Nadal są poszukiwani naukowcy i przedsiębiorcy, którzy chcą się pochwalić swoimi wspólnymi dokonaniami. Aplikacje do połowy lipca warto przesłać do Fundacji Technotalenty.
Dla Medyka Białostockiego Artur Kosicki Marszałek województwa podlaskiego - To jest konkurs, w którym ciągle będziemy szukać. W biznesie jest tak, że trzeba zrobić kilkaset prób, żeby ta jedna się powiodła i zapewniła sukces. Nie wszystkie pomysły wypalają, nie wszystkie osiągają sukces i nie wszystkie uda się skomercjalizować. Dlatego tak ważne jest to, byśmy ciągle ich szukali. Byśmy to my znaleźli najwięcej pozytywnych przykładów, pokazali te dobre wzorce, pokazywali ludzi w tym uczestniczących, wynagradzali ich za tę pracę. To wtedy my jako region ich odkryjemy i zyskamy szansę na sukces. Musimy to robić także dlatego, żeby nikt nam nie przejął tych osiągnieć i nie zabrał tego sukcesu na swoje konto. |
To już druga edycja konkursu. Fundacja do tej pory słynęła z poszukiwania młodych wynalazców, którzy działają w regionie. Potem szkoliła ich z zakresu szeroko rozumianej przedsiębiorczości i liczyła, że to oni będą zalążkiem hasła „innowacyjne Podlasie”. Teraz Technotalenty idą krok dalej. Chcą znaleźć i nagrodzić (a także wypromować) już działające zespoły naukowo-biznesowe. Nie ma ograniczeń tematycznych. Istotne jest, aby to, co robią wspólnie, choć w części odbywało się na Podlasiu. Patronatu przedsięwzięciu udzielił Marszałek Województwa Artur Kosicki. Rozważa on, by być może w niedalekiej przyszłości laureaci tego konkursu mogli rywalizować o Podlaską Markę (najbardziej prestiżowy konkurs w regionie).
Warto przypomnieć, że w pierwszej edycji konkursu laureatami zostały osoby z naszej społeczności. W kategorii „Pomost do biznesu dla osoby” nagrodzono zespół naukowców pod kierownictwem prof. Barbary Mroczko (dr Monika Gudowska-Sawczuk, prof. dr hab. Alina Kułakowska, prof. dr hab. Jan Kochanowicz) oraz w kategorii „Pomost do nauki dla podmiotu” firmę Imagene.me S.A., którą tworzy m.in. dr hab. Mirosław Kwaśniewski, genetyk i bioinformatyk, kierownik Centrum Bioinformatyki i Analizy Danych UMB.
Wojciech Więcko: Zapytam prowokacyjnie, czy może warto zmienić nazwy konkursu z „Pomosty przyszłości” na „Mosty przyszłości”? Pomosty nikogo nie połączą.
Tomasz Stypułkowski, Wiceprezes Fundacji Technotalenty: - Nie. W naszej fundacji od wielu już lat pracujemy na pograniczu nauki oraz biznesu i te dwa środowiska nadal nie są ze sobą połączone tyloma nitkami, iloma byśmy chcieli. Ta pajęczyna tych wszystkich wzajemnych powiązań nie jest jeszcze wystarczająco gęsta.
Marek Siergiej, Przewodniczący Rady Fundacji: - Nasza idea idzie w kierunku budowy tego mostu, ale to jeszcze daleka droga.
Tomasz Stypułkowski: - Ja jestem zdania, że trzeba dążyć do tego, żeby między tymi środowiskami nie było żadnych przeszkód. Tam nawet nie powinno być pomostu, mostu, niczego. Chodzi o to, by ta współpraca była między nimi tak naturalna, że nie będzie potrzeby pracy pośredników. To potrwa. My pracujemy teraz u podstaw.
Czy jesteście zadowoleni z pierwszej edycji konkursu? Z jakości zgłoszeń?
Tomasz Stypułkowski: Ja mam lekki niedosyt. Mówię to o tym, dlatego że wiem, iż w naszym województwie jest dużo większy potencjał niż to, co udało się nam pokazać w pierwszej edycji.
Marek Siergiej: - U mnie niedosyt dotyczy zgłoszeń ze strony biznesowej. Naukowcy pokazali się fajnie. Przysłali dużo bardzo ciekawych kandydatur. Biznes pokazał się słabiej. Nawet potem pytałem kolegów przedsiębiorców, o których wiem, że robią bardzo wartościowe rzeczy we współpracy z instytucjami naukowymi, dlaczego się nie zgłaszali. Mówili wprost - słabo oceniali swoje szanse w tej rywalizacji. Podchodzili do konkursu bardzo zachowawczo.
Biznes się wstydzi współpracy z nauką?
Marek Siergiej: – Nie. Oni nie doceniają swoich osiągnieć.
Laureaci z UMB W pierwszej edycji konkursu laureatami zostały osoby z naszej społeczności. W kategorii „Pomost do biznesu dla osoby” nagrodzono zespół naukowców pod kierownictwem prof. Barbary Mroczko (dr Monika Gudowska-Sawczuk, prof. dr hab. Alina Kułakowska, prof. dr hab. Jan Kochanowicz) oraz w kategorii „Pomost do nauki dla podmiotu” firmę Imagene.me S.A., którą tworzy m.in. dr hab. Mirosław Kwaśniewski, genetyk i bioinformatyk, kierownik Centrum Bioinformatyki i Analizy Danych UMB. |
Tomasz Stypułkowski: - Biznes ma problem z tym, żeby „klepać się po plecach”. Słabo znosi pochwały. Przedsiębiorcy mają inny system wartości. Jeżeli w firmie trwały jakieś prace koncepcyjne, które potem przerodziły się we wdrożenie, a potem powstał z tego produkt, to dla biznesu to norma. Zrobiliśmy coś, to idziemy dalej i bierzemy się za kolejny projekt. Często on toczył się równolegle do tego zakończonego. To, że coś się udało, to nie powód, aby się zatrzymać, spojrzeć wstecz i powiedzieć „zrobiliśmy kawał roboty”.
A to nie jest tak, że wszyscy oczekują po współpracy z naukowcami „czegoś” na poziomie co najmniej Nobla? To nie może być coś banalnego, nawet jeśli w sensie rynkowym z tej współpracy powstał dobry produkt?
Tomasz Stypułkowski: – Biznesowi jest zawsze za mało. Sztuką tam jest to dostrzeganie tych małych sukcesów. Chodzi o pewną umiejętność potwierdzenia przed samym sobą, że umiemy tworzyć, osiągamy rezultaty, a nawet je komercjalizujemy. Niezależnie od skali.
Marek Siergiej: - W biznesie najbardziej liczą się efekty i pieniądze. Tam się nie patrzy na te wszystkie małe kroczki. Ważny jest efekt końcowy, czyli ile na tym zarobiliśmy. Ma być konkret. A to jest dopiero na samym końcu i jeszcze odłożone w czasie. Mamy prace badawcze, potem rozwojowe, potem wdrożenie, potem komercjalizację czy upowszechnienie w sieci sprzedażowej. Dla biznesu liczy się ten ostatni krok, a dla nas ten pierwszy. Kiedy u przedsiębiorcy pojawia się efekt finansowy, to on już dawno zapomniał, że to wzięło się z pracy badawczej. On w międzyczasie zrobił już pięć kolejnych wspólnych projektów i jeszcze kilka innych zadań.
Rozmawiał Wojciech Więcko