Najważniejszy sukces minionego roku to kategoria A plus dla Wydziału Farmacji. Wydarzeniami 2014 r. będzie przeprowadzka do nowej części szpitala klinicznego i początek inwestycji w szpitalu w Dojlidach – rozmawiamy z rektorem UMB prof. Jackiem Niklińskim
Katarzyna Malinowska-Olczyk, Wojciech Więcko: Panie Rektorze, czy rok 2013 był udany?
Czy przewiduje Pan podwyżki pensji dla pracowników uczelni? - Mam bardzo dużą nadzieje, że będą. Uzależnione jest to od podtrzymania przez rząd obietnicy 10-proc. podwyżek przez trzy kolejne lata (razem 30 proc.). Pierwsza 10-proc. podwyżka miała miejsce w 2013 roku i mam nadzieję, że to samo stanie się w bieżącym roku |
Prof. Jacek Nikliński,rektor Uniwersytetu Medycznego w Białymstoku: - Tak, to był kolejny rok pełen sukcesów. Najważniejszy sukces - to bardzo wysokie pozycje wydziałów uczelni w ocenie parametrycznej Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego. Przypominam, że farmacja otrzymała kategorię „A plus”, zaś dwa pozostałe wydziały: lekarski i nauk o zdrowiu kategorię A. W perspektywie czterech lat przekłada się to na wyższe dotacje na badania naukowe. Rozporządzenie MNiSW stanowi, że współczynnik przypisany do algorytmu wyliczania dotacji statutowej dla jednostek kategorii „A plus” wyniesie - 1.5, zaś kategorii A - 1. Kategorii B - 0.75, a kategorii C - 0.4. W 2013 roku dotacja statutowa na badania naukowe wynosiła na wszystkie trzy wydziały naszego uniwersytetu 7,4 mln zł. Należy zakładać, że w 2014 roku i w kolejnych trzech latach będzie wyższa.
Co by było, gdyby uczelnia nie dostała tak wysokich ocen?
- To byłaby porażka. W całej strategii zrównoważonego rozwoju zakładaliśmy otrzymanie kategorii A lub wyżej przez wszystkie wydziały. W ramach kryterium oceny parametrycznej najwyższą wagę (75 proc.) stanowiły publikacje. Czyli w strategii rozwoju naukowego uczelni zasadniczym celem było i jest publikowanie w czasopismach o wysokim „impact faktor”. Pozostałe 25 proc. oceny stanowiło: potencjał naukowy jednostki (uzyskane stopnie doktora habilitowanego, tytuły profesora, uprawnienia do nadawania stopni naukowych), materialne efekty aktywności naukowej (granty, projekty naukowe we współpracy międzynarodowej, inne środki finansowe pozyskane na działalność naukową), znaczące wyróżnienia i osiągnięcia naukowe jednostki.
Z czego jeszcze jest Pan zadowolony?
- Jestem bardzo usatysfakcjonowany, że rozpoczęły się dwie nowe inwestycje. W ramach Centrum Chorób Cywilizacyjnych powstaje Europejski Ośrodek Biostatyczny. To duże przedsięwzięcie finansowane ze środków unijnych o wartości ponad 20 mln zł. Należy podkreślić, że będzie to jedyny taki ośrodek w Polsce i jeden z nielicznych w Europie. Budowa rozpoczęła się w czerwcu 2013 roku i w chwili obecnej w niemałym stopniu zaawansowania jest stawianie budynków. Planowane zakończenie inwestycji to koniec bieżącego roku. Obecnie trwają prace nad procedurą przetargową na sprzęt i programy informatyczne (platforma serwerowa wraz ze specjalistycznym oprogramowaniem). Pozwoli to na wykonywanie zaawansowanych obliczeń statystycznych obejmujących milionowe bazy danych. Jest to szczególnie ważne przy pojawiających się nowych narzędziach badawczych, generujących wyniki oceny całego genomu ludzkiego. Ponadto budynek będzie mieścił dwie duże sale seminaryjne wyposażone w nowoczesne systemy prowadzenia wideokonferencji z ośrodkami z różnych części świata.
A druga inwestycja?
