Ponownie zbliżają się święta Narodzenia Chrystusa, w naszej lokalnej tradycji obchodzone tak szczególnie uroczyście, z akcentem na rodzinne spotkania przy wigilijnym stole. Wiele wskazuje jednak, że tegoroczne święta będą wyglądały inaczej niż zwykle.
Codzienne multimedialne informacje o licznych nowych zakażeniach i zgonach budzą niepokój, że ponownie doświadczymy drastycznych ograniczeń, z którymi zetknęliśmy się podczas Wielkiego Postu i świąt Zmartwychwstania Chrystusa. Słychać o możliwościach ograniczenia wigilijnych spotkań do małego jednorodzinnego grona...
Pisząc o tym, wspominam rozmowy z pacjentami, lekarzami i pielęgniarkami, którym w minionych latach wigilię i święta przyszło spędzać w szpitalu, z dala od swych bliskich. Wszyscy boleśnie przeżywali tę rozłąkę, ale mówiliśmy też o towarzyszących temu doświadczeniu odkryciach. Nieobecność przy wigilijnym stole, wymuszone chorobą czy pracą oderwanie od rodzin i przyjaciół uświadamiało, jak bardzo to ważne. Z tej innej, szpitalnej perspektywy, mogli dostrzec dużo więcej i lepiej zrozumieć znaczenie tradycyjnego rodzinnego świętowania. Pocieszająca na swój sposób okazywała się myśl, że zebrani przy wigilijnym stole członkowie rodzin również odkrywają, jak bardzo ważni są dla nich ci nieobecni. Ponadto, co najważniejsze, ten czas w opustoszałym wówczas szpitalu sprzyjał dłuższej i głębszej zadumie nad znaczeniem święta Narodzin Chrystusa. Wielo(tygo)dniowe przygotowania i zakupy skupiają się zwykle na zewnętrznej oprawie świętowania. Czy nie zdarza się, że w skomercjalizowanym przedświątecznym rozgardiaszu najwięcej uwagi poświęcamy opakowaniu, w którym ukryty zostaje najważniejszy prezent? Czy w ciągłym pośpiechu zdążamy go rozpakować, zauważyć, prawdziwie nim się ucieszyć, radośnie zań podziękować i później dzielić się nim z innym?
Na wszystkie antypandemiczne ograniczenia oraz na nadchodzące święta spróbujmy zatem spojrzeć z innej, najlepiej „odwróconej perspektywy”, którą posługuje się ikona. Spróbujmy skupić się na tym, co w naszym świętowaniu najważniejsze - na jego przyczynie.
Kondakion, pieśń, która streszcza znaczenie święta Narodzenia Chrystusa, głosi:
„Dzisiaj Dziewica powiła Przedwiecznego i ziemia grotę ofiaruje Niedostępnemu. Aniołowie z pasterzami głoszą chwalę, a w ślad za gwiazdą podążają magowie, bowiem ze względu na nas urodziło się Dziecię, Przedwieczny Bóg”.
Pierwsze cztery słowa uświadamiają, że stoimy w obliczu niebywałego wydarzenia: Dziewica - rodzi; dzisiaj, w ziemskim czasie rodzi się Ten, który jest poza czasem, bowiem jest Panem wieczności. Dalej mowa o tym, jak cały wszechświat zareagował na to wydarzenie. Ziemia ofiarowała grotę, bowiem w Betlejem nie było miejsca w gospodzie. Niebo gwiazdę ofiarowało, aby mędrcom ze Wschodu drogę wskazywała. Magowie przynieśli złoto, kadzidło i mirrę. Aniołowie i ludzie złożyli pokłon i śpiewali pieśni. Dziecięciu kłaniają się również drzewa i krzewy, a widoczne w grocie zwierzęta ofiarowują Mu swój ciepły oddech. Wszyscy i wszystko, całe stworzenie przynosi coś od siebie i ofiarowuje Nowonarodzonemu. Dokonuje tego w odpowiedzi na dar, który otrzymujemy od Boga. Tym darem jest zbawienie, wyzwolenie z niewoli grzechu, które przynosi nam Chrystus. Zwróćmy uwagę, jak zostało to ukazane na ikonie. W Ewangelicznej opowieści o narodzeniu Chrystusa mowa o Dziecięciu owiniętym w pieluszki i złożonym w żłobie. Na ikonie pieluszki wyglądają jak grobowy całun, a żłobek przypomina raczej trumnę. W ten sposób ikona ukazuje nie tylko czas, miejsce i okoliczności narodzin, ale wskazuje również ich cel - we Wcieleniu, w narodzinach z Ducha Świętego i Marii Panny, Jezus Chrystus rozpoczyna dzieło naszego zbawienia - ofiarowuje Siebie, aby wyzwolić nas z niewoli naszych grzechów.
Podczas nadchodzących świąt, zastanówmy się zatem, co moglibyśmy ofiarować nowonarodzonemu Chrystusowi. Opisane wyżej dary podpowiadają, że nie trzeba wiele. Spośród miliardów gwiazd niebo ofiarowało tę jedną; ziemia - tylko małą grotę; aniołowie i pasterze - jedynie swe głosy, a zwierzęta podzieliły się swym oddechem. Co ważne, dary te zostały ofiarowane prawdziwie „od siebie” i przyniesione Dziecięciu na powitanie - aby w tych trudnych podbetlejemskich okolicznościach poczuło się pośród nas, jak „u Siebie”.
Ofiarujmy coś zatem, aby nowo narodzone Dziecię zamieszkało również w nas, w naszym sercu i życiu. Co ofiarować i jak to uczynić? Sam Chrystus podpowiada: „Cokolwiek uczyniliście bliźniemu swemu, mnie to uczyniliście” (Mt 25,40).
Z życzeniami Bożego błogosławieństwa i świątecznej radości na każdy dzień nadchodzącego Nowego Roku
ks. dr Włodzimierz Misijuk