Kardiolodzy i kardiochirurdzy z Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego w Białymstoku uczą się nowego rodzaju operacji - usuwania uszkodzonych elektrod wewnątrzsercowych. W przyszłości ten rodzaj operacji będzie standardowo wykonywany w USK.
1 czerwca po raz pierwszy na Podlasiu, białostoccy kardiolodzy pod okiem prof. Przemysława Mitkowskiego z I Kliniki Kardiologii Uniwersytetu Medycznego im. Karola Marcinkowskiego w Poznaniu wykonali cztery pierwsze zabiegi usunięcia uszkodzonych elektrod. Wszystkie zakończyły się sukcesem. Operacje odbyły się na sali hybrydowej Kliniki Kardiochirurgii USK.
Jak wyglądała operacja? Najpierw kardiolodzy: dr Robert Sawicki i dr Marcin Witkowski robiąc niewielkie nacięcie w skórze w okolicy serca wypreparowali stymulator. Następnie przy użyciu specjalnych narzędzi odpreparowali od naczyń krwionośnych i ściany serca elektrody, a w ich miejsce wprowadzili nowe. Razem z nimi przy stole operacyjnym stanęli również kardiochirurdzy gotowi w każdym momencie otworzyć klatkę piersiową i w razie konieczności ratować życie pacjenta. Operacja jest bowiem trudna technicznie, a stopień trudności zależy głównie od anatomii układu żylnego - kończy się on sukcesem w 80 - 90% zabiegów.
- Problem w tym, że już mniej więcej pół roku po wszczepieniu, elektrody przyrastają do serca i bardzo trudno jest je usunąć - tłumaczy prof. Bożena Sobkowicz, kierownik Kliniki Kardiologii USK. - Zabiegi te obarczone są dużym ryzykiem, gdyż może nastąpić perforacja i może dojść do uszkodzenia serca.
W Polsce takie operacje przezskórnego usuwania elektrod wykonuje kilka ośrodków m.in. Warszawa i Poznań, a za wschód od Wisły jedynie Zamość.
- Niestety na takie zabiegi są bardzo długie kolejki, nawet pacjenci tzw. pilni czy w stanach zagrożenia życia często muszą czekać na operacje. Dlatego postanowiliśmy nauczyć się tej metody - dodaje prof. Sobkowicz. - Operacje usuwania elektrod wewnątrzsercowych można robić jedynie w ośrodku, który ma zaplecze kardiochirurgiczne, a my takie mamy. Ponadto zależy nam na kompleksowości: skoro wszczepiamy takie urządzenia, potem kontrolujemy ich pracę, to powinniśmy także umieć pomóc, jak coś się złego dzieje.
Białostoccy lekarze planują jeszcze przeprowadzić kilka operacji pod okiem bardziej doświadczonego lekarza. A potem zamierzają ten rodzaj zabiegów wykonywać standardowo.
Operacje wszczepiania elektronicznych urządzeń antyarytmicznych (stymulatorów serca, wszczepialnych kardiowerterów-defibrylatorów, CRT) - to operacje ratujące życie. Co roku liczba wykonywanych zabiegów wzrasta (w 2017 roku na Podlasiu wykonano ponad 1200, z czego 1/3 w USK w Białymstoku). W urządzeniach wszczepianych pacjentom najsłabszym elementem są elektrody; i choć zdarza się to dość rzadko niekiedy ulegają uszkodzeniu. Uszkodzone i złamane elektrody mogą przemieszczać się do jam serca. Zwiększa to ryzyko wystąpienia zakrzepicy, zatorowości płucnej, dysfunkcji zastawki trójdzielnej i groźnych arytmii. Są też potencjalnym źródłem infekcji. Ponadto z powodu niesprawnych elektrod same urządzenia też mogą działać niesprawnie. Tak więc po kilku latach lekarze muszą nieczynne elektrody usuwać, a zniszczone wymieniać.
km