Uniwersytet Medyczny w Białymstoku. Rak jajnika kontra cud narodzin.
  • Ostatnia zmiana 14.10.2020 przez Medyk Białostocki

    Rak jajnika kontra cud narodzin

    Pani Agnieszka miała już w ogóle nie mieć dzieci, po tym jak siedem lat temu lekarze usunęli jej zaatakowaną przez nowotwór szyjkę macicy. 16 września w Uniwersyteckim Szpitalu Klinicznym (USK) urodziła syna. To drugie jej dziecko po operacji.

    Jej historia to gotowy scenariusz na film. Siedem lat temu pani Agnieszka, białostoczanka, na co dzień mieszkająca w Anglii, przyjechała do Polski i poszła na wizytę do ginekologa. Kiedy usłyszała diagnozę lekarza zamarła. Badanie histologiczne wykazało, że obserwowane zmiany na szyjce macicy to nowotwór złośliwy. Miała wtedy 31 lat. Trafiła pod opiekę dra hab. Pawła Knappa. 

    Rak jajnika

    - Po wykonanych badaniach obrazowych okazało się, że guz w szyjce macicy ma ok. 2cm wielkości - wspomina kobieta. - Dodatkowo stwierdzono, że w miednicy jest też duży, 10-centymetrowy guz, prawdopodobnie wychodzący z jajnika prawego, jednakże w dodatkowych badaniach nie uzyskano jednoznacznej odpowiedzi, skąd ten guz wychodzi: czy to guz pierwotny, czy przerzut? Nie wiadomo było czy oprócz raka szyjki macicy nie mam też raka jajnika. Nikt nie potrafił mi powiedzieć, jakie są prognozy, co mnie czeka. Dr Knapp powiedział mi, że dopiero podczas operacji będzie mógł ocenić, co się dzieje, jakie leczenie mnie czeka i jakie są rokowania. Uprzedził mnie, że jeśli okaże się, że nowotwór zaatakował jajnik, to będzie musiał usunąć wszystko: zarówno przydatki jak i macicę. Jeśli zaś guz będzie niezłośliwy, będzie starał się tak przeprowadzić operację, żebym w przyszłości mogła myśleć o posiadaniu dzieci. Opowiedział mi o dość nowej operacji w raku szyjki macicy, dzięki której pozbędę się choroby, bez utraty moich marzeń o posiadaniu dzieci. Postawił jednak warunek, że aby tak się stało muszą zostać spełnione wszystkie bardzo ścisłe kryteria oceniana podczas operacji. Wydawało się wtedy, że los nie jest łaskawy.

    Operacja trwała osiem godzin. Okazało się, że guz jajnika był złośliwy, konieczne jednak było usunięcie jajnika i jajowodu, przy którym urósł. Usunięte zostały także wszystkie węzły chłonne miednicy, a także szyjka macicy z przylegającymi strukturami.

    - Po operacji dr Knapp rozmawiał ze mną długo. Podczas rozmowy dowidziałam się, że dzieci raczej już nie będę mogła mieć w sposób naturalny - wspomina. - Szyjka macicy była całkowicie usunięta. Nie było pewności czy nawet po procedurze in vitro, jeśli zajdę w ciążę, uda się ją utrzymać i urodzić dziecko. Wtedy Dr Knapp wspomniał coś o nowej technice, którą zmodyfikował na potrzeby tej operacji.

    Kumulacja strachu

    Pani Agnieszka nie była jeszcze mężatką, ale w ponad 10-letnim związku. Spotkała się z psychologiem.

    - Jak przyszła pani psycholog, powiedziała mi, że często mężczyźni nie radzą sobie z taką sytuacją i zostawiają kobiety - wspomina. - Ale ja byłam pewna mojego partnera. On mnie cały czas wspierał. I zdał ten trudny egzamin celująco. Pamiętam jak mi powiedział: „nie martw się, nawet jak nie będziemy mogli mieć dzieci, to adoptujemy jakiegoś małego brzdąca. Najważniejsze, żebyś ty była zdrowa”.

    Pierwsze miesiące po operacji to był jeden wielki strach.

    - Kiedy jednak pół roku później przyjechałam na kontrolę, okazało się, że jestem w ciąży - śmieje się Pani Agnieszka. - Dr Knapp powiedział, że być może nie będę mogła mieć dzieci podczas naturalnego poczęcia, to przestaliśmy się z moim partnerem zabezpieczać. Był strach: jak organizm po tak ciężkiej operacji zareaguje na ciążę? Czy blizna po szyjce macicy wytrzyma i nie dojdzie do poronienia czy za wczesnego porodu? Przecież to było tylko pół roku po operacji! Wszystko było „świeże”. Pojawiła się lawina pytań: Czy trzeba będzie zakładać szwy na miejsce po szyjce? Okazało się, że zrobiły się tak fajne zrosty na tej przysłowiowej szyjce macicy, że nie trzeba było zakładać szwów. Ciąża przebiegła bez komplikacji. Tyle tylko, że dziewięć miesięcy przeleżałam w łóżku. Musiałam zrezygnować z pracy. Kacper urodził się w 35 tygodniu. Ważył 2300 i był zdrowy.

