Już po raz kolejny lekarze i położne z kliniki Neonatologii i Intensywnej Terapii Noworodków spotkali się z dziećmi przedwcześnie urodzonymi i ich rodzicami. Okazją był Światowy Dzień Wcześniaka obchodzony 17 listopada.
Małych gości przyjechało około 40. Spotkali się w Fikolandzie. Był czas na wspólną zabawę, tort i wspomnienia.
- My te dzieci znamy od pierwszych dni życia – mówi dr Barbara Bebko, zastępca położnej oddziałowej w Klinice Neonatologii, współorganizatorka spotkania. – Jeśli dziecko rodzi się jako wcześniak, w szpitalu spędza niekiedy trzy lub cztery miesiące. Potem jednak wychodzą ze szpitala i nie zawsze mamy z nimi kontakt. A dzięki takim spotkaniom możemy zobaczyć jak się rozwijają i rosną.
Osoby, które nigdy nie zetknęły się z tak maleńkim dzieckiem, nie zdają sobie sprawy z powikłań zdrowotnych z jakimi muszą się zmagać już od pierwszych dni życia. Dla rodziców opieka nad takim dzieckiem to nieustanna walka. W zasadzie pierwsze lata życia takiego brzdąca to nieustanne wizyty u lekarze, rehabilitantów i innych specjalistów. Światowy Dzień Wcześniaka to okazja, aby podnosić świadomość społeczną na ten temat.
Wcześniak to dziecko urodzone między 22. a 37. tygodniem ciąży. Co 10-te dziecko na świecie jest wcześniakiem. W Polsce rodzi się co roku 26 tys. wcześniaków. W Uniwersyteckim Szpitalu Klinicznym w Białymstoku – około 300. Wiele z nich waży mniej niż 1500 gramów i mieszczą się na dłoni dorosłego człowieka. Medycyna daje wiele możliwości na uratowanie im życia.
Tradycją Światowego Dnia Wcześniaka jest podświetlanie na fioletowo charakterystycznych budynków i obiektów użyteczności publicznej w ramach Global Illumination Initiative. Po raz drugi w akcję włączył się również szpital kliniczny w Białymstoku.
km
Rozmowa o fundacji „Mali Wojownicy”
Od września w Białymstoku działa fundacja „Mali Wojownicy”, której celem wspieranie rodziców dzieci przedwcześnie urodzonych. Założycielem fundacji i jej prezesem jest Sylwia Wesołowska, mama wcześniaka.
Jak duża była Pani córka, kiedy pojawiła się na świecie?
Sylwia Wesołowska, prezes fundacji „Mali wojownicy”: - Moja córka urodziła się w 25 tygodniu ciąży, jako ekstremalnie skrajny wcześniak. Ważyła 780 gram. W Klinice Neonatologii USK spędziliśmy 4 miesiące. Mimo olbrzymiego wsparcia personelu medycznego i cudownych mam, które również były z dziećmi w szpitalu, brakowało nam czegoś więcej.
Z czym był problem?
- Najtrudniejszy był ten czas po wyjściu ze szpitala. Wtedy rzeczywistość dopadła nas bardzo mocno. Sami doszukiwaliśmy się wszystkiego: gdzie pójść na terapię, gdzie na rehabilitacja, jakie orzeczenie jest potrzebne, co zrobić, żeby być z małą w domu, a nie wracać do pracy. Te wszystkie rzeczy, choć wydają się błahe, są bardzo ważne. Na szczęście pomogli nam dobrzy ludzie. Zaraz potem zaczęły się do mnie odzywać mamy, które urodziły 3-4 miesiące po mnie. Ja wtedy prowadziłam bloga, gdzie opisywałam swoją historię i emocje . I coraz więcej mam zaczęło się odzywać i prosić o radę. Przez rok dojrzewała we mnie decyzja by zrobić coś z tym więcej. Latem zadecydowaliśmy, że czas powołać fundację. Fundacja daje większe możliwości, chociażby finansowe.
Jak chcecie pomagać rodzicom?
- Chcemy pomagać na różne sposoby: wspierać emocjonalnie, pomagać z poradami prawnymi, podpowiadać, gdzie pójść, co załatwić by np. zdobyć dodatkowe fundusze. Z drugiej strony chcemy zorganizować pomoc rzeczową. Będziemy wypożyczać sprzęt np. monitory oddechu, na które nie każdego stać, czy np. wagi niemowlęce, które potrzebne są tylko na pierwszy czy drugi miesiąc. Będziemy też organizować szkolenia ze specjalistami.
Macie pieniądze na takie działania?
- W tej chwili rozpoczynamy realizację projektu, który finansuje urząd miasta w Białymstoku. Jest to związane z wypożyczaniem sprzętu: wag i monitorów oddechu. Po nowym roku będziemy kupować kolejne urządzenia. Z tych pieniędzy będzie też szkolenie dla rodziców i personelu medycznego z neurologopedą oraz rehabilitantką. Kupujemy też fantom niemowlaka, by móc szkolić rodziców wychodzących z dzieckiem do domu, jak udzielać pierwszej pomocy, ale również udzielanie pomocy przy zakrztuszeniach. Tego najbardziej się boimy. Nasze dzieci mają problemy refluksowe, jedzenie to jest duży problem.
Rozmawiała Katarzyna Malinowska-Olczyk
Informacje na temat fundacji: www.maliwojownicy.org