- Chodzi o rozbudowę i modernizację przejętego od marszałka województwa podlaskiego szpitala na Dojlidach. Pod koniec 2013 udało się otrzymać z Ministerstwa Zdrowia tytuł inwestycyjny o wartości 47 min zł. To jest wielki sukces, biorąc pod uwagę sytuację ekonomiczną w kraju. Przedsięwzięciem zarządzać będzie Uniwersytecki Szpital Kliniczny pod nadzorem uczelni. W 2014 będzie przygotowana dokumentacja projektu budowlanego i wykonawczego. Od tego, jak to będzie wykonane, zależeć będzie sprawność realizacji dalszych etapów: w latach 2015-2016 prace budowlane, w roku 2017 ich dokończenie i wyposażenie w aparaturę.
Dlaczego inwestorem został szpital?
- Jest to związane z tym, że uczelnia prowadzi już duże przedsięwzięcie - rozbudowę i modernizację USK.
To trudne zadanie?
- Bardzo trudne. Na początek będzie potrzeba wymiany i unowocześnienia całej infrastruktury podziemnej: instalacji wodnej, elektrycznej i wodociągowej. Ponadto szpital będzie nie tylko modernizowany, ale też rozbudowywany. Powstaną nowe jednostki, takie jak nowoczesna diagnostyka radiologiczna z rezonansem magnetycznym i tomografem komputerowym, intensywna terapia z łóżkami intensywnego nadzoru, jak również klinika toksykologii
Dlaczego diagnostyka radiologiczna będzie prowadzona przez zewnętrzną firmę? Senat uczelni już wydał zgodę na dzierżawę pomieszczeń przy ul. Żurawiej.
- Ta forma uzyskała akceptację senatu, gdyż jest to sprawdzony, ekonomicznie opłacalny sposób prowadzenia diagnostyki radiologicznej ze szczególnym uwzględnieniem badań tomografii komputerowej i rezonansu magnetycznego. Umowa zabezpiecza w pełni potrzeby dydaktyczne i naukowe realizowane przez nasz uniwersytet i szpital. Sprzęt wykorzystywany do badań jest najnowszej generacji i zgodnie z umową przechodzi na stan szpitala po pięciu latach użytkowania. Ponadto należy podkreślić, że badania dla pacjentów muszą być wykonane w ciągu 24 godzin od zlecenia badania.
Skoro USK bilansuje się finansowo, to czy nie lepiej byłoby kupić sprzęt i zarabiać na badaniach, tak jak to robią inne jednostki w Polsce, a nie dawać zarabiać zewnętrznej firmie?
- Wróćmy do historii funkcjonowania szpitala klinicznego. Dwanaście lat temu był w katastrofalnej zapaści finansowej, miał ponad 48-milionowe zadłużenie. Należy podkreślić, że znacząca część, bo około 1/4 tego zadłużenia generowana była przez diagnostykę radiologiczną. Duże koszty związane były z zakupem aparatury, materiałów i odczynników, serwisowania sprzętu, napraw, do tego dochodziły koszty zatrudnienia personelu lekarskiego i technicznego. Również należy przypomnieć, że czas oczekiwania na wyniki badań wynosił wówczas kilka dni, a często ponad tydzień. Zmiana formy prowadzenia diagnostyki radiologicznej na podmiot zewnętrzny nastąpiła w USK w 2005 roku i pozwoliła na obniżenie kosztów funkcjonowania o około 15 proc.
W podobnej formule w dniu dzisiejszym prowadzona jest diagnostyka radiologiczna przez wszystkie szpitale wojewódzkie w naszym regionie i większość regionalnych. Podobnie też funkcjonuje to w Polsce. Ostatnio przeprowadzony przez Ministerstwo Finansów audyt zewnętrzy w Uniwersyteckim Szpitalu Klinicznym w Białymstoku wykazał same korzyści prowadzenia diagnostyki radiologicznej w zastosowanej formule.
USK czeka w tym roku wiele zmian. Przeprowadzka to będzie chyba bardzo trudny moment?
- Tak, czeka nas translokacja klinik. Jest to bardzo skomplikowana procedura. Nastąpi to w połowie roku i wówczas rozpocznie się modernizacja starej części szpitala. Będzie ją wykonywała ta sama firma, która budowała nową część - firma Budimex. Daje to gwarancję płynnego przejścia z robotami z nowo powstałej części do starej, już istniejącej. Wierzę, że całkowite zakończenie prac w USK nastąpi w 2017 i będziemy mieli jeden z najnowocześniejszych szpitali w Europie.
