W tym rozbudowanym kompleksie przekonań zawiera się uwspółcześniana przez szeptuchy tradycyjna psychologia ludowa. Rozpięta jest pomiędzy sześć pojęć: gościec, kołtun, przestrach, urok, nerw i stres.
W zeszłym miesiącu nakreśliłam obraz kołtuna - choroby ludowej, która jest przejawem aktywacji istoty uśpionej w ludzkim ciele. Dawniej to żyjątko nazywano gośćcem. Dziś chorobotwórczy mechanizm podrażniania szeptuchy odnoszą do zdenerwowania, nerwów,nerwu, nerwa. W nerwie dostrzegają cechy ożywionej istoty, której nie wolno ruszyć, bo gdy czegoś nie polubi, spowoduje dotkliwe i groźne dolegliwości.
Od wieków największe ryzyko ruszenia nerwu stwarza przestrach. Lęk, przelęk albo perelok to dzisiaj na Podlasiu wciąż bardzo częsta choroba, obserwowana szczególnie u bardzo małych dzieci. Jak w przypadku kołtuna jej sprawcą zwykle też jest istota, lecz całkiem zwyczajna - pies albo człowiek, który zaskoczy swoją gwałtownością. Inną przyczyną może być przerażające zdarzenie losowe, jak pożar, wypadek samochodowy czy dramatyczna kłótnia. Powstający wówczas przestrach jest nagłym wzburzeniem zmysłów. Po jakich objawach można go rozpoznać? Szeptuchy określają to jasno - po takich samych jak urok.
Urokto z kolei jeszcze jedna choroba ludowa należąca do zestawu tych pięciu najważniejszych, których zwalczanie jest domeną podlaskich tradycyjnych uzdrowicieli. Urok, czyli złe oko to będący skutkiem aktu urzekania stan urzeczenias prowadzący do zniweczenia kogoś (także czegoś). Tutaj sprawcą oczywiście także jest istota, ale w tym przypadku zawsze ludzka. Jeden człowiek może pouroczyć drugiego na trzy sposoby.
Po pierwsze uroczy ten, kto ma uroczne oczy, a więc złe oczy. Niweczy wówczas nieświadomie, a więc nieumyślnie oraz niepostrzeżenie. Ta jego niekontrolowana przypadłość wywodzi się z wczesnego dzieciństwa i zachowywana jest aż do śmierci. Po drugie, przez roztargnienie, pouroczyć może dosłownie każdy, kiedy bezpośrednio chwali. Urok pada wtedy na chwalonego za sprawą substancjalnej mocy słów. Raz wypowiedziane słowa stają się tak samo namacalne i dokuczliwe, jak osiadający na wszystkim kurz. Stanie się podobnie, gdy ktoś intensywnie się przygląda, choćby obserwowany obiekt wzbudzał w nim pozytywne uczucia. Czyjeś gapienie się tak łatwo wywołuje w nas niepokój i wyzwala reakcję obronną właśnie dlatego, że łączy się z zagrożeniem utraty zdrowia lub mienia. Po trzecieuroczy człowiek zły, złośliwy, zazdrosny lub mający świadomość swych złych oczu, czyli taki, który umyślnie koncentruje nieżyczliwe myśli, słowa i spojrzenia na obiekcie swej agresji.
Zarówno przestrach, czyli nagłe wzburzenie zmysłów, jak i urok, a więc przypadkowe bądź celowe zniweczenie skutkują takimi samymi objawami chorobowymi. Charakteryzuje je niepokój, bezsenność, ból brzucha oraz ogólne, postępujące w czasie osłabienie, które w skrajnych przypadkach prowadzi nawet do śmierci. Dzieci takie złe samopoczucie dodatkowo sygnalizują uporczywym płaczem.
Szeptuchy zwracają jednak uwagę na to, że podobne symptomy mogą być też przejawem uaktywniającego się nerwu, dlatego łatwo się pomylić. Wspólną cechą wszystkich trzech chorób jest potencjalna działalność wewnętrznej lub zewnętrznej istoty. Stąd też wywołana nią podobna reakcja, która wiedzie od napięcia psychicznego do bólu somatycznego. Z tego powodu objawy nie odgrywają w diagnostyce tych syndromów tak dużej roli, jak rozpoznanie czynnika etiologicznego.
Zawarta w tych trzech lokalnych, podlaskich syndromach, tak tradycyjnie pojmowana psychologia ludowa doczekała się dziś uaktualnienia, jakim jest stres. Szeptuchy przekonane są, że jest on równie ważną przyczyną uaktywniania nerwu, co przestrach. Zdaje się, że różni je głównie okres działania, w przypadku stresu wyraźnie rozłożony w czasie. Jego źródło uzdrowiciele widzą we wszelkich trudnych przeżyciach. Jego skutki wiążą ze zwiększonym ryzykiem pojawiania się wielu dolegliwości. Pogarszając ogólną złą kondycję człowieka może stawać się więc bezpośrednim lub pośrednim czynnikiem zachorowania.
Dzięki temu, że jego chorobotwórczy mechanizm działania jest tak zawiły i tak zindywidualizowany, współczesny stres z powodzeniem zastępuje tradycyjnego, ale kapryśnego gośćca. Oba służą za ostrzeżenie, wskaźnik wyznaczający granicę odporności każdego człowieka na nieprzewidywalne lub naprzykrzające się sytuacje.
W przyszłym numerze wyjawię wreszcie tajniki podlaskiej medycyny ludowej praktykowanej przez szeptuchy. Opowiem o stosowanych przez nie środkach i symbolach leczniczych oraz podstawowych technikach terapeutycznych.
Małgorzata Anna Charyton
mgr etnologii, doktorantka
Instytut Etnologii i Antropologii Kulturowej UAM
Zapraszamy do dyskusji: chary@amu.edu.pl