    2700 gram szczęścia

    Pani Agnieszka przyznaje, że po porodzie nastąpiła kumulacja strachu. Każde badanie ginekologiczne, czekanie na wyniki cytologii, to był potworny lęk. Lęk potęgował się, bo doszła odpowiedzialność za dziecko. Od lekarzy usłyszała, że jak przez dwa lata nic się nie będzie działo, to można będzie odetchnąć. Ale przyznaje, że do tej pory zawsze na wizycie u ginekologa towarzyszy jej niepewność.

    Po konsultacji z dr. Knappem, oraz omówieniu wszelkich „za” i „przeciw”, przez kolejne sześć lat starali się z mężem o drugie dziecko. W końcu się udało. Mimo strachu związanego z drugą ciążą, poronienia, porodu przedwczesnego, możliwości pęknięcia macicy podczas ciąży, 16 września 2020 roku na świat w USK przyszedł mały Igor. Ważył 2700 i jest całkowicie zdrowy. Urodził się w 36 tygodniu. Potrzebne było niestandardowe cięcie cesarskie, bo po poprzednich operacjach było bardzo dużo zrostów.

    - Ja, odkąd pamiętam, regularnie chodziłam na kontrole do ginekologa - mówi Pani Agnieszka. - Pół roku przed wykryciem nowotworu byłam na wizycie u lekarza w Anglii. Nie wiem, czy on czegoś nie zauważył, czy po prostu ten nowotwór tak szybko się rozwinął.

    I apeluje do kobiet:

    - Wiem, że młode kobiety często bagatelizują wizyty u ginekologa. Uważają, że problemy onkologiczne dotykają tylko dojrzałe osoby - mówi. - Jak ktoś ma 20 czy 30 lat, to ogóle nie myśli o raku. Wydaje się nam, że skoro nic nam nie dolega, to nic złego się nie dzieje. Ja nie miałam żadnych symptomów. Czułam się doskonale, przed operacją robiłam badania krwi - wszystkie parametry były doskonałe, a ja miałam raka i guza jajnika! Dla mnie chyba największym szokiem było, kiedy dowiedziałam się, że w przyszłości mogę nie mieć dzieci. A przy tym stopniu zaawansowania choroby, rokowania nie są dobre. Trzeba pamiętać, że w młodym wieku wszystkie zmiany nowotworowe często szybko się rozwijają. Jedyny ratunek - trzeba się po prostu regularnie badać. Szczotkujemy zęby codziennie, co miesiąc chodzimy do fryzjera, to pamiętajmy też o ginekologu.

    Katarzyna Malinowska-Olczyk

     

    Komentarz dla Medyka Białostockiego

    Dr hab. Paweł Knapp, koordynator Uniwersyteckiego Centrum Onkologii, Uniwersytecki Szpital Kliniczny w Białymstoku: - U tej pacjentki siedem lat temu została wykonana zmodyfikowana operacja oszczędzająca - zachowująca płodność kobiet w raku szyjki macicy. Zabieg trachelektomii polega na jednoczasowym usunięciu szyjki macicy z przymaciczami: przednimi, bocznymi i tylnymi oraz zespoleniem kikuta pochwy z pozostałym trzonem macicy, poprzedzone zabiegiem limfadenektomii miednicznej w oparciu o bardzo ścisłe kryteria. Na podstawie szacunkowej analizy matematyczno-biofizycznej, w przypadku tej chorej, zmieniono sposób usunięcia szyjki macicy - odcięcie jej ze strukturami przynależnymi tzn. przymaciczami - ze stożka na graniastosłup o podstawie pseudo czworokąta. Ten typ figury geometrycznej zapewnił inny rozkład sił działających na zresekowany fragment resztkowego kikuta szyjki macicy. Dodatkowo zastosowany drenaż okolicy ujścia wewnętrznego zabezpieczył pacjentkę przed jego atrezją (zamknięciem). Pacjentka po operacji nie otrzymała później leczenia uzupełniającego w postaci radioterapii czy chemioterapii (jak to jest w standardowym leczeniu tego typu nowotworu). Brak leczenia uzupełniającego jak i zmodyfikowany sposób usunięcia szyjki macicy z jednoczasowym zespoleniem trzonu z pochwą spowodował, iż pacjentka 8 miesięcy po zabiegu zaszła w ciążę drogą naturalną i w 36 tygodniu drogą klasycznego cięcia cesarskiego urodziła dziecko płci męskiej. Po sześciu latach ponownie zaszła w ciąże (poczęta naturalne, bez technik rozrodu wspomaganego - jak większość ciąż po tego typu operacji zachowującej płodność). Dodatkowo należy wspomnieć, iż podczas pierwszego zabiegu operacyjnego z zakresu ginekologii onkologicznej pacjentce usunięto przydatki lewe z powodu 10-centymetrowego niezłośliwego guza jajnika. W chwili obecnej w przygotowaniu jest publikacja dokumentująca 7-letni okres obserwacji tej pacjentki, gdyż jest to jedna z nielicznych kobiet na świecie, która 2-krotnie urodziła metodą klasycznego cięcia cesarskiego, z ciąż poczętych naturalnie, po zabiegu radykalnej trachelektomii brzusznej.

  • 70 LAT UMB            Logotyp Młody Medyk.