczymy na ich ogromną kreatywność naukową - dodaje kierownik studiów.
Choć poszczególne grupy będą uczyły się oddzielnie, to część zajęć będzie wspólna. Dzięki temu jest szansa, że narodzą się mniej lub bardziej formalne zespoły badawcze, złożone z osób o różnej specjalności. A to daje nadzieję na bardzo interesujące badania.
Obecnie największym wyzwaniem współczesnej medycyny jest próba poradzenia sobie z chorobami cywilizacyjnymi (w zależności klasyfikacji są to np. miażdżyca, otyłość, cukrzyca, nowotwory, depresje, itp.). Kluczem do ich pokonania jest znalezienie markerów, które mogą wskazać, że w danym organizmie taka choroba może się rozwinąć. Proces ich wykrycia to żmudne badania pacjentów i analizowanie tysięcy gigabajtów danych. Dlatego tak ważne jest, by zajmowały się tym interdyscyplinarne zespoły badawcze. W nich lekarze będą badać pacjentów, a informatycy i statystycy będą musieli zapanować nad setkami zebranych danych, aby znaleźć między nimi zależności. Po to by na końcu postawić właściwą diagnozę.
Wojciech Więcko