Wakacje za nami, pora na porządkowanie napstrykanych zdjęć, nowych durnostojek, które ustawiliśmy na półkach regałów, sprawdzenie konta w banku lub zawartości skarpetki.
Wypada też pochwalić się przed znajomymi dalekimi podróżami, zaliczonymi cudownościami, fantastycznymi przygodami. Niech zzielenieją z zazdrości, albo czym prędzej wymyślą swoją wakacyjną bajkę.
Nawrócona grzesznica
PAN zestawiła wykaz 122 miast zagrożonych zapaścią społeczno-gospodarczą. Pozycje wicelidera zajmuje Hajnówka, w pierwszej setce są jeszcze: Zambrów, Augustów, Łomża, Grajewo, Bielsk Podlaski. A teraz jeszcze i te cholerne kleszcze. Jak to możliwe? |
W kraju efektownie przebiegła kolejna runda dekomunizacji. Co za sukces! I tylko wieczni malkontenci uknuli wredne hasło: więcej dekomunizacji, mniej demokracji. Że to bzdura totalna (mam na myśli owe hasło) świadczy przykład zmiany ulicy 22 lipca. Tak się w pewnej miejscowości (nazwy nie wymienię, bo po co robić im reklamę) nazywała jedna z ulic do czasu dekomunizacji, tak się nazywa i obecnie, ale radni postanowili co następuje: poprzednio była to nazwa na cześć narodzenia (raczej poronienia) w Polsce ustroju demokracji ludowej wraz z manifestem PKWN, a obecnie jest to już pokłon złożony św. Marii Magdalenie, której wspomnienie przypada właśnie tego dnia. Zmiana zatem bezbolesna, bezkosztowna. I co za piękna intencja - pochwała nawróconej grzesznicy (wedle katolików), uczennicy Jezusa po wypędzeniu z niej siedmiu złych duchów (wedle prawosławnych), patronki między innymi uczniów i studentów, co godzi się w ta pora przypomnieć.
Nie będę łgał, najmocniejszym moim wakacyjnym przeżyciem był pobyt w Uniwersyteckim Szpitalu Klinicznym w Białymstoku, ul. Żurawia 14. Z rozpędu, a może i by się pochwalić niezłą jeszcze pamięcią, chciałem dopisać, że imienia Kazimierza Dłuskiego. Sprawdziłem jednak na wydanej mi karcie informacyjnej, imienia nie ma. Pozostało ono przy Wojewódzkim Szpitalu Specjalistycznym, też przy ul. Żurawiej 14. Skomplikowana to materia, na wszelki wypadek sięgnąłem po Polski Słownik Biograficzny, ukazujący się od 1935 roku. Kim był Kazimierz Dłuski i czy jego także ogarnęła cicha dekomunizacja?
Piękna biografia
Kazimierz Dłuski urodził się w 1855 r. na Podolu, matka była korespondentką Rządu Narodowego w czasie powstania styczniowego. Syn z powodów patriotycznych (zakładał tajne kółka) został wydalony kolejno z gimnazjów w: Niemirowie, Petersburgu i Kijowie, a maturę uzyskał w Kamieńcu Podolskim. Studiował w Odessie i Warszawie, gdzie „…należał do pierwszego szeregu pionierów ruchu socjalistycznego w Polsce”. Uchodząc przed groźbą aresztowania wyjechał do Genewy, potem do Paryża, gdzie podjął studia lekarskie. Zrazu mocno zbliżył się do marksistów, odbił jednak od nich ku socjalistom. W mieszkaniu Dłuskich w Paryżu (żona Bronisława ze Skłodowskich) przebywali: I. Paderewski, H. Sienkiewicz, R. Dmowski, Władysław Mickiewicz i inni wielcy Polacy.
W 1898 r. K. Dłuski osiadł w Zakopanem, przystąpił - mając gorące wsparcie maestro Paderewskiego - do budowy wzorowego sanatorium dla chorych na gruźlicę. Dokończyć dzieła pomogła szwagierka Maria Skłodowska-Curie, która na ten cel przeznaczyła część kwoty z nagrody Nobla. W Zakopanem Dłuski spotykał się też z socjalistą Józefem Piłsudskim. W czasie wojny bardzo zaangażował się we wspieranie Legionów Polskich, werbował ochotników, za darmo leczył legunów i jeszcze dawał im na drogę po parę koron. Piłsudski uczynił Dłuskiego w 1919 r. delegatem Polski na konferencję pokojową w Paryżu. Chciał go też mianować ambasadorem w Holandii, ale pan Kazimierz wolał powrócić do kraju, pracował jako lekarz i naukowiec. Był wielkim społecznikiem, prezesem Związku Strzeleckiego. Zmarł w 1930 roku, został pochowany z honorami w Zakopanem na starym cmentarzu (na Pęksowym Brzyzku).
Jako komentarz dodam do tej informacji cytat z artykułu J. Piłsudskiego „Jak stałem się socjalistą” (1903 r.). „Otwarcie wyznaję, że była to moda, bo inaczej trudno mi nazwać ówczesną epidemię socjalizmu, która ogarnęła umysły młodzieży rewolucyjnie czy tylko opozycyjnie usposobionej. Ogarnęła zaś do tego stopnia, że nikt z inteligentniejszych i energiczniejszych mych kolegów nie uniknął w swym rozwoju przejścia przez etap socjalistyczny. Jedni zostali już socjalistami, drudzy przeszli do innych obozów, trzeci wreszcie wyrzekli się wszelkich aspiracji społecznych, lecz każdy z nich przez czas dłuższy lub krótszy był socjalistą”. Jaka epidemia ogarnia dzisiejsze pokolenie młodych?
Ach te kleszcze
Dopadły i mnie chyba podczas przemierzania ścieżki dydaktycznej w lesie koło Przewięzi. Rumienia nie było, ale lekarz rodzinny zalecił zrobienie testu, ten wykazał… starą boreliozę. I tak wylądowałem w Klinice Chorób Zakaźnych i Neuroinfekcji, na oddziale u prof. Sławomira Pancewicza. Szczerze wyznaję, że miałem się tam całkiem nieźle wśród innych pokąsanych, a Profesor okazał się i wielkim miłośnikiem historii. Nasłuchałem się opowieści leśników, grzybiarzy, przypadkowych ofiar odrażających pajęczaków. Są one kosmopolityczne (!), w Polsce reprezentowane przez 19 gatunków, zarówno miękkich (bez pancerza), jak i twardych. Największą grozę budzą w naszym województwie, stały się więc aktualnie jednym z wiodących tematów rozmów. Jak tylko powiem komu o swej wakacyjnej przygodzie, to słyszę w odpowiedzi: witaj w rodzinie nosicieli boreliozy.
Obejrzałem niedawno mapę gmin, w których odsetek mieszkańców w wieku ponad 65 lat przekroczył 20 proc., głównie jest to nasza „ściana wschodnia” Nadbuże. Polska Akademia Nauk zestawiła wykaz 122 miast zagrożonych zapaścią społeczno-gospodarczą. Pozycje wicelidera zajmuje na niej Hajnówka, w pierwszej setce mieszczą się jeszcze: Zambrów, Augustów, Łomża, Grajewo, Bielsk Podlaski. A teraz jeszcze i te cholerne kleszcze. Jak to możliwe? Przecież jesteśmy tacy mili, gościnni, pracowici, pobożni, patriotyczni…?
Adam Czesław Dobroński