„Jesteśmy tu po to, by podziękować wielopokoleniowej, kilkudziesięciotysięcznej Społeczności Akademickiej za 75 lat niezwykle owocnej pracy, za to, co Ludzie UMB zrobili dla pacjentów, dla społeczeństwa”
Tymi słowy, w poniedziałek, 3 lutego 2025 roku, Rektor Uniwersytetu Medycznego w Białymstoku Profesor Marcin Moniuszko zainaugurował obchody jubileuszu 75-lecia UMB. Absolwentem pierwszego roku był także mój Ojciec, Profesor Ryszard Kinalski. Podczas uroczystości przywołany przez Profesor Idę Kinalską, jako jeden z tych, którzy po zniszczeniach wojennych odgruzowywał Pałac Branickich. Ten piękny jubileusz stwarza więc okazję dla tych wszystkich, którzy pamiętają kolejne etapy budowy naszej Uczelni i do odtworzenia wspomnień, w tym sylwetki mego Ojca - jako nauczyciela, lekarza i naukowca.
Profesor Ryszard Jerzy Marian Kinalski urodził się we Lwowie 27.02.1929 roku. Zmarł 22.02.2023 roku. Niedługo miną 2 lata od jego odejścia na wieczny odpoczynek. Pamiętam, kiedy otrzymywałem liczne kondolencje z powodu śmierci Ojca, pomyślałem sobie, że nie towarzyszy mi poczucie tragedii, tylko wielkiej straty. Żywot Taty był przecież spełniony. Wino życia płynęło w Jego żyłach. Smutki i sztormy pokonywał z charakterem. W zasadzie była to egzystencja pełna słońca. Jego życie, cytuję, „to nie był przypadek, a raczej przemyślane decyzje”.
To fascynująca podróż od opiekuńczych murów z czasów dzieciństwa do muzyki, sportu i medycyny. Wędrówce tej towarzyszył mu Jego naturalny altruizmu, a nie agresja czy też walka o przetrwanie za wszelką cenę. Tata wykształcenie muzyczne zakosił od swego ojca Mariana Kinalskiego, który był Legionistą Pierwszej Kadrowej, przedwojennym sędzią Sądu Apelacyjnego we Lwowie, kompozytorem, pianistą i dyrygentem chóru lwowskiego. Natomiast wyrychtowanie i umiejętności sportowe Taty pomocne były, aby w czasie nauk medycznych zorganizować Studium Wychowania Fizycznego w Akademii Medycznej w Białymstoku (AMB), którego był pierwszym kierownikiem. Ponadto Ojciec był współinicjatorem i pierwszym prezesem Akademickiego Związku Sportowego w Białymstoku. Jego powojenną aktywność fizyczną oraz entuzjazm tworzenia i zbiorowy wysiłek w budowie skoczni narciarskiej na Podlasiu, w komunikatach prasowych z tamtych dni opisywano jako „herkulesowe wyczyny sportowe”.
Na początku Ojciec chciał pracować w nowo otwartej w Białymstoku Poradni Sportowo-Lekarskiej przy ulicy Jurowieckiej. Jako absolwent pierwszego rocznika studiów na Wydziale Lekarskim AMB, otrzymał jednak tzw. nakaz pracy w Gminnym Ośrodku Zdrowia w Gołdapi. Niewątpliwie odesłanie to nie odpowiadało Jego marzeniom i oczekiwaniom. W konsekwencji trafił do Oddziału i Kliniki Neurologii Wojewódzkiego Szpitala Zespolonego (WSZ) im. Jędrzeja Śniadeckiego w Białymstoku, którą kierował Profesor Zygmunt Kanigowski. Otrzymał tam stanowisko młodszego asystenta. Na polecenie Profesora od razu zajął się organizacją i nadzorowaniem usprawniania ruchowego hospitalizowanych pacjentów. Dyspozycja ta była narzucona tym, że jeszcze przed przyjazdem na kształcenie medyczne do AMB Ojciec ukończył Studia Wychowania Fizycznego Uniwersytetu i Politechniki Wrocławskiej we Wrocławiu. Uzyskał tam stopień magistra wychowania fizycznego.
Kolejno, kiedy Klinika Neurologii AMB została przeniesiona do nowego budynku Państwowego Szpitala Klinicznego, ówczesny dyrektor WSZ docent dr Adam Dowgird zlecił mu, w trybie natychmiastowym, przygotowanie i organizację Oddziału Rehabilitacji Leczniczej. Po krótkim stażu w Konstancinie, Poznaniu, Wrocławiu i Ciechocinku, Ojciec nie tylko z książek, a z obserwacji pracy innych lekarzy, w tym Profesora Wiktora Degi, Profesora Mariana Weissa, Profesora Zbigniewa Skrockiego, uczył się postępowania z niepełnosprawnymi pacjentami (jak twierdził „pacjentami sprawnymi inaczej”). Nauczył się, co to jest rehabilitacja zawodowa inwalidów. Pomimo wątpliwości i obiekcji, ale już jako specjalista z neurologii, czuł się przygotowany i nieugięty, aby przyjmować pacjentów ze wszystkich innych oddziałów. Miał swoje rozwiązania i pomysły i tak w 1963 roku powstał 62-łóżkowy, samodzielny i wydzielony oddział szpitalny.