Czy przeprowadzka nie jest zagrożona? Wciąż trwają przetargi na zakup sprzętu.
- To prawda, połowa przetargów jeszcze jest w trakcie. Bardzo często przetargom na aparaturę medyczną towarzyszą wielkie emocje. Niejednokrotnie sprawy kończą się odwołaniami, czy nawet procesami w sądzie, co przekreśla sprawne i terminowe prowadzenie inwestycji. Jak do tej pory takie problemy nas omijają. Mam nadzieję, że zakup i montaż aparatury zrealizujemy w miarę sprawnie i terminowo, a translokacja klinik nastąpi w połowie roku.
Wiem, że kilka tygodni temu otrzymał Pan z Ministerstwa Zdrowia ofertę przejęcia budynku przy ul. Krakowskiej. Jakieś szczegóły?
- Jest jeszcze za wcześnie, by mówić o szczegółach. Prawdą jest, że otrzymaliśmy z Ministerstwa Zdrowia propozycję, żeby przejąć budynek wraz z Ośrodkiem Diagnostyczno-Badawczym Chorób Przenoszonych Drogą Płciową wraz z całą infrastrukturą przy ul. Krakowskiej. Zanim zostanie podjęta ostateczna decyzja musimy szczegółowo przeanalizować stan techniczny budynków oraz stan finansowy działającej tam jednostki.
Kilka miesięcy temu wspominał Pan też o przejęciu budynku przy ul. Mickiewicza 2, gdzie obecnie znajduje się szkoła policealna. Czy są już jakieś konkrety?
- Pismo z zapytaniem trafiło już do prezydenta miasta. Nam zależy nie tylko na tym budynku, ale także na terenie położonym nieco dalej wzdłuż ul. Mickiewicza, przy samym parku. To ważny teren dla funkcjonowania uczelni, który chcielibyśmy zagospodarować, m.in. na kolejne miejsca parkingowe. Czekamy na odpowiedź.
A zmiany w dydaktyce? Mówi się, że ma powstać nowy kierunek - medycyna sportowa?
- Przewodniczący komisji medycznej Polskiego Komitetu Olimpijskiego, której również jestem członkiem, zwrócił się z zapytaniem, czy uczelnia byłby zainteresowana nauczaniem medycyny sportowej. W Polskim Komitecie Olimpijskim powstała koncepcja stworzenia 3-4 takich ośrodków krajowych, z którymi PKOL bezpośrednio by współpracował w realizacji programu. To szansa nie tylko dla lekarzy, ale również rehabilitantów, fizjoterapeutów, dietetyków. Obecnie taka sytuacja ma miejsce w Collegium Medicum Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie i funkcjonuje bardzo dobrze. W odpowiednim czasie, jak będę znał więcej szczegółów, przeprowadzę rozmowy z dziekanami.
Ten rok to nowa perspektywa unijna. Co Pan o niej myśli? Jest szansa na dodatkowe pieniądze?
- Szanse znacząco się zwiększą, jeśli uczelnia znajdzie się na Polskiej Mapie Drogowej Infrastruktury Badawczej. Jest to bardzo trudne zadanie, a wybór dokonywany jest poprzez konkurs projektów badawczych przeprowadzany w Ministerstwie Nauki i Szkolnictwa Wyższego. Konkurs jest 2-etapowy. Etap pierwszy został już zakończony. Złożono w nim ponad 100 wniosków. Do drugiego etapu zakwalifikowano 30 - i nasz uniwersytet znalazł się w tej wyselekcjonowanej grupie. Po złożeniu rozszerzonej wersji projektu oczekujemy na wyniki drugiego etapu, który ma wyłonić 8-10 projektów zakwalifikowanych do Polskiej Mapy Drogowej Infrastruktury Badawczej.
Jeśli już jesteśmy przy temacie pieniędzy, to na koniec najważniejsze pytanie: czy będą podwyżki?
- Mam bardzo dużą nadzieje, że będą. Uzależnione jest to od podtrzymania przez rząd obietnicy 10-proc. podwyżek przez trzy kolejne lata (razem 30 proc.). Pierwsza 10-proc. podwyżka miała miejsce w 2013 roku i mam nadzieję, że to samo stanie się w bieżącym roku.
Rozmawiała Katarzyna Malinowska-Olczyk, Wojciech Więcko