Dr hab. Nafis Rahman: urodzony w Indiach, pracujący w Finlandii (Uniwersytet w Turku), a ostatnio także w Białymstoku. W USA pracował jako profesor we Florida International University College of Medicine, w Finlandii obronił docenturę, która - choć nie jest uznawana w naszym kraju - jest odpowiednikiem naszej habilitacji, w Polsce skończył studia medyczne, obronił doktorat i zrobił specjalność położniczo-ginekologiczną. W UMB jest profesorem wizytującym, współpracuje z grupą naukowców skupioną wokół prof. Sławomira Wołczyńskiego. Niedawno na naszej uczelni uzyskał polską habilitację.
- Pasjonuję się leczeniem nowotworów hormonoczynnych. Moja habitacja dotyczyła nowatorskich sposobów leczenia raka prostaty, raka jajnika i nadnerczy. W skrócie, chciałem pokazać, jak - wykorzystując zagadnienia związane z biologią molekularną, czy z zakresu immunologii - można leczyć ludzi celowanymi terapiami, tak by zniszczyć ten rodzaj nowotworu. To wielki problem w całej Europie. Nowotwory prostaty powodują wysoką śmiertelność mężczyzn w wieku ok. 50 lat.
Z UMB formalnie jestem związany od trzech lat, bo od tego momentu przyjeżdżam tu jako profesor wizytujący. Faktycznie z uczelnią współpracuję dużo dłużej, ponieważ wcześniej nawiązałem kontakt z zespołem prof. Sławomira Wołczyńskiego.
Studia medyczne ukończyłem w Polsce, w Łodzi zrobiłem doktorat i specjalizację z ginekologii i położnictwa. Pierwszą habilitację zrobiłem w Finlandii. Jednak polski system jej nie uznaje, dlatego podjąłem starania o zdobycie jej w Polsce. Dzięki temu, będąc już samodzielnym pracownikiem naukowym, mam m.in. uprawnienia do składania wniosków o granty.
Co prawda mogłem się starać o przyspieszenie mojej ścieżki edukacyjnej i wystąpić do rektora UMB o uznanie mojego dorobku naukowego oraz tytułów naukowych [rektor wówczas musi wystąpić do ministra nauki oraz Centralnej Komisji ds. Stopni i Tytułów - red.], jednak nie chciałem, by ktoś mi mógł zarzucić, że robię coś na skróty. Zwłaszcza że polski doktorat i specjalizację uzyskałem z wyróżnieniem.
Wydaje mi się, że w Finlandii dużo trudniej niż w Polsce uzyskuje się doktorat czy habilitację. Dla przykładu, do samej habilitacji trzeba po doktoracie mieć na koncie co najmniej 20 publikacji o łącznym IF 40. W Polsce ta liczba często jest mniejsza. Za to polski system pozwala uzyskiwać habilitację dużo młodszym osobom, co oznacza, że stosunkowo wcześnie mogą samodzielnie prowadzić zaawansowane badania.
Not. bdc