Zespół lekarzy z Białegostoku i Szczecina opracował właśnie nowy sposób pobierania kriobiopsji z miąższu płuca. Nowa metoda jest prostsza technicznie i bezpieczniejsza dla pacjentów. Nikt w Polsce tego dotychczas nie wykonał.
W przypadku chorób płuc (nowotworów czy chorób śródmiąższowych) RTG klatki piersiowej i tomografia komputerowa nie są wystarczające dla postawienia diagnozy. Jedynie pobranie miąższu płucnego daje jednoznaczną odpowiedź, co dolega pacjentowi. Służy temu biopsja płuca. Najczęściej pobiera się materiał podczas bronchoskopii. Jeśli nowotwór rozwija się wewnątrz oskrzeli, wystarczy do tego tzw. bronchofiberoskop. Mówiąc obrazowo, do dróg oddechowych wprowadza się cienką rurkę/światłowód z kamerą, ogląda się zmiany i pobiera materiał do badań patomorfologicznych za pomocą kleszczyków lub igły, często z użyciem sondy usg na końcu aparatu. W ostatnich latach pojawiła się nowa metoda: kriobiopsja. Podczas bronchoskopii wprowadza się sondę, obniża się jej temperaturę do -50 stopni Celsjusza, przytyka się ją do chorego fragmentu płuca i przymarznięty fragment pobiera do badań (około 1-1,5 cm). Jeśli nowotwór rozwija się obwodowo, głęboko w płucach lub mamy do czynienia z chorobą miąższu płucnego, lekarze muszą sięgnąć daleko głębiej. Przez lata stosowano metodą kleszczykową, która ma jednak wiele wad. Znacznie lepszy jakościowo materiał można uzyskać drogą chirurgiczną, co jednak wiąże się z otwarciem klatki piersiowej. I tu ponownie rozwiązaniem jest kriobiopsja. Do niedawna wykonywano ją z wykorzystaniem bronchoskopu sztywnego i giętkiego jednocześnie. Polega to na tym, że lekarze stosują pełne znieczulenie chorego, intubują go, podłączają do respiratora. Następnie wprowadzają do tchawicy sztywny metalowy bronchoskop, następnie giętki bronchoskop i sondę kriobiopsyjną do miąższu płucnego. Bronchoskop sztywny jest trudny technicznie w obsłudze, zawsze istnieje ryzyko uszkodzenia tchawicy czy strun głosowych pacjenta. Ponadto pacjenci po takiej intubacji mają wiele nieprzyjemnych dolegliwości bólowych ze strony gardła. Znieczulenie ogólne to dodatkowe ryzyko i potrzeba udziału zespołu anestezjologicznego.
Teraz prof. Robert Mróz, kierownik II Kliniki Chorób Płuc, Raka Płuca i Chorób Wewnętrznych w Uniwersyteckim Szpitalu Klinicznym w Białymstoku, wspólnie z dr hab. n. med. Jarosławem Pierogiem z Kliniki Chirurgii Klatki Piersiowej i Transplantacji w SP Wojewódzkim Szpitalu Zespolonym w Szczecinie (Klinika Pomorskiego Uniwersytetu Medycznego) opracowali nową metodę pobierania kriobiopsji z miąższu płuc. Zainspirowali się lekarzami z Japonii, którzy kilka miesięcy temu również w podobny sposób przeprowadzili biopsję. Na czym polega różnica? W miejsce sztywnego bronchoskopu ultracienkim fibersokopem wprowadzili do płuca specjalny cewnik, który izolował zmieniony chorobowo segment od reszty dróg oddechowych. W tak zabezpieczonym segmencie, przy użyciu tego samego ultracienkiego bronchoskopu, wprowadzili kriosondę do zmienionego chorobowo miejsca i pobrali materiał do badań.
- Przy kriobiopsji miąższu płucnego może dojść do masywnego krwawienia do drzewa oskrzelowego – tłumaczy prof. Robert Mróz. – Choć to nie jest częste, zawsze się tego obawiamy. Ten cewnik daje nam bezpieczeństwo, że krew nie zaleje pozostałych części płuca, oprócz tego segmentu, gdzie jest pobierana biopsja.
Metoda ta to przetarcie nowego szlaku dla wielu lekarzy. Umiejętność używania bronchoskopów sztywnych „umiera” bowiem wśród lekarzy. Ponadto ta metoda nie wymaga pełnego znieczulenia, intubacji. Wystarczy tzw. płytka sedacja chorego z zachowaniem jego świadomości.
- W naszym szpitalu zabiegi z bronchoskopem sztywnym tylko ja robię – przyznaje dr hab. Pieróg, który jest torakochirurgiem. - Moi rezydenci mówią, że jest to za trudne i nie chcą się tego uczyć, ani tego robić.
Nowa metoda została wykorzystana podczas pobrania miąższu płucnego u trzech pacjentów z podejrzeniem chorób śródmiąższowych płuc. Już wiadomo, że pobrane podczas biopsji materiał jest dobrej jakości i trafił do badania histopatologicznego.
km