Nie tylko studenci muszą zdobywać oceny za zdawane egzaminy. Uczelnie wyższe też muszą zaliczyć swoistą sesję egzaminacyjną raz na cztery lata - to ocena parametryczna poszczególnych wydziałów. W ocenie lat 2013-2016 UMB wypadło całkiem nieźle, choć pozostał niedosyt. Otrzymaliśmy dwie oceny A oraz jedną B.
|
Sprawdzono prawie tysiąc jednostek naukowych działających w Polsce w ośmiu obszarach. W Komitecie Ewaluacji Jednostek Naukowych, który tego dokonał, pracowało 180 ekspertów w 20 zespołach kontrolnych. Oceniano cztery podstawowe kryteria: osiągnięcia naukowe, potencjał naukowy, praktyczne efekty działalności naukowej, pozostałe efekty działalności naukowej. Uzyskać można było jedną z trzech ocen: A, B lub C. Oceną specjalną, dla najlepszych wybijających się ponad poziom, jest A+.
W stosunku do poprzedniej oceny z 2013 r. w kraju wzrosła liczba bardzo dobrych jednostek naukowych oraz tych najsłabszych. Zmniejsza się liczba średniaków.
- Ten wzrost wynika po pierwsze z zaostrzenia kryteriów i standardów oceny. Od początku kładziemy w Ministerstwie Nauki nacisk na jakość i podniesienie poziomu badań. Po drugie, wiele uczelni niepublicznych w tym roku po raz pierwszy poddało się parametryzacji, co samo w sobie jest sygnałem pozytywnym, ale wpłynęło bezpośrednio na wzrost jednostek kategorii C - wyjaśniał wyniki wicepremier i minister nauki Jarosław Gowin.
Jak wypadliśmy?
Wydział Lekarski - A, Wydział Farmaceutyczny - A, Wydział Nauk o Zdrowiu - B.
Prof. Marcin Moniuszko, prorektor ds. nauki UMB: - Z jednej strony cieszy nas to, że nasze wydziały otrzymały jedne z wyższych kategorii w swoich dziedzinach, ale z drugiej strony, oczywiście, zawsze aspirujemy do jak najwyższych ocen.
Dlatego, między innymi, uczelnia zapowiedziała już złożenie odwołania od decyzji w sprawie o przyznaniu kategorii B dla WNOZ.
W poprzedniej ocenie parametrycznej (2013 r.) UMB otrzymała odpowiednio oceny A, A+ i A. Tylko że ciężko porównać tę i poprzednią edycję ewaluacji. Wówczas wydziały lekarskie były w jednej grupie porównawczej z wydziałami farmaceutycznymi, zaś wydziały nauk o zdrowiu konkurowały z jednostkami z akademii wychowania fizycznego. W tym roku wydziały farmaceutyczne konkurowały same ze sobą, zaś duże wydziały lekarskie konkurowały w jednej z grupie z w większości sporo mniejszymi wydziałami nauk o zdrowiu. W efekcie tym ostatnim nie tak łatwo przychodziło uzyskanie dobrego miejsca w zestawieniu.
- Generalnie trzeba powiedzieć, że o dobrą kategorię naukową jest coraz trudniej, a ci, którzy osiągnęli najwyższe oceny wśród polskich uczelni medycznych, to ci, którzy w nauce postawili nie tylko na dobre publikacje naukowe, ale i na pozyskiwanie środków finansowych ze źródeł zewnętrznych, tzw. grantów. Czy nam się to podoba czy nie, konkurencja w medycynie polskiej była i jest bardzo mocna - dodaje prorektor Moniuszko, który, jak dodaje, bardzo wierzy w to, że w wielu naukowcach UMB drzemie niewykorzystany jeszcze potencjał do osiągania dużych sukcesów na polu pozyskiwania grantów.
Grant Plus
Właśnie żeby zwiększyć notowania w drugiej i trzeciej kategorii ocen (potencjał naukowy, oraz praktyczne efekty działalności naukowej) na UMB od roku wdrażany i dalej rozwijany jest program Grant Plus.
W skrócie chodzi o stworzenie nowego systemu motywacyjnego dla naukowców, którzy wartościowo publikują, a na dodatek pozyskują granty badawcze oraz zajmują się wdrożeniami osiągnięć naukowych. Wszystko przeliczone jest na pieniądze. Dla najlepszych może się to przełożyć na nagrody rzędu 20 tys. zł.
Nowością jest to, że w tym systemie ujęto po raz pierwszy doktorantów (zdobywają punkty w postępowaniu stypendialnym za zdobycie grantów, ale też za próbę ich uzyskania), czy też ich opiekunów naukowych i promotorów. W oddzielnej puli czekają pieniądze na nagrody dla tych, którzy zdobędą granty na wzbogacenie bazy dydaktycznej uczelni. W niedalekiej przyszłości pojawią się też rozwiązania odciążające z obowiązku dydaktycznego zdobywców dużych grantów.
Walka o jak najwyższą ocenę parametryczną ma konkretne przełożenie finansowe dla uczelni. - Pamiętajmy, że ta ocena decyduje nie tylko o prestiżu, ale też o funduszach na badania naukowe, czy w już niedalekiej przyszłości o finansowaniu całego funkcjonowania uczelni. Mówiąc wprost, naszych pensji. Stąd też tak dużą wagę przywiązujemy do tej oceny, bo ma niezwykle istotny wpływ na płynność finansową uczelni - dopowiada prorektor Moniuszko.
Przyszłość
- Wnioski z tej parametryzacji są dla nas bardzo proste. W dzisiejszych czasach trzeba naprawdę pracować coraz ciężej, aby utrzymać swoją pozycję. Nie możemy poprzestać na tym, co osiągnęliśmy dotychczas. Nie powinniśmy też obrażać się na rzeczywistość, ale gratulując sobie oczywiście dotychczasowych osiągnięć (bo i tych nie brakowało), jeszcze bardziej mobilizować się do dalszej ciężkiej pracy - zachęca prof. Moniuszko.
Ta mobilizacja będzie niezbędna, bo Ministerstwo Nauki wyraźnie stawia na dalsze wprowadzanie rozwiązań projakościowych. Decydenci w licznych dyskusjach nie ukrywają, że chcieliby, aby polska nauka podążała torami wytyczonymi na przykład w USA czy w Chinach. Tam liczy się nie ilość publikacji, ale ich jakość. Dla przykładu w Chinach dla doktoratu publikacja musi mieć co najmniej 10 Impact Factor, zaś publikacja rozliczająca grant min. 8 IF. W Stanach Zjednoczonych z kolei prawie cały system funkcjonowania naukowców uzależniony jest od tego, czy są oni w stanie pozyskać grant. Polskie rozwiązania zapewne nie będą dokładną kopią tych systemów, ale z całą pewnością będą wręcz wymuszać wysoki poziom publikacji i znaczącą aktywność w pozyskiwaniu grantów.
bdc