Każdy wcześniak dostał piękną, czerwoną, ręcznie robioną czapeczkę. Taki prezent z okazji Świąt Bożego Narodzenia sprawiły małym pacjentom kliniki neonatologii studentki z Norwegii.
Na początku grudnia do Kliniki Neonatologii i Intensywnej Terapii Noworodka przyszła na zajęcia kliniczne kolejna grupa anglojęzycznych studentów. Studentki, jak się okazało z Norwegii, były zauroczone maluszkami leczonymi na oddziale wcześniaków. I postanowiły im z okazji świąt przygotować niezwykłe prezenty.
- Najpierw sprowadziły, czy też przywiozły z Norwegii, specjalną, antyalergiczną i mięciutką włóczkę, odpowiednią dla małych dzieci - opowiada dr Elżbieta Kulikowska z kliniki neonatologii. - A potem wzięły się za dzierganie. Wszystkim maluszkom z oddziału zrobiły czapeczki. Niektóre były z bąbelkami, inne gładkie, a jeszcze inne z długimi „ogonami” - zupełnie jak w szpiczastych czapkach trolli czy krasnoludków. Podobno to taka norweska tradycja.
Przed samymi świętami studenci pojawili się również z… gitarą.
- Śpiewali naszym dzieciom kolędy - po norwesku i po angielsku. Przepiękne to było i wzruszające - opowiadają położne z kliniki.
- Człowiek, kiedy ma dziecko w szpitalu, codziennie je odwiedza, a z powodu zmartwień i ciągłego zabiegania, nawet nie odczuwa atmosfery zbliżających się świąt - mówi jedna z mam. - Dzięki tym studentom i ich koncertowi poczuliśmy świąteczny nastrój.
W norweskiej szkole kładzie się ogromny nacisk na praktyczną wiedzę. Ważnym elementem są zajęcia, gdzie dzieci zdobywają tak użyteczne umiejętności, jak robienie na drutach, szydełkowanie, haftowanie, szycie, ale również gotowanie czy wykonanie karmnika dla ptaków. Szydełkowanie bądź robienie na drutach jest i było w Norwegii popularne nie od dziś, choć głównie w ośrodkach wiejskich. Ale jakieś dwa lata temu kraj ogarnęło prawdziwe szaleństwo szydełkowania. Najpopularniejszymi prezentami bożonarodzeniowymi oprócz wykonywanych własnoręcznie szalików, czapek czy swetrów, stały się samouczki do robienia na drutach i szydełku. Szydełkujące młode dziewczyny można podobno zobaczyć nawet w klubach w centrum Oslo. Tak więc norweska moda zawitała również do Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego. Mamy nadzieję, że zarażą się nią również polskie studentki.
km