Był to pierwszy w kraju Oddział Rehabilitacji na szczeblu Szpitala Wojewódzkiego. Ojciec był ordynatorem tego oddziału do czasu przejścia na emeryturę. W 1964 roku zdał specjalizację drugiego stopnia z rehabilitacji narządu ruchu. Stopień doktora nauk medycznych uzyskał w 1969 roku, doktora habilitowanego - w 1979 roku. W tym okresie Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) powierzyła mu organizację i wyszkolenie pierwszych specjalistów w dziedzinie rehabilitacji medycznej w Ułan Bator w Mongolii. Natomiast w regionie Ojciec, jako wieloletni konsultant i specjalista wojewódzki w dziedzinie rehabilitacji medycznej, zorganizował od podstaw kilkanaście nowych placówek specjalistycznych. W tym okresie z Jego inicjatywy i pod jego kierunkiem nastąpił dynamiczny rozwój sieci placówek rehabilitacji. Powstały poradnie, gabinety i oddziały rehabilitacji leczniczej w szpitalach rejonowych. Natomiast oddział rehabilitacji w Białymstoku, z nowo powstałą pracownią neurofizjologii klinicznej i neurologii odtwórczej, stał się bazą kształcącą na wysokim poziomie kadrę medyczną, lekarzy i fizjoterapeutów.
Tata tytuł profesora nadzwyczajnego otrzymał w 2000 roku. W tym czasie był już zatrudniony na stanowisku profesora Wydziału Lekarskiego Akademii Medycznej im. Ludwika Rydygiera w Bydgoszczy. Potem był Kierownikiem Katedry i Zakładu Neurofizjologii Klinicznej Uniwersytetu Medycznego im. Mikołaja Kopernika Collegium Medicum w Bydgoszczy. Następnie był Kierownikiem Zakładu Fizjoterapii i Pracowni Neurofizjologii Klinicznej Wyższej Szkoły Kosmetologii i Ochrony Zdrowia w Białymstoku. Był członkiem Komitetu Rehabilitacji Kultury Fizycznej i Integracji Społecznej Polskiej Akademii Nauk.
Ojciec był wspaniałym lekarzem. Pomagał chorym, którzy wymagali szczególnej troski i opieki. Zajmował się dydaktyką. Wychował wielu lekarzy specjalistów. Był naukowcem. Dużo pisał i publikował w czasopismach polskich i zagranicznych. Odbył wiele staży naukowo-badawczych w kraju i zagranicą, w tym w renomowanej Klinice Rehabilitacji w Uniwersytecie w Houston, USA. Uczestniczył i brał aktywny udział w wielu krajowych i zagranicznych zjazdach i kongresach naukowych. Przewodniczył wielu sesjom naukowym. Był promotorem i recenzentem wielu prac, w tym na stopień doktora nauk medycznych i na tytuł zawodowy magistra. Był autorem wielu skryptów i podręczników, zwłaszcza „Kompendium Rehabilitacji i Fizjoterapii” oraz „Neurofizjologia kliniczna dla neurorehabilitacji” - pierwszego w kraju podręcznika dla studentów i absolwentów kierunku fizjoterapii.
Ojciec od początku rozumiał sens globalnego określenia i celowości ukierunkowania neurorehabilitacji opartej na neurofizjologii. Był pionierem polskiej neurofizjologii klinicznej i neurorehabiltacji.
Tata był wyjątkowym eksternem. Miał wiele zainteresowań. Jego pasje sygnalizowały Jego usposobienie i temperament giganta. Kochał góry i jeziora. Pasjonował się kolarstwem szosowym i skokami narciarskimi. Był odważny. Skoczył ze Średniej Krokwi im. Stanisława Marusarza w Zakopanem, notabene pod osobistym nadzorem olimpijczyka. Ojciec grał na wielu instrumentach muzycznych. Komponował. Oprócz muzyki uczył nas pływania, jazdy na nartach biegowych i zjazdowych, ale przede wszystkim uczył nas porannej gimnastyki, twierdząc, „że wypoczynek, jak wszystko, kończy się zmęczeniem”. Nad jeziorem wybudował dom i zasadził drzewa.
Tata niczego nie odkładał na później. Organizował. Pomagał innym. Był cierpliwy. Słuchał swego serca, a nie głosu tłumu. Nie potrzebował akceptacji innych. Przywoływał, że prawdziwa wiedza to znajomość przyczyn. Pod koniec zastanawiał się, gdzie się kończy nauka, a zaczyna metafizyka, prawdziwa zagadka biologii. Uważał, że wszystko, co słyszymy jest opinią, a nie faktem, a wszystko, co dostrzegamy jest punktem widzenia, a nie prawdą.
Tata miał zdyscyplinowane wnętrze, które stabilizowało jego umysł, osobowość i Jego świat. Odrzucał strach, manipulację i kłamstwo jako akt centralnego moralnego zepsucia. Był wolnym i niezwyciężonym człowiekiem. Uczył się nowych rzeczy i zachowania równowagi psychicznej w nieznanych sytuacjach. Zawsze radził sobie ze zmianami. Liczne medale i wyróżnienia potwierdzają, że był człowiekiem zorganizowanym, ambitnym i pełnym energii do działania.
Ojciec pod koniec swego życia zaczął pisać genealogię rodziny Kinalskich. Początek tego dzieła to porywająca synteza dawnych myśli ze współczesnością. To pasjonujący wgląd w źródła i sposób postrzegania świata przez osobę „z różnych epok”. Jego rozmyślania o porządku i chaosie zbiorowości świadczą, że Tata przeżył bardzo wiele. Starał się uczynić świat lepszym. Aby towarzyszące w życiu tragedie były bardziej zrozumiałe i łatwiejsze do zniesienia dla nas wszystkich, Jego trojga dzieci, siedmiorga wnuków i trojga prawnuków.
syn Maciej z Rodziną