Dr Agnieszka Wojno - absolwentka UMB (mgr położnictwa) i UwB (mgr pedagogiki i psychologii). Jedna z trzech położnych w USK z doktoratem. Zawód wybrała namówiona przez ciocię. Obecnie położna koordynująca w Uniwersyteckim Centrum Onkologii w USK.
- Choć praca położnych stereotypowo kojarzy się z noworodkami, mnie nigdy nie ciągnęło do pracy przy dzieciach. Wybierałam oddziały dla dorosłych. Od kilku lat zajmuję się pacjentkami na ginekologii onkologicznej.
Choć twardo stąpa po ziemi, najbardziej przeżywa, kiedy medycyna jest bezsilna. Doktorat z psychologii onkologicznej pomaga jej lepiej rozumieć pacjentki i im pomóc.
Na pierwszy rzut oka sprawia wrażenie pryncypialnej profesjonalistki, zamkniętej w sobie. Przy bliższym poznaniu dusza człowiek, oddana pacjentom i swojemu zespołowi. Nieprzypadkowo obok jej wizytówki przy drzwiach wisi wydziergany anioł w okularach.
Lubi taniec i dobrą muzykę, pasjami chodzi na koncerty. Jej największa pasją są podróże. Jak mówi, żyje od wyjazdu do wyjazdu. Nie zawsze musi być daleko i egzotycznie. Teraz w planach ma np. po raz kolejny Grodno.
W przedszkolu chciałaś być?
Opiekunem dziecięcych wycieczek, obozów, kolonii, przewodnikiem, taką osobą, która pokazuje dziecku świat.
Pierwszy plakat, jaki zawisł nad Twoim łóżkiem?
Limahl, Thomas Anders lub Dżem - nie pamiętam, który był pierwszy.
Bal wiedeński? W błocie na Woodstocku? Czy koncert Zenka Martyniuka?
W błocie na Woodstocku. Mając 16-18 lat bardzo chciałam, ale rodzice oponowali. Pozostał Piknik Country. Do chwili obecnej jeżdżę.
Ulubione przekleństwo?
Unikam. Acz znam całą ich gamę.
Największa ekstrawagancja w Twoim wykonaniu?
Różne młodzieńcze występki. Nie mogę już o nich mówić, żeby nie dawać złego przykładu.
Niedzielny obiad: rosół z makaronem w domu czy sushi w knajpce?
Jeśli na obiedzie będą dzieci, to zdecydowanie rosół z makaronem. Cenniejsze od jedzenia jest całe to zamieszanie, które wtedy powstaje.
Za co można Cię lubić?
Mam trudny charakter, ale jestem uczciwa w przyjaźni.
Ulubiony przesąd?
Jeśli o czymś zapomnisz i musisz wrócić, to trzeba usiąść i pomachać nogami, to wtedy nie stanie się nic złego.
Dzień zaczynasz od?
Kawy i włączenia radia.
Ulubiona książka/film?
Lubię literaturę rosyjską: Lew Tołstoj, Bułhakow, Gogol. Pasjonuje mnie historia Rosji i wszystko, co jej dotyczy. Jeśli chodzi o filmy, to te z Anthonym Hopkinsem, szczególnie w parze z Bradem Pittem.
Przedmiot w szkole, z którym byłaś na bakier?
Wskazówka nauczycielska oraz fizyka.
Od lat mam ochotę na…
Petersburg! Iść ulicami, którymi chodził Puszkin. Zobaczyć białe noce. Zostawiam to marzenie na później.
Każde pieniądze wydasz na…
Podróże.
Czego nie cierpisz ponad wszystko?
Zawiści.
Najciekawsza spotkana osoba?
Przypadkowo spotkany u podnóża Śnieżki starszy pan, podróżnik. Pięknie opowiadał o swojej pasji, o świecie, o górach. Minęło wiele lat, a ja wciąż o nim pamiętam.
Jaki talent chciałabyś mieć?
Chciałabym umieć grać na fortepianie i mieć głos Cher.
Najlepsza rada, jaką dostałaś?
Dotyczy ona miłości, przyjaźni, koleżeństwa. „Jeśli coś kochasz, puść to wolno. Jeśli wróci, jest Twoje. Jeśli nie, nigdy Twoje nie było”. To cytat z „Małego Księcia”.
Jaki najmilszy komplement usłyszałaś w życiu?
Peszą mnie komplementy i wątpię w ich uczciwość.
Wygrywasz szóstkę w totka i…
Nie gram, chociaż chciałabym wygrać. Ze mną jest trochę jak z bohaterem pewnego dowcipu. Bardzo religijny facet znalazł się w tarapatach. Jego firma była na krawędzi bankructwa. Postanowił poprosić Boga o pomoc: „Boże, pomóż mi proszę, straciłem już prawie firmę i jeśli nie zdobędę pieniędzy, to pożegnam się też z domem. Proszę, daj mi wygrać na loterii”. Nadchodzi dzień losowania, ale wygrywa ktoś inny. Facet wraca do kościoła i ponownie prosi Boga o przychylność. Jednak znowu nie wygrywa. Do kościoła wraca jeszcze kilka razy z prośbami, bo do domu puka już komornik. Jednak ciągle nie wygrywa. Zdesperowany znów idzie do kościoła: „Boże, straciłem wszystko: pracę, samochód, dom, rodzina nie ma co jeść. Dlaczego nie pozwolisz mi choć raz wygrać na loterii”? W tym momencie otwierają się niebiosa i słychać głos Boga: „Stary, pomóż mi trochę, kup chociaż los”.
Not. bdc