Nie napisała nic od ponad 20 lat. Po prostu natchnienie ją opuściło i nie chciało wrócić. Ale kiedy znowu się pojawiło, wykorzystuje je do końca. Pani Jolanta Maria Dzienis albo pani Jola z dziekanatu lekarskiego, wydała właśnie tomik swojej poezji „Mgnienie”.
Zapach jaśminu Na mojej polanie zakwitły jaśminy, Śmietankową bielą płoną wśród zieleni, Kiedy przyjdzie zima, mroźnie zaśnieżona, |
Na uczelni pracuje od lipca 1989 r. Od początku w dziekanacie Wydziału Lekarskiego. Najpierw zajmowała się sprawami studenckimi, a od 1997 r. tytułami i stopniami naukowymi. Jak sama mówi, tworzyła od dziecka. - Poezja to moja pasja. Nawet jak byłam mała, to skacząc po kałużach, rymowałam. „Kiedy skaczę po kałużach, w domu będzie straszna burza” - śmieje się, kiedy rozmawiamy w redakcji „Medyka”.
Jej twórczość w młodości ewoluowała. Z czasem rymy odeszły, pojawił się wiersz biały. Kiedy przyszła pierwsza miłość, zrobiło się poważniej. Zniknęły wiersze o kwiatkach i chmurkach. „Moja samotność nosi twoje imię…” - to początek pierwszego wiersza miłosnego. I twórczość kwitła do wieku ok. 25 lat.
- A potem nastąpiła przerwa. 20 lat - nic. Życie nie pozwoliło - opowiada.
Przebudzenie nadeszło w 2010 roku. Tak po prostu. Znowu zaczęły przybywać do niej rymy. - Albo mi się coś przyśni, albo nadchodzi moment, i piszę. Nie na siłę - mówi dalej. - W zeszłym roku poproszono mnie, żebym stworzyła coś ku czci Jana Pawła II. Próbowałam, przeżywając straszne męczarnie. Nic nie wyszło. Odpuściłam. Któregoś ranka wstałam. Spojrzałam na nieskazitelnie błękitne niebo za oknem… I napisałam pieśń do Matki Bożej.
„W szafirze Twojej sukni Przenajświętsza Pani,
Anioły wszystkich chórów zrobiły dziś pranie,
Zawiesiły niebo zwiewnymi tiulami,
Zasypały świat cały modrymi kroplami.”
Ananke Wykąpałam się w twoich oczach,
Zerkam zza powiek przymkniętych,
Śpisz spokojnie po długich przeprawach,
Uśmiecham się w brzasku poranka, |
Tomik to zbiór wybranych wierszy, które powstały po „przebudzeniu”. Nie od razu chciała go wydać. Publikuje bowiem w internecie. Na okładce umieściła dmuchawiec. - Jest ulotny jak życie. Dziś jest, jutro go może nie być - tłumaczy.
I tak samo jest z wierszami. Przychodzi moment, pojawia się jakieś słowo, skojarzenie i jeżeli nie zostanie zanotowane, to chwila ucieknie, wiersz już nie powstanie.
- To było podczas jakiegoś ze spotkań na uczelni. Zrobiło mi się zimno. Zadrżałam. I od razu powstał wiersz.
„Hej serce, zbudź się, przyszła już wiosna!
Jeszcze nie przyszła, jeszcze jej nie ma,
Za wcześnie teraz z radości pląsać,
Choć słońce świeci, z zimna drży ziemia...” - recytuje.
Twórczość pani Jolanty zdobyła uznanie nie tylko w kraju (kilka wyróżnień i nagród). W Brazylii radio Del Sol październik 2011 r. poświęciło jej wierszom. W Australii drukował ją „Głos Polonii”, podobnie jak kanadyjski odpowiednik tego tytułu. Do jednego z jej wierszy muzykę skomponował Andrzej Zarycki, współpracujący z krakowską Piwnicą pod Baranami, czy Ewą Demarczyk.
Jednak, choć poezja sprawia jej ogromną przyjemność, to pozostanie tylko hobby. Po pierwsze, to nie jest dochodowe zajęcie, a po drugie - jak żartuje poetka - sama ze sobą i swoimi wierszami długo bym nie wytrzymała. - Kocham ludzi - mówi.
Opowiadania i wiersze pani Jolanty Dzienis można znaleźć na www.jolantamariadzienis.pl
Wojciech Więcko
Ulubiony wiersz córki Pani Jolanty
Gra
Grasz w zielone? Gram! Masz zielone? Mam!
Popatrz na moją skrzywioną minę,
Gdy niedojrzałą wciąż ssę cytrynę,
Zielenią biję na głowę liście!
Poczekaj chwilę... to oczywiste!
Grasz w czerwone? Gram! Masz czerwone? Mam!
Popatrz jak moje policzki płoną,
Gdy mi zakryłeś oczy swą dłonią,
Czerwienią biję na głowę wiśnie!
Poczekaj chwilę...to oczywiste!
Grasz w złociste? Gram! Masz złociste? Mam!
Popatrz na włosy skąpane w słońcu,
Gdy tańczę z tobą walca bez końca,
Złotem na głowę biję forsycję!
Poczekaj chwilę... to oczywiste!
Mam wszystkie barwy o które prosisz,
Gdyż zawsze tęczę ze sobą noszę!
W grach wciąż zwyciężam, wyciągnę listę,
Popatrz, to nie są przechwałki mgliste!
Poczekaj chwilę... to oczywiste!